Autorem wpisu jest: Marian Jeżewski

Spróbujmy uruchomić wyobraźnię: wyobraźmy sobie dwóch znanych aktorów. Pierwszym niech będzie Robert Redford. Jakie cechy granych przez niego bohaterów przywołujemy z pamięci? Przystojny, westchną od razu panie. Tak, co jeszcze? Łagodny i inteligentny, delikatny, stanowczy, zmysłowy i słodki. Dobrze. Drugi – Gerard Deperdieu. Mocny facet, trochę szalony, dziki, ale szlachetny, twardy, ale uczuciowy, silny i dobry. Redford lubi śliwki kalifornijskie, a Depardieu przesiadywać w krzakach czarnej porzeczki. Pierwszy to merlot, drugi cabernet sauvignon.

Czym różni się picie wina od degustowania? Picie to aktor wysoki lub niski, chudy lub gruby, z Francji lub Stanów. Degustowanie to jego wpływ na naszą wyobraźnię. Potrafi wzruszyć, rozbawić, intrygować, zdenerwować, zachwycić, wstrząsnąć, wzbudzić podziw, odrazę czy refleksję, skłonić do wspomnień i porównań.

Z krakowskiej akademii filmowej – Domu Wina, przyjechał znany krytyk-enolog Wojciech Giebuta z referatem porównującym role Roberta Merlota, oraz Gerarda Caberneta, filmy produkcji: Toscanini (Urugwaj), La Palma (Chile), Csanyi (Węgry) i Castel Pujol (Urugwaj). Każda wytwórnia zaprezentowała obu artystów. Jakie wrażenia, uwagi?

Przede wszystkim brak jednoznacznych, charakterystycznych cech. Raz jaśniejszy był Merlot (Toscanini), raz Cabernet (La Palma), raz barwy były zbliżone (Pujol). Mocniejsze odczucia sprawiał Cabernet, ale w obrazie chilijskim Merlot. Gdyby dokonać syntezy tych warsztatów to po stronie Merlota zostanie owocowość, nuta słodkości i role amantów. Cabernet udziela się w filmach akcji o plenerach wiejskich czyli klimat obory, starej szmaty czy dusznawej czarnej porzeczki, a nawet (jak ktoś zauważył) kanalizacji.

Od śliwki do oliwki. W międzyczasie poznaliśmy sposób smakowania oliwy z oliwek. Zbiór oliwek odwrotnie od zbioru winnego, wymaga oliwek odpowiednio niedojrzałych (jak to określił p.Giebuta). Naczynie do degustacji powinno być nieprzezroczyste, byśmy nie sugerowali się kolorem. Przykrywając je spodeczkiem mieszamy, wąchamy i kosztujemy namaczając kawałek pieczywa. Można też bezpośrednio wypić, ale lepiej wino.

Pierwszy letni wieczór tego roku był bardzo ciepły i parny. Pewnie odpowiedniejsze byłyby schłodzone chardonnay czy rieslingi, albo wina różowe. Jednakże w miarę upływu czasu czerwone też nie sprawiały kłopotu. W głosowaniu nie dało się określić zdecydowanego faworyta publiczności, głosy podzieliły się. Obydwaj bohaterowie mieli swoje zalety i wady. Każdy był na swój sposób wspaniały. Dlatego też wymyślono bardziej harmonijne kupaże. Trochę Redforda i trochę Depardieu. Szkoda, że tak się nie da w rzeczywistości. A może to dobrze…

Projekcja odbyła się 21 czerwca 2006, w katowickim Domu Wina na pl. Rostka 3.

Foto: Marian Jeżewski