Jaka ryba na obiad? Którą wybrać, by była zdrowa i… No właśnie, na którą mamy zielone światło, możemy kupować ją bez obaw, bez strachu, że jest na liście ryb zagrożonych wyginięciem.
Zabrzmiało poważnie, ale nie może być inaczej. Obiecywaliśmy Wam kilka słów o warsztatach kulinarnych prowadzonych przez WWF Polska i z obietnicy się wywiązujemy.
Warsztaty, jedne z 16 w całym cyklu, oprate były o część merytoryczną i praktyczną. Prezentacje WWF otworzyły nam oczy na problem, jakim jest kondycja różnych gatunków ryb żyjących w morzach i oceanach.
Nasze decyzje mają znaczenie
„Co 20 minut na świecie wymiera jeden gatunek, a aż 30 proc. stworzeń, w tym morskich, jest zagrożonych wyginięciem. W Bałtyku tylko 3 na 10 poławianych komercyjnie gatunków znajduje się na stabilnym poziomie – mimo to połowy wszystkich dziesięciu są kontynuowane” – czytamy na stronach WWF Polska.
Wydaje się, że te liczby nas nie dotyczą, przecież to nie my przyczyniamy się do takiego stanu. Ale czy na pewno? Macie może ochotę na sushi – ponoć najlepsze jest z tuńczyka błękitnopłetwego (pospolitego), tylko że jeśli nadal ryba ta będzie poławiana tak intensywnie, za kilka lat wyginie.
No to może homar, albo sola, a może łosoś bałtycki? Niestety, te gatunki również zagrożone są wyginięciem – powód? Nadmierne połowy.
W takim razie co jeść i jak zmienić ten stan? Jak ja, zwykły konsument, mogę uratować ryby przed wyginięciem? Wystarczy przestać kupować ryby, które , albo zacząć kupować ryby, które . Brak popytu zmniejsza podaż, czyli innymi słowy, jak nie kupujemy, to nie ma zbytu, jak nie ma zbytu, to producentom się nie opłaci łowić i przerzucają się na gatunki, które są popularne. Brzmi może za pięknie, ale to właśnie nasze decyzje zkształtują rynek.
W takim razie jakie ryby jeść?
Czerwone, żółte, zielone światło
WWF, by ułatwić nam decyzję i podpowiedzieć, które ryby można śmiało kupować, a z których zakupem lepiej się wstrzymać, opracował przewodnik dla konsumenta.
Zielone światło lub certyfikat MSC, oznacza, że ryby te są bezpieczne i można je śmiało kupować
Żółte światło, oznacza, że ryby tak oznaczone nie są bezpośrednio zagrożone wyginięciem, ale ich połowy lub hodowla szkodzą środowisku. Warto więc pomyśleć o ograniczeniu ich spożycia.
Czerwone światło oznacza, że nie powinniśmy w ogóle kupować tych gatunków. Rybom z takim oznakowaniem grozi całkowite wyginięcie, a ich połowy poważnie szkodzą środowisku.
Przewodnik jest modyfikowany, niektóre ryby „wskakują” na zielone oznakowanie, inne spadają z bezpiecznego zielonego na żółte lub czerwone. Warto więc obserwować wytyczne WWF i patrzeć, jak zmieniają się tendencje.
Warto też pobrać sobie „Poradnik konsumenta po rybach i owocach morza”, wydrukować i nosić w portfelu. TUTAJ PDF z poradnikiem, który ułatwi Wam zakupy.
Sola, makrela, śledź? Co jeść?
Wiemy już, że sola zdecydowanie powinna odpoaść z naszej listy zakupowej. To ryba oznaczona czerwonym światłem. Obok niej na czerwonej, zabronionej czerwonej liście znajdują się obecnie:
dorada, halibut, homar, karmazyn, krewetki tropikalne, krewetki północne (inne niż z Morza Barentsa), langustynki (łowione przy pomocy trału), limanda żółtopłetwa, łosoś bałtycki, miruna, morszczuk, omółek jadalny dziki, sieja/sielawa, tuńczyk błękitnopłetwy, turbot dziki i węgorz.
Znacie kilka z nich? Są popularne nad polskim morzem, na pewno nie raz kupowaliście/kupujecie? My też… teraz 5 razy pomyślimy, zanim kupimy.
Na żółtej liście, a więc tej gdzie znajdują się ryby, których poławianie zagraża środowisku, są m.in.:
dorsz bałtycki, gładzica, krab, krewetka północna (Morze Barentsa), łosoś hodowlany, małże, mintaj, ośmiorniczki (inne niż z Maroka i Meksyku), plamiak (Morze Barentsa), pstrąg tęczowy, stornia (sprzedawana jako flądra), tuńczyk (inny niż błękitnopłetwy), turbot hodowlany.
Na liście zielonej, są ryby które możemy jeść z czystym sumieniem. Tutaj znajdują się:
czarniak, dorsz (Morze Barentsa), karp, langustynki (M. Północne, kosze i pułapki), łosoś pacyficzny, makrela, miruna, omółek jadalny hodowlany, ostrygi, ośmiorniczki (z Maroka i Meksyku), plamiak (inny niż z Morza Barentsa), przegrzebek zwyczajny (zbierany ręcznie), sardela europejska (anchois), szprot i śledź.
Skąd jest ta ryba?
Informacje, skąd pochodzi dana ryba, czy została złowiona prawidłowo, w sposób przyjazny dla środowiska, znajduje się na opakowaniu, albo u sprzedawcy.
Zreformowana Wspólna Polityka Rybołówstwa nakłada na producentów obowiązek szerszego informowania konsumentów o pochodzeniu i sposobie połowu ryb dostępnych w sprzedaży. Przepisy takie weszły w życie w grudniu 2014 r.
Dzięki tym przepisom, możemy znaleźć informacje o nazwie handlowej i łacińskiej danego gatunku, łowisku, z którego dana ryba pochodzi oraz sposobie, w jaki została ona złowiona. Takie informacje są również na wpomnianym przewodniku WWF.
Ale gdzie ja kupię takie ryby?
Nie każdą rybę z zielonego koloru będzie łatwo kupić, ale… kto pyta nie błądzi. Im częściej będziemy pytać o dany gatunek, tym większe mamy szanse, że ryby pojawią się w sklepie czy markecie. Tę samą zasadę warto stosować idąc do restauracji czy smażalni nad morzem. Wyedukowany konsument może być zmorą dla restauratorów i sklepikarzy, ale może też w końcu wpłynąć na ich decyzje, ich zapytania do dostawców ryb. Jest nadzieja, bo warsztay WWF dotarły do szerokiego grona kucharzy, uczniów szkół gastronomicznych, blogerów, dziennikarzy.
Jakby nie było, to właśnie te grupy mogą wpłynąć na konsumenckie mody, na decycje, na rozpowszechnienie informacji.
Z drugiej strony WWF zadbało, by również handlowcy i przetwórcy, zostali odpowiednio poinformowani.
Żeby nie być gołosłownym zaczynamy od nas. Przewodnik mamy w portfelach i przy następnych zakupach rybnych, będziemy drążyć temat zielonej strony kartki.
Warto zwracać uwagę na to w jaki sposób ryba została złowiona i z jakiego łowiska pochodzi.
O rybach będziemy jeszcze pisać, bo temat jest obszerny jak morza, rzeki i oceany. Wkrótce kilka przepisów na makrelę i śledzie – świeże, nie wędzone, nie w zalewie. Prosto z warsztatów WWF Polska w studio Adriana Feliksa.
Rybom na zdrowie!