Dzisiaj dla odmiany napiszę trochę o moich zasadach, które na co dzień staram się stosować w kuchni. Skąd je mam? Jako jeden z nielicznych z facetów mojego gatunku, przyznam, że korzystam z doświadczenia mojej mamy i żony. Gotuję coraz częściej i coraz lepiej, nadal mam jednak za duże stopy, by stanąć przed zlewozmywakiem.
Poniższe zasady znam od dawna, dzisiaj jednak je opiszę, by i inni panowie, którzy tak jak ja wychowani zostali na „maminej kuchni”, poznali złote zasady, dzięki którym gotowanie stanie się proste i przyjemne:)
Mięso
- kiedy duszę mięso i jest ono nadal gumowate jak cholewa, podlewam je GORĄCĄ wodą (nigdy nie zimną, bo mięso się skurczy i będzie twarde);
- do gotowanej lub duszonej potrawy mięsnej dodaję łyżeczkę wódki lub wina. Dzięki alkoholowi mięso staje się miękkie. Zamiast alkoholu można dodać odrobinę cukru, kawałki jabłka lub sok ananasowy;
- kiedy chcę, aby moje kotlety miały chrupiącą panierkę, najpierw po zapanierowaniu je dobrze suszę, a następnie kładę na rozgrzany tłuszcz. Do smażenia nie żałuje tłuszczu. Moje mięso najczęściej jest w nim zanurzone do połowy, dlaczego? Bo dzięki temu mięso dojdzie w środku i nie trzeba będzie go dosmażać na małym ogniu;
- jeżeli piekę drób, nacieram go na kwadrans przed końcem pieczenia stopionym masłem, miodem lub nacieram kostką lodu. Dzięki temu ma on zawsze złocistą i chrupiącą skórkę;
- tłuszcz na którym smażysz mięso nie będzie pryskał, kiedy wrzucisz do niego odrobinę soli;
- panierka na kotletach trzyma się lepiej, kiedy gotowe do smażenia kotlety na 20 min odstawisz do lodówki.
Ryby
- kiedy rybę trzeba skrobać, posypuję ją najpierw grubą solą lub skrapiam ją octem i odstawiam na około 10 minut. Po tym zabiegu lepiej odchodzą łuski;
- ryba szybciej mi się rozmrozi, kiedy zaleje ją mlekiem lub wodą mineralną;
- jeżeli chcę, aby ryby miały chrupiącą skórkę, to podobnie jak w przypadku mięsa, dokładnie suszę rybę, następnie kładę ją na rozgrzany tłuszcz. Ryba do połowy jest zanurzona w tłuszczu, dzięki temu nie trzeba jej później dosmażać na małym ogniu, a ja zawsze mam pewność, że ryba jest zrobiona również w środku;
- ryby smażę bez przykrycia. Są wtedy chrupkie;
- różne rodzaje ryb nigdy nie smażę na jednej patelni;
- panierka na rybach trzyma się lepiej, kiedy gotową do smażenia rybę odstawię na 20 minut do lodówki;
- tłuszcz do smażenia ryby nie pryska, kiedy dodasz do niego odrobinę soli.
Warzywa
- kiedy trudno obrać mi paprykę, opiekam ją nad palnikiem, do momentu powstania czarnych pęcherzy. Następnie przekładam ją do torby foliowej na 15 minut. Kiedy ją wyciągam, skórka schodzi nawet palcami;
- kiedy cebula piecze mnie w oczy, wtedy (uwaga!!!) trzymam w ustach kilka zapałek z siarką na zewnątrz. Działa!
- kiedy robię fasolkę po bretońsku i chcę, żeby wyszła mi ona miękka, zalewam ją na noc wodą;
- jeżeli Ty też nie lubisz zapachu gotowanego kalafiora lub kapusty, wrzuć na chwilę do gotującej się wody kawałek suchej skórki chleba;
- kiedy skórka z cytryny przykleja się do tarki, wystarczy że posmaruje ją odrobiną oliwy;
- jeżeli nie chce, aby warzywa kleiły się do siebie podczas zamrażania, wystarczy że na chwilę przed włożeniem do worka, położę je na plastykowa lub styropianową tackę i wsadzę do zamrażalki.
Zupy
- kiedy nie chcę, aby zupa mi się nie zważyła po dodaniu śmietany, dodaje odrobinę cukru lub przed wlaniem śmietany do zupy, wlewam odrobinę wywaru do śmietany. Trochę mieszam, powstaje konsystencja, która wlewam do zupy;
- kiedy przesolę zupę (a zdarza mi się to dość często), dodaje do niej jeden lub dwa obrane surowe ziemniaki i ponownie gotuje.
Ziemniaki:
- kiedy ziemniaki w mundurkach pękają mi podczas gotowania dodaje kilka kropel octu;
- kiedy chcę, żeby moje ziemniaki gotowały się szybciej, przed gotowaniem kroje je w małe kawałki (no chyba, że gotuje młode ziemniaki, wtedy małe, pokrojone ziemniaki nie wyglądają zbyt apetycznie).
Tyle, powodzenia:)