Autorem wpisu jest: Marian Jeżewski
Jeden z większych telewizyjnych hitów, „Taniec z gwiazdami”, zawitał do Krakowa. W piątkowy, październikowy wieczór stanęli naprzeciwko siebie – z jednej strony międzynarodowe gwiazdy:
Sherry Oloroso z Hiszpanii,
Carmelo Rodero z Ribera del Duero,
Chianti Classico z Toskanii,
Kekfrankos Vincze z Egeru,
Sauvignon Blanc i Pinot Noir z Nowej Zelandii (debiut),
Portogreco Basilicata z Italii,
i Campillo z Roja,
– z drugiej zawodowi tancerze:
Elżbieta, Karolina, Zofia, dwóch Krzysztofów, Marian, Paweł i Stanisław.
Czekały na nich cztery standardy muzyczne do wykonania:
1. Sałatka powitalna Krzysia.
2. Cukinia pod kołderką.
3. Kurczak panierowany w rozmarynie.
4. Gruszka w winie.
Wiadomo, gwiazdy, jak to gwiazdy, mają swoje widzimisię co do ulubionych utworów tanecznych. Ten wieczór kierował się jednak swoimi zasadami. To tancerze wybierali gwiazdę, która najbardziej im odpowiadała do wspólnej zabawy. W praktyce byli oni jednocześnie jurorami.
Niewątpliwie to nowatorskie podejście do, co tu dużo mówić, lekko już wyeksploatowanej konwencji konkursu. Oryginalność tej formuły sprawdziła się, wnioski i uwagi poniżej.
Przede wszystkim jury uznało wysokie walory indywidualne i klasę wszystkich gwiazd.
Do pierwszego utworu – strzępiastej sałaty radiccio z kawałkami schabowego i czerwonego grapefruita, z posypanymi pieczonymi płatkami migdałów i łagodnym vinegret – nie udało się dobrać jednej winnej gwiazdy. Na polu boju został posiadacz niezwykłego aromatu, Sauvignon Blanc – jego grapefruitowe nuty łączyły się wprost z grapefruitem w sałatce oraz Sherry Oloroso, której intensywność świetnie dopasowała się do goryczki potrawy.
Cukinia schowana pod pierzynką orzechów włoskich i stopionego żółtego sera, z cząstkami pomidorów, czosnkiem i zieloną pietruszką, współgrała najlepiej z pochodzącym z Medoc eleganckim Chateau Preullac. (Tu uwaga Pawła, że ta cukinia łączy się dość uniwersalnie z walorami właściwie wszystkich obecnych gwiazd).
Jury zostało ujęte zdecydowaną harmonią Portogreco i barwnie prezentującego się kurczaka, zawiniętego w szynkę, przyprawionego szafranem i rozmarynem. Kolorytu i smaku dodało mu połączenie, z pokrojonymi w paski, cukinią i marchewką.
Na deser, na parkiecie królowała utopiona w winie gruszka. Wspólnie z cytryną, goździkiem i cynamonem miło współbrzmiała z owocowymi tonami Campillo z Rioja.
Pracę jurorów cechowała odwaga w łączeniu smaków, poszukiwanie nietuzinkowych pomysłów, rzeczowa dyskusja i umiejętne dzielenie się gorącymi emocjami. Wszystko to odbywało się w przyjacielskiej atmosferze, w której dominowała chęć osiągnięcia kompromisu i wypracowania oryginalnych, pożytecznych rozwiązań.
P.S.
Po raz pierwszy spotkanie z cyklu „Kulinarne warsztaty” Klubu Domu Wina zorganizowane zostało na „prywatnym terenie”. Elżbieta i Krzysztof Boligłowa zaprosili klubowiczów do siebie. Wszystkie opisane potrawy były autorstwa Krzysztofa, który swoje kulinarne zdolności odkrył dopiero kilka lat temu. Można powiedzieć, że lepiej późno niż wcale. Ciekawe, że w przygotowanych przez niego daniach nie było w ogóle soli. Pewnie dzięki temu smaki poszczególnych składników mogły lepiej uwypuklić swoją prawdziwą naturę.
O tym jak indywidualnie i subiektywnie podchodzimy do łączenia różnych smaków świadczy fakt, że ani razu nie było jednomyślności. Ogłoszone wyniki, to efekt demokratycznego, jawnego głosowania.
Jeszcze powinienem wspomnieć o drugim deserze, który zaserwowała pani domu. Było to ciasto z prawdziwego krakowskiego biszkoptu, z mielonymi migdałami i daktylami, polane czekoladą. Mimo, że typowo noworoczne, tego wieczoru, jak wszystkie inne smakołyki – wyśmienite. A do tego kawa od Zofii i Krzysztofa Drohomireckich, dopełniła konsumpcyjnej błogości.
I podczas, kiedy „normalni” ludzie dawno już rozpoczęli weekendowy luz, uczestnicy „Kulinarnych warsztatów” jeszcze ciężko pracowali. Tak, ale czegóż to nie robi się dla nauki?!
Warsztaty odbyły się 27 października 2006, ich organizatorem jest Dom Wina z Krakowa (www.domwina.pl).