Autorem wpisu jest: Marian Jeżewski

Kto by pomyślał – Sycylia i Apulia wytwarzają razem więcej wina, niż cała Australia! Południowe Włochy ciągle mało znane są polskiemu miłośnikowi tego trunku. Z ciekawością więc wybrałem się na spotkanie z reprezentantem regionu – firmą Calatrasi, która posiada 2000 ha upraw i napełnia swoim winem ok. 24 milionów butelek rocznie. Robi wrażenie!

Winna Sycylia
Przez wiele lat wina sycylijskie były dość kiepskiej jakości. Tymi ziemiami władali książęta, których zainteresowania skupiały się na innych sprawach. Piękny, górzysty krajobraz – średnio ok. 1500 m n.p.m., śródziemnomorski klimat, szerokość geograficzna – ta sama co w Kalifornii i 250 słonecznych dni w roku, to kraina stworzona dla winiarzy. Kiedyś wielkie ilości wina z Sycylii trafiały np. do Niemiec jako baza pod musujące „sekty". Okres „no name" na szczęście to już historia, obecnie Sycylia podnosi dumnie czoło i staje w szeregu z najlepszymi. A to dzięki, przede wszystkim, coraz większej dbałości o jakość, nad którą pracuje 450 sycylijskich producentów na ok. 130 tysiącach hektarach upraw. W większości (ok. 70%) są to szczepy białe, głównie autochtoniczne, takie jak Grecanico czy Catarratto. Z czerwonych, międzynarodową karierę robi Nero d'Avola.

Degustujemy
Christian Reintjes – szef sprzedaży Cantine Calatrasi, przyjechał do Katowic, by zachęcać do sięgania po wina włoskie, a produkcji jego firmy – w szczególności. Pierwsze, które mi nalano, będę z przyjemnością polecał. To białe Terre di Ginestra z miejscowego szczepu Catarratto. Ładny, słomkowotrawiasty kolor, zaskakująco oleiste, rześkie, cytrusowe z goryczkową nutą skórki grapefruitowej (mogło kojarzyć się z nowozelandzkim Sauvignon Blanc!) i niedojrzałej papierówki, o całkiem długim posmaku i dość wyraźnej mineralności. Wyraziste i przyjazne. Było to jedyne białe wino tego wieczoru.

Czerwonych mieliśmy pięć. Dwa pierwsze, kupaże Sangiovese/Merlot i Nero d'Avola/Syrah, dosć szorstkie, o niespokojnej, dominującej kwasowości – najlepiej sprawdzą się przy niezbyt tłustym posiłku z kaczką lub wołowiną. Przy następnym – Nero d'Avola, można było już zatrzymać się na dłużej. Bardziej ułożone i treściwe, z wyraźną wiśnią w gorzkiej czekoladzie, pachnące delikatnie beczką, może słabo także skórą, miękko przylegające do języka. Christian zwrócił uwagę na kapary w posmaku – dobra sugestia.

Winna Apulia
Dwa ostatnie wina znacząco podniosły jakość degustacji. Oba z Apulii – to obcas włoskiego „buta" – regionu zupełnie odmiennego od sycylijskiego. Łagodniejszy klimat Morza Jońskiego, żyzna gleba pozbawiona wzniesień. Dobre tereny pod uprawę, przyciągają winiarzy z północnych części kraju, a także, jak w naszym przypadku z Sycylii. Wybijającymi się tutaj szczepami są Negroamaro i Primitivo – z nich to właśnie zrobione były rzeczone wina.
Negroamaro – otwiera się spokojnie, dostojnie, jakby chciało powiedzieć: „nie spiesz się – smakuj" – głęboka czerwień, eleganckie aromaty czerwonych owoców, a nawet jakby dojrzałego agrestu, przyjemnie pieprzne, o łagodnej kwasowości i wanilii. Primitivo – dla mnie na pierwszej pozycji w tej degustacji – jeszcze ciemniejsze, aksamitne, subtelne, dystyngowane, ale nie nudne, delikatne aromaty śliwki kalifornijskiej, świetnie zrównoważone – pije się z dużą łatwością i przyjemnością.

Międzynarodowe towarzystwo
Od 10 lat Cantine Calatrasi zatrudnia w swoich szeregach enologów z Australii, Nowej Zelandii, a także Niemiec. Doskonalą technologię, szukają wspólnych, nowych rozwiązań. Nowy Świat łączy się ze Starym, nowoczesność z tradycją. Przyjeżdżają ze swoimi produktami nawet do raczkującej konsumpcyjnie Polski. Wszystko dla sprzedaży i promocji wina. Globalizacja nie omija winiarstwa, ale jak widać, w tym przypadku wychodzi to nam na dobre.

Degustacja miała miejsce w katowickim Domu Wina, 28.11.2007.

Foto: Marian Jeżewski

Galeria: od lewej – Christian Reintjes, uczestnicy spotkania