Autorem wpisu jest: Marian Jeżewski

Na pytanie: „jakie znasz regiony winiarskie?” większość odpowie Bordeaux, no i może Burgundia. Na drugie pytanie: „jakie wino z Burgundii miałeś okazję smakować?” często nie pada żadna odpowiedź. Tym razem wina okazały się mobilne i przyjechały do nas, by dać się poznać…

Patrick Clerget i jego wina
Na początku poczuliśmy powiew historii. Patrick Clerget, prowadzący degustację, przedstawił się jako potomek rodu, który przybył do Burgundii na przełomie XI i XII wieku. Od zawsze zajmowali się winem. Jego ojciec, dziad i pradziad byli negocjantami – hurtownikami robiącymi wina z winogron kupowanych od innych. Patrick, od 1992 tworzy swoje, autorskie wina. Jeździ po Burgundii, znajduje winnice w różnych miejscach, prowadzi selekcję winogron i czuwa potem nad produkcją wina. Jest odpowiedzialny za cały proces, bo przecież później podpisuje się pod efektem tej pracy własnym nazwiskiem.

Na naszą degustację przywiózł siedem win:

  • Chablis AOC 2005,
  • Macon Rouge AOC 2005,
  • Bourgogne Passetotugrains AOC 2005,
  • Bourgogne Hautes Côtes de Beaune  AOC 2005,
  • Bourgogne Haut Côtes de Nuits AOC 2005,
  • Aloxe Carton AOC 2004,
  • Gevrey Chambertin AOC 2005.

Degustacja
Żałowaliśmy bardzo, że było tylko jedno Chablis. Burgundzkie Chablis jest jedynym takim, niepowtarzalnym chardonnay na świecie. Wino Patricka powstało w bardzo dobrym, 2005 roku. W klasyfikacji, to podstawowe „chablis”. Świetne na aperitif lub do delikatnej ryby polanej masłem, np. pstrąga. Świeża, zdecydowana mineralność i przyjemna kwasowość tego wina bardzo wszystkim przypadła do gustu.

Następne dwa wina nie były typowymi przedstawicielami swojego regionu. Pierwsze, Macon 2005, to w 100% szczep gamay. Znamy go najlepiej z młodego Beaujolais. Tutaj winifikowany metodą tradycyjną pokazał się z innej strony. Ładny aromat czerwonych owoców i żywa kwasowość, dają dobre wino do konsumpcji. Passetotugrains 2005 – jest kupażem pinota (1/3) i gamay (2/3) – bardziej zaokrąglone, z miłymi taninami, o wyraźnych aromatach owocowych, to tzw. wino „codzienne”.

Potem emocje rosły. Bourgogne Haut Côtes de Baune okazał się winem o typowym charakterze (w dobrym tego słowa znaczeniu) Pinot Noir. Lekka obora, ale jaka przyjemna!, mocne w ustach, zachęcające do sięgania po kolejny kieliszek.

Burgund z Côtes de Nuits, bardziej łagodny, ziemisty z wyraźną czerwoną porzeczką i odrobiną kakao – mile przylega do języka – bardziej złożony, ale, o dziwo lekki.

Aloxe Carton AOC 2004 został moim faworytem. Zrównoważony, wspaniale owocowy, elegancki, pełny i ujmujący. Pije się po prostu sam. Do tego piękna czerwień odbiegająca od bladoczerwonego stereotypu.

Ostatnie, Gevrey Chambertin AOC 2005, czeka na swoją chwilę. Już ciekawe, ale jeszcze trochę rozwarstwione. Żywe i miłe w ustach o zdecydowanych garbnikach. Za dwa lata będzie najlepsze. Dobrze więc teraz je kupić taniej i poczekać.

Odkrywanie Burgundii
Przejdźmy się po sklepach i spójrzmy na półki z winem – niewiele tam win burgundzkich. A region wspaniały. „Burgundy” nie są winami łatwymi. Trzeba trochę przygotowania. Myślę, że wszystko jeszcze przed nami. Nie ma jeszcze tych win wiele na półkach, bo o nie nie pytamy. Poza tym dobre wino z Burgundii ceni się. Ale okazja do jego wypicia na pewno się znajdzie. Trzeba tylko poszukać.

Degustacja, którą prowadził Patrick Clerget odbyła się w katowickim Domu Wina, 6 marca 2008 r.