Autorem wpisu jest: Marek Wyciślok

Zgodnie z popularnym powiedzeniem: „Everyone’s Irish” (wszyscy są Irlandczykami), narodowe święto Irlandii zadomowiło się także poza zieloną wyspą, a Patryk, obok Mikołaja i  Walentego, stał się najpopularniejszym i najbardziej znanym świętym na świecie. W związku z tym wszędzie tam, gdzie mieszkają Irlandczycy i  wszędzie tam, gdzie mieszkają  ludzie  kochający dobrą zabawę, 17 – go marca obchodzony jest hucznie dzień patrona Irlandii. A ponieważ darzymy Irlandczyków sympatią, tradycja ta trafiła także do nas.

Irlandczycy

A jacy są ci, których tak lubimy? Współczesny Irlandczyk, podobnie, jak jego przodkowie, ma specyficzne podejście do czasu. W odległej przeszłości celtyccy pasterze układali się na trawie i godzinami spoglądali w niebo, zgodnie z regułą, że czas jest jedynym dobrem, które bez względu na pochodzenie, wiek czy kolor skóry, każdy z nas dostaje od Boga tyle samo. Kiedy my traktujemy czas jak towar lub pieniądz, Irlandczycy podchodzą do niego z wielkim szacunkiem, bo jest zbyt cenny, by go marnować na przyziemne sprawy. Ilu z nas, widząc tylko koniec swojego nosa, potrafiłoby nawiązać rozmowę ze współpasażerem w tramwaju czy autobusie, nawet kosztem przejechania swojego przystanku, czy pozwolimy sobie, by spotkanie w pubie  znacznie się przeciągnęło?  W kraju św. Patryka nie istnieje pojęcie „szybki drink”, tam wszystko poddane jest celebracji. Nie tylko rozmowy znajomych trwają długo, tam wciągani są do rozmów także przybysze, których bez skrępowania wypytuje się o różne sprawy. Dlatego najważniejsze, o czym powinien wiedzieć przyjezdny to konieczność bycia gadatliwym,  udzielania wyczerpujących odpowiedzi na zadawane pytania, ale najlepiej rozpocząć konwersację samemu od powitania i  – jakże mogłoby być inaczej – uwagi o pogodzie.  Najlepszym miejscem do rozmów jest oczywiście irlandzki pub, w którym znajdują się loże lub tzw. boczne salki, w których można odgrodzić się od innych gości, by w kameralnej atmosferze spędzić miło wieczór. Co interesujące, w Irlandii do pubu chodzi się nie tylko na drinka, ale także po to, żeby wspólnie pośpiewać.

Patryk i jego święto
Patryk żył na przełomie IV i  V wieku, ale o dokładną datę i miejsce jego narodzin toczą się zaciekłe spory. Po przeszło 1500 latach, większość faktów tak obrosła legendą, że niewiele można stwierdzić ze stu procentową pewnością. Pewne jest jednak to, że Patryk nie był Irlandczykiem, prawdopodobnie urodził się około 385 roku, gdzieś na zachodnim wybrzeżu Brytanii, według innych źródeł – w Szkocji, a jeszcze inni twierdzą, że w Walii. Był ponoć synem Calpurniusa i Conchessy, a w jego żyłach płynęła rzymska krew. Stąd  też jego imię, wywodzące się z łacińskiego „patricius”, czyli patrycjusz, obywatel Rzymu. Jego pierwotnym imieniem było: Maewyn, Succat co znaczy „wojowniczy”. Jako 14 letni chłopak został porwany i sprzedany w niewolę. Trafił  do Irlandii, gdzie przez kilka lat pasł owce i bydło, nauczył się irlandzkiego języka i obyczajów. Wtedy też, w cudowny sposób został natchniony przez Boga, by na zielonych wzgórzach Irlandii krzewić chrześcijaństwo. Po 6 latach niewoli uciekł i schronił się w Galli, gdzie trafił pod opiekę św. Germanusa. Tam, w wieku 20 lat, rozpoczął studia teologiczne w Auxerre. Młodość spędził w zakonie, a w 432 roku, już jako biskup, został wysłany przez papieża Celestyna z misją do Irlandii, aby głosić tam Ewangelię. Dotarł na miejsce 25 marca 433 roku. Nie był pierwszym misjonarzem na irlandzkich ziemiach, już w 431 św. Palladiusz został mianowany przez papieża biskupem Irlandii. Pomimo, że Irlandczykom chrześcijaństwo nie było obce, a liczba chrześcijan znaczna,  misja Palladiusza zakończyła się niepowodzeniem. Dokonał tego dopiero św. Patryk wykorzystując to, czego nauczył się w niewoli. Po spotkaniu z królem Leogairem i druidami na górze Tara, udało mu się przekonać władcę do nawrócenia się na nową wiarę. Święty Patryk zmarł 17 marca 461 roku w osadzie Saul, w której zbudował swój pierwszy kościół.
W ikonografii św. Patryk występuje najczęściej z wężem u stóp. Według legendy przy pomocy laski Chrystusa (Jego mocą) wypędzał węże i inne jadowite stworzenia  z Irlandii  do morza, co symbolizowało wyrugowanie pogaństwa z wyspy. Święty także trzyma shamrock, czyli  trójlistną koniczynę. Według legendy Patryk użył tej roślinki do wyjaśnienia Irlandczykom dogmatu Trójcy Świętej – koniczyna do dziś jest również symbolem całej Irlandii. Św. Patryk został  patronem górników, kowali, bednarzy, fryzjerów, jest  opiekunem trzody chlewnej oraz ludzi ceniących dobrą zabawę. Dlatego też w dniu jego święta odbywają się parady, pije się zabarwione na zielone piwo, gotuje zielone potrawy, czasem nawet barwi na zielono rzeki. Ten, kto w dniu Św. Patryka nie ma na sobie czegoś w zielonym kolorze,  jest bezkarnie podszczypywany przez innych.

Nie wszystko jednak, co wiąże się z Patrykiem ma kolor zielony… Może zmieńmy trochę tradycję i zamiast zielonego piwa napijmy się jednego z dwóch słynnych win z imieniem Patryka w nazwie: francuskiego Chateauneuf-de-Pape Saint Patrick z doliny Rodanu – w jednej z winnic na tym obszarze święty miał odpocząć podczas swej podróży do Rzymu, i hiszpańskiego Fino San Patricio, które produkowane jest od 1780 roku przez potomków Irlandzkich osadników… bo tak naprawdę czy everyone’s Irish?