Autorem wpisu jest: Halina Czuba

Zalewajka to potrawa magiczna w moim domu. Mnie kojarzyła się z rodzinnym ciepłem, i zapachem późnego lata, kiedy to dom pachniał suszącymi się grzybami, nawleczonymi na długie nitki. Zupa na wskroś bardzo prosta, ale przez to chyba tak uwielbiana przez domowników, a goście, którzy jej próbują też przytakują zgodnie, że „coś w niej jest". Trudno tu podawać jakiekolwiek proporcje; to każdy sam je ustala, więc podam tylko składniki:

Suszone prawdziwki
Ziemniaki
Domowy żur
Śmietana
Dobra słonina
Sól, pieprz

Kapelusze borowików moczyć przez noc, rano odsączyć (wody z moczenia nie wylewać!), pokroić w grube paski. Gotować ok. godziny w wodzie, w której się moczyły, posolić. W tym czasie ugotować osobno ziemniaki, ugotowane zalać wywarem z grzybów (grzyby także dodać), całość zalać żurem. Zagotować. Dodać śmietanę – ilość także zależy od gustu i smaku. Doprawić solą i pieprzem. Na koniec okrasić dobrze wysmażoną słoninką. Zalewajka także smakuje dobrze odgrzewana, na drugi dzień.

To przepis dokładnie taki, jaki przekazała mi moja mama, a jej moja babcia. Od lat nic się w nim nie zmieniło. Ja przekazałam go mojej córce. Coś jest w tej prostej potrawie, bo ilekroć dorosłe już moje dzieci przyjeżdżają na niedzielny obiad i pytam wcześniej, co by zjadły, często odpowiadają: „ mamo, ugotuj zalewajkę".