Autorem wpisu jest: Marek Wyciślok

Podając wino najczęściej stawiamy je na stole w oryginalnym opakowaniu, czyli w butelce. Mało kto przelewa je do karafek, jakby w obawie przed posądzeniem o brak znajomości rzeczy. A nic bardziej mylnego – przelanie wina do karafki łączy się  bowiem z bardzo ważnym procesem – tzw. dekantacją, podczas której stare wino oddziela się od osadu, a dodatkowo napowietrza się, co pomaga mu w pełni rozwinąć aromat i smak. Są wprawdzie wina bardzo stare, które źle to znoszą i w zetknięciu z powietrzem tracą kolor, dlatego też przelewanie bardzo starych win może być dość ryzykowne. Należy też pamiętać, że nie można dekantować win białych, ani sherry, ponieważ jest to dla nich szkodliwe.

Samo przelanie wina do karafki wydaje się czynnością łatwą, by nie rzec – banalną, jednak  wymaga ono cierpliwości i precyzji. Wystarczy bowiem jeden fałszywy ruch i wino zmiesza się z osadem – a wtedy nie pozostaje nic innego, jak odstawić butelkę na jakiś czas, by znowu nabrało pełnej klarowności. Wino należy więc przelewać bardzo powoli, po ściankach karafki, dzięki czemu zyskujemy również czas na napowietrzenie trunku. Dobrze ustawić się pod światło, aby móc kontrolować, w którym momencie osad dosięgnie szyjki butelki, by nie wlać go razem z winem do karafki – bo wtedy całe przedsięwzięcie traci sens.
W związku z tym, że procedura ta robi wrażenie na tych, którzy swoją winną przygodę dopiero zaczynają, dla spotęgowania efektu można stworzyć dla niej odpowiednią oprawę. Wówczas czynność tę należy wykonywać w absolutnej ciszy, sprawiając przy tym wrażenie osoby bez reszty pochłoniętej tym trudnym zadaniem, na zakończenie przyda się jeszcze dramatyczne westchnienie, wytarcie potu z czoła i wyraz emocjonalnego wyczerpania na twarzy.

Na zakończenie jeszcze jedna uwaga – nie wyrzucamy korka po otwarciu butelki, ale zostawiamy, aby goście mogli go powąchać i dokonać wstępnej oceny aromatu. Następnie można korek przywiązać do szyjki karafki, co być może trochę przypomina wręczanie pacjentowi usuniętego przez stomatologa zęba, ale niektóre poradniki to dopuszczają.

Zdjęcie: Krzysztof Falkus (Senn)