Autorem wpisu jest: Marian Jeżewski

W 1567 roku, w Cremonie, przychodzi na świat Claudio Monteverdi, jego muzykę podziwiamy do dzisiaj. W tym samym czasie w Mariborze zaczyna wzrastać winna latorośl, uznawana obecnie za najstarszą na świecie. Jej owoce dają co roku 35 litrów wina – słoweńskiego skarbu narodowego.

Szybkie odrodzenie winiarstwa w Słowenii, po odzyskaniu niepodległości w 1991, jest godne podziwu. Chociaż z drugiej strony, nie ma co być takim zdumionym wiedząc, że jego korzenie sięgają czasów Imperium Rzymskiego.

W celu oceny aktualnego stanu słoweńskich trunków wybrałem się do Burgundii, czyli do katowickiej winiarni. Działająca od niedawna firma Prados importuje wina wyłącznie ze Słowenii. Przedstawione przez nią produkty, to kolejno:

  • Valdhuber Sauvignon Blanc 2005 – rześkie, świeże, bladożółte, o aromatach owoców cytrusowych, przyjemne w ustach, z całkiem długim posmakiem (45zł).
  • Črnko Rumeni Muškat 2005 – cięższe, ale łagodne, o intensywnych zapachach lilii i brzoskwini, lekko półsłodkie. Jestem przekonany, że szybko znajdzie swoich zwolenników (59zł).
  • Ščurek Cabernet Sauvignon 2005 – owoce czerwonej porzeczki i wiśni, o umiarkowanym charakterze, lekko ściągające, przez co dobre do jedzenia, np. jako partner do śląskiej rolady (45zł).
  • Krinstančič Pavo Rdeče 2002 (Cabernet Sauvignon z dodatkiem Merlota i Cabernet Franc) – wyraziste i subtelne; aromaty owoców leśnych i jeżyn oraz beczkowej wanilii; harmonijne, przyjemnie ziemiste, treściwe. To miły kupaż na wieczór z kochaną osobą (co też później uczyniłem). Polecam (69zł).
  • Merlot Bagueri 2003 – łagodny jak należy; aromaty śliwek, wiśni i gdzieś w oddali nutka kawy; przyjemne, ciekawe wino (59zł).

Podsumowując: wina bardzo zróżnicowane, a każde od innego winiarza – mały słoweński region daje tak dużą różnorodność. Mile zaskakuje troska producentów o dobrą jakość – ważniejszą dla Słoweńców od wydajności, stąd też odpowiednie, jak widać, ceny. Trzeba będzie więc czym prędzej dodać do swojej winiarskiej mapy również ten kraj. Historycznie bliższy niż Francja czy Włochy, bo przecież bratni, słowiański.

Dobrze, że pojawiają się nowi importerzy i nieprzeciętne wina. Im większy wybór, tym lepiej dla nas. Widać było, że prowadzący degustację, Radosław Puchała, właściciel firmy, robi to z pasją. Dostrzega także potrzeby oraz potencjał naszego rynku. Powiedział mi, że oferta jego firmy będzie coraz bogatsza. Zerknąłem zatem, co też się w niej już znajduje. Bardzo spodobały mi się niektóre określenia win, jakie tam znalazłem, jak np.: „iskra niesfornej rześkości ukryta pod maską łagodności” lub: „stworzone, by smakować”, czy: „kontakt z tym świetnie zrównoważonym winem uspokaja i nastraja pozytywnie do życia”. Kuszące, prawda?

Degustacja win słoweńskich odbyła się 22 kwietnia 2007 roku.


Foto: firma Prados,
importer win słoweńskich

Na zdjęciu:  najstarszy winny krzew na świecie