Autorem wpisu jest: Marian Jeżewski
To dobrze, że gorsze wina się psują. Oznacza to bowiem jedno – nasze podniebienia szlachetnieją. Zdecydowanie lepiej jest porównywać smaczniejsze trunki ze sobą niż zaśmiecać usta byle czym – szanujmy siebie! Jeśli mamy do skosztowania wina różnego koloru, to pamiętajmy o kolejności. Najpierw wina białe, potem różowe, a na końcu czerwone. Gdy na stół trafią same czerwone, to zacznijmy od delikatniejszych, te bardziej charakterne zostawmy na koniec.
Dobrze jest mieć ze sobą wodę niegazowaną do płukania ust. Należy też przepłukać wodą kieliszek zanim nalejemy do niego wino innego gatunku. Szczytem rozpusty jest płukać kieliszek winem, które mamy właśnie degustować.
Nie krępujmy się wylać trunku, który nam nie smakuje. Doradzam, aby wina bardziej wytrawne łączyć z konsumpcją, lecz pierwszy łyk wykonajmy przed jedzeniem – poczujmy jak najlepiej wszelkie charakterystyczne dla danego wina cechy. Niech będzie kwaśne, cierpkie, z goryczką itd. Musimy je poznać. Potem można kombinować z potrawami.
Często producent sugeruje jakie potrawy harmonizują z tym konkretnym winem. Trzeba to sprawdzić, ale własne próby mogą czasem dać nieoczekiwanie ciekawsze efekty. Kiedyś np. odkryłem przypadkowo, że do młodego wytrawnego białego wina (takiego, które jeszcze lekko pracowało) świetnie dopasowała się smażona wątróbka – nie łatwo jest coś takiego przewidzieć. Proponuję nie przejmować się żadnymi utartymi zasadami typu ryba i białe wino, i zdać się na własną pomysłowość oraz intuicję. Powodzenia!
Augusta, 77 pkt., K/M, samo
(merlot) bułgarskie, czerwone, wytrawne, ok. 20 zł
Żona cezara w Bułgarii? Oczekiwałem okazji do żartów, a tu miłe zaskoczenie. Jak przystało na małżonkę głowy państwa, stoi w cieniu i dobrze się prezentuje. Jednocześnie nie jest pozbawiona kobiecej łagodności i własnego charakterku. Zofia kwaśnieje z zazdrości.
Cape Creek, 74 pkt., K/M, jedz
(pinotage) południowo-afrykańskie, czerwone, wytrawne, ok. 20 zł
Nie chwal dnia przed zachodem słońca – afrykańskiego też. Finisz taki trochę mdławy, czyli mały zawód. Na tyle charakterystyczne, że może być różnie odbierane. Czasem nie wiemy, czy ktoś taki jest, czy tylko nam się zdaje.
Cape Creek, 81 pkt., M/jedz
(chenin blanc) południowo-afrykańskie, białe, wytrawne, ok.20 zł
Do brydża lub oglądania westernu. Dobrze, żeby coś się działo. Daleko mu do agresji, lubi ruch, bo samo jest żywe. Powsinoga potrafiąca snuć niestworzone historie, takie, które wciągają i intrygują.
Gran Corpas, 81 pkt., K/M, jedz/samo
(garnacha negra, tempranillo, mazuela) hiszpańskie, czerwone, wytrawne, 20 – 25 zł
Wyważone połączenie goryczki i kwasowości. Ciągle jeszcze dorasta, ale można się bez wstydu z nim pokazywać. Sprzyja rozmyślaniom i sporom na poważne tematy. Kontakt do podtrzymywania
Panul, 82 pkt., K/M, samo
(cabernet sauvignon) chilijskie, czerwone, wytrawne, 20 – 25 zł
Panul, znaczy uścisk, więź – jak informuje etykieta. Rzeczywiście łatwo z nim nawiązać bliższą znajomość. Dobry kompan na chłodne wiosenne wieczory. Nie wymaga dodatkowego towarzystwa. Można na niego liczyć.
Porta Paolo, 71 pkt., K/M, samo/jedz
(nerello mascalese, nero d’avola) włoskie, czerwone, wytrawne, ok. 20 zł
Sycylia wielką wyspą nie jest, a Porta wielkim winem. Dla nie lubiących podejmować decyzje. Bez ryzyka i bez wdzięku. Ewentualnie jedna lampka przed snem lub do obiadu.
Trivento, 71 pkt., K/M, jedz/samo
(sangiovese, bonarda) argentyńskie, czerwone, wytrawne, 20 – 25 zł
Spacer po górach w deszczu. Niby są góry, niby je widać. Mamy świeże powietrze, ale brak pogody nie nastraja najlepiej. Buntujemy się i godzimy z tym jednocześnie – no chyba, że mamy jakąś alternatywę.
Western Cellars, 79 pkt., K/M, samo
(colombard chardonnay) kalifornijskie, białe, wytrawne, 20-25 zł
Gdy idzie, to z daleka widać, jak kołysze biodrami. Nie ma mowy, żeby zobaczyć ją bez kompletnego makijażu. Kiedy będziesz ją mijać, uda, że cię nie widzi, ale dobrze wie, że zakręci ci w nosie markowymi perfumami. Usposobienie ma jednak przyjazne.
Yellow Tail, 80 pkt., K/M, jedz
(shiraz) australijskie, czerwone, wytrawne, ok.30 zł
Narażę się znajomym i nie będę się nim należycie zachwycał. Trochę subtelniejszy brat żółtego ogona z merlota. W obu aromatach przebija gabinet dentystyczny. No dobra, dentysty do którego mamy zaufanie, bo zna się na swojej robocie. Ja wolę masażystę.
Katowice, czerwiec 2006
LEGENDA:
K: kobiece
M: męskie
K/M: bez wyraźnego charakteru
jedz: lepsze z jedzeniem
samo: można pić bez jedzenia
minimum – 8 ptk
maximum – 108 ptk