Autorem wpisu jest: Alicja Jeżewska

Któż nie lubi po męczącej podróży zatrzymać na chwilę w jakiejś knajpce..? Otóż, ja nie lubię! Zwłaszcza, gdy od domu dzieli mnie ok.30 km! Jednak pewnego dnia, gdy to ktoś inny siedział za kierownicą i dzierżył władzę, zostałam zmuszona do takiej właśnie przerwy w podróży.

Lokal, który miałam okazję odwiedzić, znajduje się na trasie Warszawa – Wrocław, między Sycowem a Kępnem. Mało oryginalna nazwa „Hacjenda” i mające sprawiać dobre wrażenie wozy i wózki drabiniaste, stojące przed lokalem w zielonej trawie (pomalowane oczywiście w różne odcienie czerwieni), nie zachęcały mnie do wejścia – zwłaszcza, że byłam nastawiona mało pozytywnie…

W końcu znalazłam się w środku. I tu czekała mnie niespodzianka. „Hacjenda” okazała się być elegancką, przytulną restauracją, oferującą specjały kuchni z różnych zakątków świata. Wybór wszelakich dań był tak ogromny i urozmaicony, że trudno było się na coś zdecydować. Zjadłam coś z kuchni greckiej – pamiętam, że porcja była ogromna, a potrawa smaczna. Podana w sympatycznym czajniczku herbata, świece, miłe wnętrze, przyjemna muzyka…  uśmiechnięte kelnerki, które znajdują się w pobliżu dokładnie wtedy, gdy są potrzebne… Równie niechętnie myślałam o wyjściu z tego pełnego uroku miejsca, jak wcześniej o wejściu…

Zauważyłam leżącą na jakimś stoliku otwartą księgę pamiątkową. Przerzuciłam kilka kartek… Gośćmi lokalu byli m.in.: Jacek Borkowski, 'Pan Japa’, Piotr Gąsowski, Kabaret OTTO, grupa KULT, grupa HEJ, Republika , Bogdan Łazuka, Tadeusz Drozda i wielu innych. Niestety, brak czasu nie pozwolił mi na dokładne przestudiowanie wpisów.

Dziś, siedzę sobie w miłym towarzystwie w „Hacjendzie” po raz kolejny… Lokal stał się ulubionym miejscem, do którego jeździmy, aby coś uczcić, powiedzieć jakieś ważne słowa, czy po prostu miło spędzić czas.