Autorem wpisu jest: Marek Wyciślok

Gdyby najsłynniejszy w Polskiej literaturze sarmata, żarłok i pijak Onufry Zagłoba, mógł pokosztować współczesnych kiełbas i napitków, z pewnością załamałby się zarówno ich smakiem, jak i wyglądem. Weźmy chociażby najzwyklejszą kiełbasę – następnego dnia po kupieniu jest śliska i nie najlepiej  pachnie, a z szynki wyciekają hektolitry wody. Co się zatem stało z polskimi, smacznymi kiedyś wędlinami? Dlaczego tak mało kiełbasy jest w kiełbasie? 

Przez całe lata w naszym kraju obowiązywały surowe przepisy regulujące skład poszczególnych wędlin i żeby kiełbasa mogła nazywać się np. podwawelska, czy krakowska musiała mieć ściśle określony skład. Ale pod koniec lat 90., kiedy polskie przepisy dotyczące wyrobu wędlin zaczęto dostosowywać do standardów unijnych, nasi producenci zaczęli do wędlin dodawać różnego rodzaju ulepszaczy, czy wręcz substancji zastępujących mięso. Nasze prawo pod tym względem było o wiele ostrzejsze. Ale weszliśmy do Unii, więc zaczęliśmy produkować tak jak ona, a normy polskie przestały być obowiązkowe.

W większości produkowanych obecnie wędlin mięso stanowi od 20 do 50% masy. Reszta to białkowe substytuty i przede wszystkim woda pompowana bez ograniczeń! Ale najgorsze w wędlinach są konserwanty i inne związki chemiczne mające ustrzec taki pseudo mięsny produkt przed zzielenieniem zanim dotrze na sklepową ladę.
Spis związków chemicznych i dodatków, którymi producenci legalnie mogą przedłużać żywotność swoich produktów, to… 100. stronicowa książka. Możemy w niej znaleźć m.in.: białko sojowe, skrobię, emulgatory, substancje chłonące wodę, fosforany.

Znawcy tematu mówią, że żadna z substancji dopuszczonych do użytku w przemyśle spożywczym nie jest bezpośrednio szkodliwa dla zdrowia i tu chyba warto dodać – pod warunkiem, że producent nie przesadzi i nie pozwoli swoim wyrobom zbyt długo chłonąć ulepszaczy. To bowiem może w konsekwencji doprowadzić do tego, że  powstanie produkt bardzo szkodliwy. Weźmy chociażby białko sojowe, które jest składnikiem 70% wędlin – uczula osoby z alergią na białko sojowe i białko mleka, z kolei polifosforany zatrzymujące wodę w wędlinie powodują zachwianie równowagi między wapniem, a fosforem w organizmie. Wędliny z ich dodatkiem nie są wskazane dla ludzi mających problemy z osteoporozą oraz kobiet w okresie menopauzy, azotany i azotyny są niewskazane dla małych dzieci, u których reagują z hemoglobiną ograniczając zdolność przenoszenia tlenu przez krew, sól podwyższa ciśnienie krwi. Można by wyliczać tak w nieskończoność…

Polskie wędliny dawno już straciły to, z czego byliśmy tak dumni. Ile w nich mięsa, tego nawet producent już nie wie. Zachowajmy zatem zdrowy rozsądek i nie dajmy sobie wciskać w sklepach i marketach towaru niewiadomego pochodzenia. Niech nie kuszą nas wszelkiego rodzaju promocje. Kupmy surową szynkę i sami ją ugotujmy. Można też wybrać wędliny paczkowane, których producent ma w obowiązku podać dokładny skład wyrobu na opakowaniu .