Autorem wpisu jest: Marian Jeżewski

Jak najlepiej zacząć tydzień? Od degustacji wina! No, może nie od razu w poniedziałek rano, ale wieczorem, czemu nie. Zwłaszcza, gdy popijając ten zacny napój, słuchasz sobie barwnych opowieści podróżników i marynarzy…

Pretekstem spotkania były wina cypryjskie. Winiarstwo tej malowniczej wyspy, liczące ok. 4 tys. lat, ma jedne z najdłuższych tradycji w Europie. Z ok. 16 tys. winnych upraw, większość położona jest na zboczach gór Troodos – sięga nawet do 1500 m. ponad poziom morza. Jest to południowo zachodni Cypr z centrum w historycznym kurorcie Limassol. Tutejsze wino pili faraonowie, chwalił król Salomon, cenili starożytni Grecy i Rzymianie, rozsławiał król Ryszard Lwie Serce.

Wina
Produkcję win na Cyprze opanowały cztery wielkie firmy. Wytwarzają one łącznie 80% całości. Stawiając na nowoczesność, cypryjscy przedsiębiorcy wychodzą powoli z zapomnienia. Najpopularniejszymi miejscowymi szczepami są czerwone Mávro i białe Xynistéri. I właśnie wino z tego ostatniego skosztowaliśmy jako pierwsze. Kamantepena 2005, okazało się przyjemnym, dobrze zrównoważonym winem o delikatnych aromatach brzoskwini, banana i limonki oraz dość długim finiszu. Polecałbym je do gotowanej ryby, ale też samo.

Drugim, dla urozmaicenia, było japońskie Choya – słodkie, z zielonych śliwek, do japońskiej kuchni – podane z pokruszonym lodem – jak znalazł. Ja tam nie przepadam, ale ma wielu miłośników (zwłaszcza wśród płci piękniejszej).

Evinos – dziesięcioletni Cabernet Sauvignon – uderzył w nos ostrym i dusznym zapachem jak skarpeta piłkarza po meczu, do której wpadła wiśnia. Po kilku minutach ciągłego mieszania go w kieliszku przykre wrażenie uleciało i pokazał się wygładzony pan w średnim wieku. Całkiem sympatyczny, z resztkami owocowości, w ustach miękki. Do Caberneta niepodobny.

Następnie kosztowaliśmy słodko-gorzkiego Muscata 2002. Mocny aromat miodu, rodzynek i białego pieprzu z morelą. Ta goryczka, bez przesady, raczej pomagała w piciu niż przeszkadzała.

Opowieści
Degustację swoimi opowieściami ubarwili:
Grzegorz Kuśpiel – kustosz Muzeum Miejskiego w Dąbrowie Górniczej, groto- i górołaz. Przeniósł nas do Kapadocji i w niedostępne góry Bułgarii. Na długo zapamiętam jak wisiał kilkanaście godzin na ścianie bez picia, słuchając płynącego w dolinie potoku i odgłosów kompanów, którzy na dole raczyli się piwem…
Pan Leszek, kilkakrotnie odwiedzający Japonię (teraz rozumiecie skąd Choya w menu!) zachwycił pokazem artystycznych slajdów. Zwrócił uwagę, jakie ogromne znaczenie w kompozycji japońskiej ma detal. A sukces, nieposiadającej bogactw mineralnych Japonii, to niedościgła przez nas praca w zespole…
Henryk Trojca – specjalizuje się w sprowadzaniu do Polski rzeczy niesprowadzalnych, to dzięki jego firmie poznaliśmy cypryjskie wina…
Nie zabrakło, jak wspomniałem, marynarza – Maryl Nawrot, Starszy Mechanik statku handlowego, przywołał historię pobytu na Cyprze. Po zejściu na ląd marynarze rozeszli się po greckich knajpkach. Minęła dłuższa chwila kiedy to jeden z kolegów wpada do kompanii pana Maryla roztrzęsiony, bo z każdego miejsca wywalają go z łomotem. Dlaczego? – pytają. – Nie wiem, ja tylko siadam i zamawiam kawę. – My tu już siedzimy na kawie ze trzy godziny i nikt nas nie wyrzuca! Jak ty to zamawiasz? – No, pytają co chcę, mówię: kawę, pytają jaką, odpowiadam: "po turecku"…

Commandaría
Wino – historia. Historia i symbol Cypru. Commandaría ma najdłuższą udokumentowaną recepturę marki wina na świecie – od XII wieku. O tym winie pisali Hezjod i Seneka. Wcześniej nazywane Cyprus Nama – cypryjską matką, zachowało do dzisiaj swoją ciągłość. Nazwę zawdzięcza Templariuszom, którzy po kupieniu od Ryszarda Lwie Serce do czasu rozwiązania Zakonu władali wyspą. Zrobili w tym czasie (jakże by inaczej!?) niezły interes na sprzedaży słynnego wina na kontynencie. Commandarię robi się z dwóch znanych już nam szczepów (czerwonego i białego!): Mávro i Xynistéri, po 50% udziałów. Tereny na których rosną, to uboga powulkaniczna gleba, powodująca niską wydajność, ale wysoką jakość i koncentrację. Grona zbiera się bardzo późno, gdy są już trochę przesuszone, dalej suszy się je na słomianych matach, po czym wyciska sok i fermentuje w dużych drewnianych kadziach, gdzie leżakuje nawet ponad rok i dojrzewa potem kilka lat w butelce. Osiąga piękny, bursztynowy kolor i 15% alkoholu (bez wzmacniana).

Takież to wino postawiono przed nami na koniec. 10-letni nektar bogów. (Jednym z pierwszych greckich bogów spożywających ten trunek była z pewnością boska Afrodyta, która na Cyprze po raz pierwszy stanęła stopą na ziemi!) Jakie wrażenia? – Czuję się bosko! A poważnie? Wino słodkie, z aromatem miodu, orzechów laskowych i nutami rodzynek, lekko utlenione, przez co przypomina porto czy sherry, w ustach dość intensywne. Dobre jako deser, do kawy lub suszonych owoców.

Do wyjaśnienia
Ciekawe, że zdanie: "Vinum Regum Rex Vinorum" (wino królów król win), które miał powiedzieć Ludwik XIV rozkoszując się madziarskim Tokajem, przypisuje się także Ryszardowi Lwie Serce ("The Wine of Kings and The King of Wines") odnośnie Commandarii. Ciekawe też, że Commandarię piliśmy w winiarni, która nazywa się "Tokaji" właśnie!…

Degustacja odbyła się 28.01.2008 w Dąbrowie Górniczej, gospodarzem był Wojciech Czerniakowski

Foto: MJ