Autorem wpisu jest: Anna Kierzek

Do „Karafki” trafiÅ‚am przypadkowo. PostanowiÅ‚am dojść do bielskiego rynku innÄ… drogÄ…, a tu niespodzianka. ZaciekawiÅ‚o mnie okno Karafki, gdzie tuż przy szybie staÅ‚ stolik nakryty rÄ™cznie szydeÅ‚kowanÄ… serwetÄ…, stara lampa na stoliku, oryginalny, pokryty patynÄ… patefon – jak siÄ™ potem okazaÅ‚o, wÅ‚aÅ›cicielka wygrzebaÅ‚a ten eksponat na najwiÄ™kszym pchlim targu w Paryżu – Marchl' aux Puces de St-Oueen.

WnÄ™trze nawiÄ…zuje do Paryża lat trzydziestych – wysokie sufity, bordowe i brÄ…zowe tapety, tÅ‚oczone zÅ‚otymi ornamentami, niskie fotele nakryte ciemnym aksamitem, stoliki – każdy inny – każdy dajÄ…cy poczucie intymnoÅ›ci. GdzieÅ› w kÄ…cie wielkie pióra nawiÄ…zujÄ…ce do klimatu Mulin Rouge. CaÅ‚oÅ›ci dopeÅ‚nia muzyka – Frank Sinatra, Edith Piaff, czy w koÅ„cu podróż muzyczna po uliczkach Montmartre za „AmeliÄ…”.

ZamówiÅ‚am gorÄ…cÄ… nalewkÄ™ wiÅ›niowÄ…, kawÄ™ i sernik – a to za namowÄ… kelnerki, która twierdziÅ‚a, że takiego sernika to jeszcze nie jadÅ‚am. PomyÅ›laÅ‚am, że na serniku to też siÄ™ znam, wiÄ™c zobaczymy. Pierwsza dotarÅ‚a nalewka – gorÄ…ca, z wiÅ›niami na dnie dość sporej szklanki…KawÄ™ dostaÅ‚am w podgrzanej filiżance, dobrze spienione mleko (też ciepÅ‚e) w osobnym dzbanuszku a sernik… wielki kawaÅ‚ delikatnego sernika, na cieniutkim pÅ‚atku kruchego ciasta, przykryty bezowÄ… piankÄ… i odrobinÄ… kruszonki… Mój kulinarny nos niezawodnie podpowiedziaÅ‚ mi, że z tym ciastem to coÅ› nie tak – nie ma takiej możliwoÅ›ci, aby taki sernik wyszedÅ‚ z taÅ›mowej piekarni! CoÅ› takiego może upiec jedynie babcia… Wiedziona instynktem zamówiÅ‚am kolejny kawaÅ‚ek ciasta – orzechowiec. Dwa pÅ‚aty czekoladowo – orzechowego ciasta, przeÅ‚ożone maÅ›lanym kremem, obficie przybrane orzechami, karmelem i… czymÅ› tam jeszcze, ugruntowaÅ‚y mnie w przekonaniu, że Karafka ma jakÄ…Å› tajemnÄ… wytwórniÄ™ ciast!

ChcÄ…c nadal prowadzić swoje Å›ledztwo, zagadnęłam przemiłą paniÄ… DariÄ™ – jak siÄ™ okazaÅ‚o, wÅ‚aÅ›cicielkÄ™ kawiarni. ChÄ™tnie przysiadÅ‚a siÄ™ do stolika i opowiedziaÅ‚a historiÄ™ starych kredensów i szaf, które ratowaÅ‚a przed spaleniem; krzeseÅ‚, które wyniosÅ‚a z piwnicy domu dziadka; stare książki z 1936 roku, spoczywajÄ…ce na półce też miaÅ‚y swojÄ… historiÄ™… Zegar stojÄ…cy na antresoli przywÄ™drowaÅ‚ z Syrii, stara maszyna kupiona za grosz od pijaka…. Porcelana – nie biaÅ‚a, ale w kolorze ecru wyglÄ…dajÄ…ca z uchylonych szaf, oÅ›wietlona blaskiem Å›wiec… Rano klienci przychodzÄ…cy napić siÄ™ kawy, zjeść kawaÅ‚ek ciasta, czy ciepÅ‚ego crissant’a, czytajÄ…cy gazetÄ™; czasem ktoÅ› siÄ™gnie na półkÄ™ i Å›ciÄ…gnie jedno z pierwszych wydaÅ„ „ Anny Kareniny”…

Zapytałam, a co z ciastem, gdzie można kupić takie rarytasy? Pani Daria uśmiechnęła się tajemniczo i odpowiedziała: tylko tutaj. No tak. O pochodzenie nalewki nie zapytałam. Bo i po co? Pewnie taka jest do wypicia też tylko tutaj.

SiedziaÅ‚am wiÄ™c sobie w „Karafce”, wciÅ›niÄ™ta w miÄ™kki fotel. Z antresoli nade mnÄ… dochodziÅ‚y Å›ciszone gÅ‚osy zakochanej pary. Na kubkach smakowch pozostaÅ‚ smak sernika, którego sama w życiu nie odtworzÄ™, nalewka sprawiÅ‚a, że czas jakoÅ› wolniej pÅ‚ynÄ…Å‚, a „ À quoi ça sert l’amour?” Edith Piaff przekonywaÅ‚ mnie, że ona sama stoi przy tym starym pianinie w maÅ‚ej sali obok, a ja jestem w kawiarence na Montmartre.