Autorem wpisu jest: Jarosław Gibas

Jakaż śmieszna sytuacja! Oto w przestrzeni, w której swego czasu jadłem znakomite ślimaki, rozpływając się nad wielkością Francji, powstała nowa restauracja racząca swych gości góralszczyzną. Hm… stosunkowo łatwo górami po oczach przejechać, szczególnie ceprom, którzy góry znają z kolorowego obrazka jeno. Wystarczy, w mniemaniu restauratora, obłożyć bar wikliną, potrawy z góralska ponazywać, żeby sukces sam z siebie spełnienie znalazł. Niestety – najprawdopodobniej górale lokalu nie nawiedzili, bo w przeciwnym wypadku kamień na kamieniu by się nie ostał.
Skoro w kwestii wystroju jasność mamy, czas najwyższy za patrona wziąć się bez skrupułów. Otóż, wbrew obiegowej opinii, Janosik nijak do polskiej mitomanii nie pasuje. Huncwot był to i hulaka. Cwaniak, mięśniak i wydrwigrosz, ale Słowak – żaden tam rodak nasz chwalebny. Tymczasem telewizyjny serial, który dziś nazwalibyśmy telenowelą, kazał nam wierzyć w męża prawego, co to kulom i Murgrabiom się nie kłaniał. W polskiego Robin Hooda, co bogatym odbierał, by biednym dawać. A że najlepiej wychodziło mu sponsorowanie biednych we własnej osobie, to już inna historia. W każdym razie przewrotna opowieść stworzyła nam bohatera,
który nie jest nasz, mimo że u nas najbardziej znany. Więcej powiedzieć trzeba – oto Marek Perepeczko, odtwórca roli Harnasia, wyglądał pięknie niemożebnie. A wszystko to bez żadnych sterydów i techno, bez którego każda śląska siłownia klientów by nie obłaskawiała.
Pamiętam, jak ojciec mój własny mierzył palcem w telewizor mówiąc: „a widzisz, wszystek to gimnastyka”.  Rok był wczesny, bo z siedemdziesiątką w przodzie i nijak mi przez myślenie nie przechodziło, że dźwigając hantle można zostać Janosikiem! Ba…, gimnastyka znienawidzoną była, skoro pan od wu-efu brzuchem salę zamiatał wołając ku nam: „zerem byliście, jesteście i zerem będziecie”. Od razu wiadomo było, że na Janosikową przyszłość szans żadnych nie mamy!

Wytrzymałem zatem jakoś ten bar z wikliny i meble z Ikei, żeby Janosikowego jadła popróbować i póki co wino czerwone zamówiłem… W końcu, kiedy wino swym smakiem mnie do życia zupełnie zniechęciło, na stole pojawiły się zamówione wcześniej szparagi (9 zł) i od tego momentu zaczęło już być tylko lepiej – oto sałatka gaździny (15 zł) całkiem duża się okazała, ale nie to w niej najciekawsze było. Otóż, wyobraźcie sobie, że pokrojone na ćwiartki jajka ciepłe były. Czyli, że świeżo ugotowane, a to w śląskich restauracjach rzadkość wielka!
Na koniec zamówiłem jelonka z grzybeckami prosto z lasu (34 zł) i niestety, trochę na niego musiałem poczekać. W czasie tym przychodziły mi na myśl wszelkie rysunkowe filmy, w których biedny jelonek staje się ofiarą bezdusznego myśliwego. Żal się robi jelonka, bo przecież myśliwy drań jest i giwerą w zwierzynę mierzy. Tym bardziej, ze na rysunkowych filmach jelonek jest zawsze okrąglutki i pluszowy taki. Wystarczy jednak sobie wyobrazić tegoż jelonka na talerzu, a żal smakowi ustępuje. Stek z jelenia całkowicie mi nastrój poprawił – duży był i pięknie przystrojony. Do tego miękki i puszysty, że chciałoby się znowu o pluszu przypomnieć…
Najlepsze zaś w Janosikowej grocie jest to, że nie ma nic wspólnego z górami, a tym bardziej z Janosikiem. Za to ma wiele wspólnego ze świetną kuchnią, czego „jelonek z grzybeckami” jest wybitnym przykładem. Trzeba tam zatem wrócić co by dziczyzny popróbować i zastanowić się raz jeszcze nad pomysłem na restauracyjną góralszczyznę. Wynika ona pewnie z braku pomysłu na restaurację, a szkoda, bo pomysły kulinarne (vide jelonek) aż się proszą o wykorzystanie. Szkoda też dlatego, że w natłoku chat, karczm i izb Janosikowa Grota uwadze ujdzie wielu amatorów restauracji, którzy przejdą obok bez zainteresowania, bo przecież szynel ten szybko się nudzi. Już za chwilę, na wieść o powstaniu każdej kolejnej rustykalnej, czy góralskiej chaty będziemy wzruszać ramionami pomrukując „kurcze, znowu to samo” i choćby kucharz nie wiem, jak się starał, kunsztu jego nie popróbujemy. Co akurat w przypadku jelonka z grzybeckami byłoby wielkim nieszczęściem.

Gospoda góralska „Janosikowa Grota”, Katowice, ul. Mariacka 4