Autorem wpisu jest: Marian Jeżewski

„Włoski but” wypełniony jest po brzegi winem. Nie ma we Włoszech prowincji bez winiarzy. Od Górnej Adygi i Trydentu na Północy do Kalabrii i Sycylii na Południu – wszędzie rosną winnice, wszędzie hodują swoje szczepy i robią niepowtarzalne wina. Nie wszyscy jednak wiemy, że to nie Francja tylko właśnie Italia jest największym w świecie winnym producentem.

Czy znamy i lubimy włoskie wina? Nie jestem o tym przekonany. Aby nas do tego zachęcić, z ojczyzny legendarnego już Barolo – Piemontu, przyjechali do Polski przedstawiciele firmy Federexport. Ze sobą przywieźli próbki z kilku regionów. Oj, było w czym wybierać.

Rządowe przedsięwzięcie
Federexport Piemonte istnieje od 1992 roku i jest firmą działającą non-profit. Państwo łoży pieniądze na promocje drobnych, słabiej radzących sobie na rynku winiarzy. Jest to inicjatywa godna uwagi i pochwały. Z jednej strony wspiera słabszych marketingowo – pokrywa koszty degustacji, prowadzi seminaria, szuka rynku zbytu poza granicami kraju. Z drugiej – pomaga w negocjacjach, wyręcza w biurokracji i organizuje logistykę. W Polsce widzi ciekawy, nieodkryty jeszcze potencjał. Ze względu na swoją siedzibę w Turynie, najmocniej reprezentuje region Piemontu (około 500 jednostkowych win), ale także współpracuje z producentami z Sycylii, Apulii, Kampanii, okręgu Wenecji czy Górnej Adygi. W poszukiwaniu importerów dotarła nawet na Śląsk.

Mozaika smaków i ich dwoje
Simone Monforte i Laura Barreca przywieźli ze sobą ponad 40 różnych win. Degustacja zapowiadała się bardzo pracowicie: różne regiony, wielu producentów i duży wybór ich produktów. Parą wieczoru śmiało mogę nazwać duet dwóch szczepów: on – Nebbiolo, ona – Barbera. Oboje zamieszkali w Piemoncie. Tutaj zaś przodowały dwa podregiony: d’Asti i d’Alba.

Barbera i Nebbiolo – wina z charakterem i duszą, i sporymi możliwościami do leżakowania. Pierwszy zdradzający cechy żeńskie: wyważenie, powściągliwość (chociaż nie brak jej kwasowości) i namiętność; drugi, to typowy mężczyzna – mocny, drapieżny (co nie znaczy, że prostacki) i nieobliczalny. Z Nebbiolo właśnie, robione jest z słynne Barolo, które zanim opuści winiarnię, przynajmniej dwa lata musi spędzić w beczce i rok w butelce.

Smakowanie win
Simone rozpoczął prezentację od win musujących, słodkich, a potem białych. Laura, oprócz urody, mile zaskoczyła nas znajomością języka polskiego (włącznie z „chrząszczem brzmiącym w trzcinie”!). Z pierwszych win zaakcentuję lekko perliste tzw. frizzante – „Tre doti” Cascina Saria z Piemontu i nietypowego, wygładzonego Gewürtztraminera Girlan z G.Adygi. Potem królowały wina czerwone. Do ok. dwudziestego okazu trzymałem się całkiem dzielnie siorbiąc, przepłukując usta i wypluwając. Potem, niestety, mój profesjonalizm zaprotestował i nie miałem sumienia brutalnie pozbywać się w całości coraz to sympatyczniejszych i ciekawszych napitków. Z tej to licznej gromady wyróżnię środkowe egzemplarze, które najlepiej jeszcze rozróżniałem: Barbera d’Asti z La Pergola, Cascina Saria, Baravalle. Barbera d’Alba z La Trava, San Biagio. Nebbiolo d’Alba z Borgogno. By dalej nie zasypywać Państwa obcymi nazwami wspomnę tylko Amarone Valpolicella Roncolato z Veneto i Aglianico Manimurci z Kampanii. Barolo broni się samo.

Inne produkty
Z winami przyjechały zakąski do tychże i oryginalne receptury z Piemontu np. sosy do serów z gruszek czy czerwonej cebuli, musztarda z rzepy, ryż z truflami, oliwy z oliwek, czarne oliwki, octy balsamiczne, nie zabrakło też makaronów. Piliśmy z okazałych kryształowych kieliszków – to wszystko promocja wytwórców z Italii.

Może i rządy włoskie zmieniają się bardzo często, ale jak widać nie szkodzi to polityce państwa. Dzięki temu, że powstały takie organizacje jak Federexport, mieliśmy okazję przybliżyć się do bogatej oferty win apenińskiego kraju. Co ważne, mali producenci są dla nas atrakcyjni cenowo. Sami z pewnością nigdy by tutaj nie trafili. Myślę, że wiele z poznanych tego wieczoru winnych trunków z powodzeniem znalazłoby stałe zainteresowanie naszych konsumentów.

Degustacja odbyła się 25 stycznia 2008 roku w katowickim Domu Wina z inicjatywy Studia Wina.

Foto: MJ