Autorem wpisu jest: Marek Wyciślok

Prawie każdy kraj dał coś wyjątkowego ludzkości. Nie inaczej jest też z Węgrami, którzy wymyślili jedne z najbardziej znanych na świecie „słodkości".

Tort Dobosa, bo o nim tu mowa, to arcydzieło kulinarne, którego pomysłodawcą był Jozsef Dobos (wym. Dobosz), który pod koniec XIX w. prowadził w Budapeszcie sklep z artykułami delikatesowymi i pisał książki kucharskie. W 1855 roku mistrz Dobos przygotował tort na wystawę cukierniczą. Owy tort okazał się wielkim sukcesem. Gdzie się z nim nie pokazał, otrzymywał wyróżnienia i nagrody.

Pomysłem , którym Jozsef Dobos zawdzięcza swoje przejście do histori, stało się ciasto składające się z cieniutkich biszkoptowych krążków, przekładanych masą kawowo – czekoladową, a z wierzchu i po bokach był oblany polewą karmelową. Dokładną recepturę oczywiście mistrz trzymał w głębokiej tajemnicy. Sprzedawał swoje torty nie tylko w Budapeszcie, ale także w Wiedniu i w samym Paryżu! Przepis został ujawniony dopiero w 1906 roku i od tego momentu wszystkie szanujące się cukiernie i restauracje zaczęły robić swoje torty Dobosa. Pewnie udawało im się to nie gorzej niż twórcy tego arcydzieła sztuki kulinarnej , skoro sam Jozsef Dobos zbankrutował w 1924 roku.

Dziś nie ma już jego cukierni, która znajdowała się przy ulicy Kecskemeti w centrum Budapesztu. Za to w niedalekim Szentendre, w kawiarni Nostalgia , można obejrzeć stałą ekspozycję przyborów cukierniczych i książek kucharskich Dobosa oraz liczne dyplomy, jakie otrzymywał za swój tort.

Oryginalny przepis Tortu Dobosa
Na tort Dobosa bierze się 6 jaj, 6 łyżek cukru, 6 łyżek mąki, 5 dag masła. Krem przygotowuje się ze szklanki mocnej kawy, 25 dag cukru, 5 dag czekolady, laski wanilii i 20 dag masła. Na biszkopt ubija się sztywną pianę z białek, łączy ją z żółtkami utartymi z cukrem na puszystą, gładką masę, którą następnie delikatnie miesza się z mąką. Na okrągłym spodzie małej tortownicy, wysmarowanym masłem i oprószonym mąką, piecze się cienkie krążki (z podanej ilości powinno wyjść ich sześć). Brzegi upieczonych krążków wyrównuje się, a okruchy zsypuje na talerzyk.

W naparze kawy rozpuszcza się cukier, czekoladę lub kakao, dodaje wanilię i stawia na małym ogniu, cały czas mieszając. Syrop jest gotowy, gdy na powierzchni ukażą się duże bąble, a kropelka upuszczona na wodę nie rozpłynie się, lecz uformuje w kulkę. Wtedy należy zdjąć rondelek z ognia, ostudzić syrop, po czym utrzeć z masłem na gładką masę. Posmarowane nią krążki nakłada się jeden na drugi. Pozostałym kremem pokrywa się wierzch i boki, a okruchami ciasta posypuje wierzch tortu.
W cukierniach węgierskich nie posypuje się tortu okruchami, lecz polewa się go karmelem. Warto też zapamiętać, że zanim polewa całkiem zastygnie, dzieli się tort na porcje natłuszczonym nożem.

Kiedy pomyślimy o kuchni węgierskiej przyjdą nam do głowy ostre gulasze, paprykarze czy wódka podwójnie pędzona z zacieru owocowego, tzw. pálinka. Pomyślmy teź jednak o torcie, który do dnia dzisiejszego jest jedną z najważniejszych wizytówek kuchni węgierskiej.

Foto: Hanna Szeja