Autorem wpisu jest: Marian Jeżewski

Dojrzewające winogrono nieodzownie kojarzy się ze słońcem i ciepłem. Na jesienne melancholie odrobina jego promieni w kieliszku, to gwarancja poprawy samopoczucia. Okazja znajdzie się sama. W trunki z Nowego Świata zaopatrzyła zaprzyjaźnioną winiarnię, krakowska firma "The Fine Food Group".

W 1655 roku Jan van Riebeeck sadzi pierwszy winny krzew na Przylądku Dobrej Nadziei. Ponad 350 lat tradycji! Jakiż to "nowy" świat? – może ktoś zauważyć… Australia datuje swe "winne" początki na koniec XVIII, a Nowa Zelandia na początek XIX wieku. Wina z tych trzech regionów degustowaliśmy w niedzielny, listopadowy wieczór. Prezentację prowadził Leszek Ziemba.

Na powitanie – australijskie, produkowane w okolicach Adelajdy: Beacon Hill 2008, to kupaż colombard (60%) i chardonnay – bladożółte wino z delikatnymi aromatami białych kwiatów, melona, brzoskwini i z wyraźną kwasowością. Lekkie, rześkie – miły początek.

Sauvignon blanc z Nowej Zelandii śmiało rywalizuje z wyśmienitymi "francuzami" robionymi z tego szczepu. Kosztujemy Mount Riley 2008, z Marlborough na północy kraju. Uderza złożonym aromatem suszonych ziół polnych z odrobiną limonki. Ładnie zrównoważone, o dobrej koncentracji, z delikatnym akcentem słodyczy. Wino z pazurkiem, przyjemne w ustach, dobrze się pije.

Od tego samego producenta Pinot Noir 2008. Jakże inna bajka niż burgundzka! Dość aromatyczny – wymieszane wiśnie i czereśnie – podszczypuje całkiem wyraźnymi, żywymi taninami. Wino soczyste, wyraźnie owocowe, z przyjazną goryczką na pożegnanie. Niech żyje młodość!

Z Antypodów przenosimy się trochę bliżej. Ostatnie trzy wina pochodziły z Afryki Południowej. I pierwsze, niespodzianka – oryginalny związek trzech czerwonych szczepów – cabernet sauvignon, malbec (11%) i tempranillo (9%), czyli ładnie brzmiące Nabygelegen Scaramanga 2006. Głęboka czerwień rozwija złożony aromat tego kupażu: wiśni, porzeczki, śliwki, zielonego pieprzu związanych beczkową wanilią. Już całkiem dobrze ułożone z wyraźnymi taninami. Konkretne, o zdecydowanym charakterze. Po pewnym czasie trochę łagodnieje.

Następnie dane nam było zapoznać się z De Reuck Cabernet Sauvignon 2004. Wino o pięknej, ciemnej purpurze i mocnym aromacie bardzo dojrzałej wiśni, suszonych śliwek, dębu francuskiego (wanilii, kiszonych ogórków, czy jak kto woli). Dość intensywny zapach odkrył wino miękkie, trochę ziemiste, przyjemne, zaokrąglone w ustach i jednocześnie mocarne, uzbrojone w świetnie ściągające garbniki. Powiedziałbym- lekko dystyngowane, ale jeszcze ruchliwe, układające się. Z dobrym, długim finiszem. Dla mnie wino wieczoru.

Na koniec – deser – białe, likierowe Avondale Moscato 2005. Aromaty wielokwiatowe z przebijającym się zapachem liczi. Mimo 16,5% pije się dość lekko. Dla amatorów win słodkich.

Pod dyskusję pozostawiam temat: "czy wina z Nowego Świata, to wyłącznie ukłon w stronę gustów szerokich mas konsumentów?" Ja byłbym za tym, żeby cieszyć się trunkiem z winogron dla niego samego. Niewątpliwie jest w czym wybierać i wybór ten jest coraz bardziej ciekawy, coraz bardziej urozmaicony. Niech będzie nam tylko na zdrowie!

Degustacja odbyła się w winiarni "Burgundia"w Katowicach, dnia 8 listopada 2009 roku.

Foto: MJ