Krzysztof Downarowicz – jeden z najlepszych sommelierów, prawdziwy hobbista całkowicie oddany swojej pasji. Swoje pierwsze kroki stawiał w londyńskim Aqua Shard pod przewodnictwem head chef-a Anthoniego Garlando, swoją edukację kontynuował w Wine & Spirit Education Trust w Londynie. Nigdy nie zaprzestał swojej edukacji, a pasja zaprowadziła go jeszcze dalej i towarzyszy mu niezmiennie w każdej sferze życia.

Pasja kluczem do szczęścia

Dojeżdżam do przystanku, w którym przypominam sobie jak to życie miało wyglądać. Poukładane, od poniedziałku do piątku. Nie dostałem pracy ani jako logistyk, ani tym bardziej jako listonosz. Cóż… zawsze mówili mi żebym wybrał coś co sprawia mi radość.

Przypominam sobie moje wakacje, które spędzałem u mojego ojca chrzestnego w Mainz nad Renem. Hans, bo tak się nazywa, prowadził prestiżowy zakład optyczny w samym centrum zaraz obok katedry św Marcina i Stefana z XI wieku oraz naprzeciwko muzeum Gutenberga. Do południa spacerowałem i robiłem zdjęcia, odkryłem, że piwo jest sprzedawane po ukończeniu 16 roku życia, więc spędzałem dużo czasu nad Renem, paląc pierwsze papierosy, pijąc piwo, ucząc się fotografii, która była sensem mojego życia i dumałem co przyniesie przyszłość.

Krzysztof Downarowicz sommelier z Trójmiasta

fot. Piotr Tomkowski

Około godziny 16 szliśmy na obiad, 15 minut drzemki i wsiadaliśmy do samochodu i jechaliśmy na spacery. Najczęściej był to las, Hans był myśliwym, należał do związku i w każdej wolnej chwili dokarmiał zwierzęta, naprawiał ambony, budował domy dla myśliwych. Cała podróż trwała około dwóch godzin. Byłem zachwycony autostradami, samochodami, TIRami, a przede wszystkim małymi miasteczkami, w pagórkowatej rzeczywistości, otoczonymi polami uprawnymi, każde z nich miało mały kościół z wieżą. Dookoła pełno równoległych rzędów roślin, które spotykały się i uciekały od siebie tworząc struktury geometryczne, całe siatki, podzielone rzeką Ren.

Co to jest? Dlaczego tyle, dla kogo jest to uprawiane, co się z tego robi i dlaczego właśnie tak? Mózg wybuchał, ale miałem dobrego nauczyciela. Hans całą drogę opowiadał to w sposób bardzo przystępny dla kogoś, kto wychował się w mieście, z dala od wsi, od upraw i rolnictwa. Jedynie z czym się spotkałem to pola pszenicy, żyta, ziemniaków czy rzepaku. A dziś – Riesling. Winogrono.

Riesling to aromatyczna odmiana winogron, przez dużą część krytyków i znawców wina, określana za jedną z najszlachetniejszych i najlepszą. Miejscem świętym dla Rieslinga to regiony w środkowym Renie i dolnej Moselii, dwóch winnych rzekach Europy. Rosną na stromych, bogatych w łupki wzgórzach podzielonych rzekami i są używane do produkcji odświeżających i lekkich win o wyraźnej kwasowości.

Krzysztof Downarowicz sommelier z Trójmiasta

fot. Piotr Tomkowski

Każdy z nas pił, bądź słyszał o tzw. Winie z Maryjką. To właśnie przez tego typu wina Riesling został zepchnięty ze sceny i uważany przez większość jako tanie wino słodkie i bez konkretnego stylu. Wielka reputacja utknęła w martwym punkcie.

Dla mnie unikalność Rieslinga to wszechstronność a przede wszystkim kunszt winiarza, który może uczynić cuda z tej odmiany. Może stworzyć lekkie wino o 10% stopniu alkoholu z jabłkowo cytrusowym smakiem o wysokiej kwasowości i to cieszy w ciepłe dni, na plaży, na biwaku lub po prostu. Jeżeli odwiedzam moich przyjaciół w tajskiej restauracji to decyduję się na Rieslinga, który jest delikatnie słodki, a to jest super rozwiązanie dla mnie i mojej siostry, która nie je za często ostrych dań. Mamy tu dwie codzienne sytuacje i dwa różne style wina.

Idąc dalej Riesling może być wytwarzany na wino super wytrawne, o wysokim stopniu mineralności, wręcz słony. To już nie jest wino masowe i dla każdego. Tutaj w grę wchodzi już gust i wyszukany styl, którego polecam szukać, bo to największa zabawa w świecie wina.

Najciekawszy Riesling jakiego próbowałem to taki o aromacie benzyny, nafty, która jest naturalnym efektem starzenia się tej odmiany oraz wina deserowe, te najszlachetniejsze, stare i o barwie bursztynowej. Winogrona są zarażane szlachetną pleśnią, dzięki czemu wytwarzają specyficzny smak, trzymane najdłużej jak to możliwe na krzakach, jeżeli sprzyjają warunki, również zostawia się grona w okresie zimowym, dzięki czemu grona pozbywają się większości wody z jagódek, zostawiając jedynie ogromne pokłady cukru i kwasu, produkując wina o potencjale starzenia przez dekady.

Czego możemy spodziewać się po takich winach? Jest bardzo złożone, strukturalne wręcz oleiste i słodkie. Najczęściej wyczuwalnymi smakami to smaki miodu z dojrzałymi owocami brzoskwiń, melonów, fig, pieczonych jabłek.

Gdy dojechaliśmy do lasu, Hans pytał się mnie czy w weekend nie chcę zobaczyć i zwiedzić winnicę z bliska. Dostałem zwiedzanie w pakiecie, Schloss Vollrads, jako jedna z najstarszych winnic na świecie. Kolejka linowa w Rudesheim, wiodąca nad winnicami z widokiem na Ren. Kloster Eberbach, zbudowany w 1136 roku, posiadający wielką piwnicę z winami które spokojnie mogły by opowiedzieć historię Europy. Na sam koniec zabrał mnie pod dom Johanna-Josepha Kruga, założyciela domu szampańskiego Krug, który urodził się właśnie w Mainz.

Tamte dni pamiętam jak dziś, w tamtej chwili pomyślałem sobie to samo co 10 lat później i to samo co myślę teraz:

A gdyby tak, jeździć, zwiedzać, uczyć się, fotografować, poznawać nowych ludzi, ich kulturę, historię i język, dania regionalne, muzykę taniec i alkohol, ich problemy i rozwiązania tych problemów, klimat i zwyczaje, położenie geograficzne?

Tak rozpocząłem swoją drogę, wręcz fascynację! Tak, zupełnie przypadkowo, odkryłem pasję, która towarzyszy mi mi do dziś. Chciałbym się cofnąć o te 10 lat i zadać pytanie temu jeszcze wówczas chłopcu…

Czy pomyślał(a) byś, że wino może być mianownikiem tego wszystkiego?