Zanim świat zachłyśnie się młodym Beaujolais, na Morawach dawno już po imprezie. Czesi świętują wino ostatnich zbiorów 11 listopada – w dniu Świętego Marcina. Może skala uroczystości jest skromniejsza, ale za to trunki ciekawsze. Wiem, bo „świętomarcińskie” piłem, o czym uprzejmie donoszę.

Dlaczego akurat Święty Marcin jest patronem młodego wina morawskiego? Bo jego święto przypada w odpowiednim terminie. Winiarze nie mają wiele czasu, by zdążyć ze zrobieniem trunku. Już 27 października zbiera się specjalna komisja, by dopuścić wino do świętowania. Udokumentowany przekaz z 1101 roku mówi o pierwszych winnicach na Morawach, ale korzenie winiarstwa na tych terenach sięgają prawdopodobnie czasów rzymskich. Są więc tradycje.

Zapewne byliśmy wyjątkowym gronem w Polsce obchodzącym to święto poza Morawami. Świeżych trunków naszych południowych sąsiadów smakowaliśmy w niedawno otwartym klubie jazzowym „Violino” wieczorem, nie do końca zgodnie z zasadami, bo powinno zaczynać się 11.11 o godz. 11.00.

Pierwsze zaskoczenie – pierwsze wino: białe! No tak, w Beaujolais robią młode wino z jednego, czerwonego szczepu gamay. A na Morawach jest inaczej. Kosztujemy Müller Turgau z winnicy Templarske Sklepy Cejkovice. (Podglądam datę butelkowania – 31.10.09. ) Jakie wrażenia? Wino o jasnożółtym kolorze i aromatach gruszki, zielonego jabłka. Lekkie, z miłą kwasowością i goryczką (jakby spalonego papieru) w końcówce. Całkiem do przyjęcia, nawet powiedziałbym więcej: można „normalnie”, przyjemnie pić.

Drugie – od tego samego producenta – różowe! Szczep: Svatovavrinecke (świętego Wawrzyńca – ale tych „winnych” świętych się namnożyło). W nosie: aromaty różane, w ustach: lekko podszczypujące maliny. Niezbyt intensywne, łatwe, żywe wino.

Święty Marcin jest patronem pasterzy, opiekunem bydła, ptaków, a w szczególności gęsi. I tak też się składa, że gęsina komponuje się z młodym winem. To różowe, kapitalnie współgrało z podaną potrawą. A były to „płatki pieczonej gęsi na tostach z kiełkami lucerny, sałatką ziemniaczaną i kminem rzymskim”. To jest właśnie to, o co chodzi – symbioza wina i jedzenia!

Ostatni trunek – czerwony. Modry Portugal od Josefa Dufka – wyraźnie skoligacony ze swoim światowym krewniakiem z Beaujolais. Niestety. Czerwień wprawdzie ładna, ale aromaty landrynki malinowo-wiśniowej w połączeniu z grzybem goryczakiem w ustach – już niekoniecznie.

Reasumując: przy białym i różowym można poświętować dłużej, czerwone poległo na starcie.
P.S.

1. Ponieważ za oknem 11 listopada 2009 nieustannie padało, możemy sprawdzić ludowe porzekadło: „Gdy Marcinowa gęś po wodzie, Boże Narodzenie po lodzie”. Wielu by chciało, by się sprawdziło!

2. Dla zainteresowanych (informacja od importera):
-fermentacja białego Świętomartinskego przebiega w nierdzewnych kadziach z
kontrolowaną temperaturą, natomiast czerwonych w otwartych wannach w których
zanurzone są przemielone winogrona razem ze skórkami, maceracja z winogron
łącznie ze skórkami,
-winogrona do wyrobu Svatomartinskeho były zbierane w połowie września,
– Svatomartinske sa winami młodymi , świeżymi i butelkowanie następuje po
krótkim filtrowaniu i zatrzymaniu procesu fermentacji alkoholowej
– dopuszcza się: białe odmiany: Muller Thurgau, Veltlinske; czerwone – Svatovavrinecke i Modry Portugal , można tez robić cuvee z tych odmian.

Impreza odbyła się w „Jazz Club Violino”, w Katowicach, dania 11.11.2009 roku, wina dostarczyła pani Regina Momatiuk z Rema Trade.

Foto: MJ