Autorem wpisu jest: Dorota Mrówka
Przeważnie od nazwisk kucharzy, którzy je wymyślili, czasami od miejscowości lub sławnych ludzi, dla których dania po raz pierwszy przyrządzono. Dzisiaj jednak niewielu o tym pamięta i konia z rzędem temu, kto wie, skąd wzięły swoją nazwę np.: sos beszamelowy czy poczciwa grahamka.
W czasach, kiedy kuchnia znowu zaczyna być w modzie, różnego rodzaju programy o gotowaniu są równie popularne, co seriale, a kucharze dorównują popularnością piosenkarzom i aktorom, nie wypada już o pewnych rzeczach nie wiedzieć. Dlatego spieszymy z pomocą i przypominamy skąd to wszystko się wzięło:
camembert – (wym.:kamembert) delikatny ser pleśniowy, który swoją nazwę zawdzięcza miejscowości, w której powstał.
roquefort – (wym.: rokfor) ostry ser owczy, niebieskawy, żyłkowany, wyrabiany we francuskim miasteczku Roquefort-sur-Soulzon.
sandwich – (wym.: sandłicz), czyli nasza rodzima kanapka. Wymyślił ją angielski lord Sandwich w 1762, który uwielbiał grywać w karty. Podobno pewnego razu grał przez 20 godzin, nie wstając od stolika. Aby zaspokoić głód kazał przynieść sobie dwie pajdy chleba i włożył między nie kawałek pieczonej wołowiny. Taka kanapka okazała się bardzo praktyczna, nie brudziła bowiem rąk, a co za tym idzie i kart.
pralinki – pierwotnie karmelizowane migdały, dzisiaj czekoladowe przysmaki. Nazwę zawdzięczają marszałkowi Choiseul-Praslin, chociaż nie wiadomo właściwie dlaczego, bo pralinki wymyślił kucharz marszałka, niejaki Lassagne.
grahamka – ciemna bułka z pszennej mąki razowej. Wymyślił ją propagator zdrowego żywienia, Amerykanin Sylwester Graham.
magdalenki – biszkoptowe ciasteczka, które wymyśliła kucharka króla Stanisława Leszczyńskiego, imieniem Magdalena.
naleśniki Suzette – płonące naleśniki z pomarańczami lub mandarynkami i likierem pomarańczowym. Powstały podobno trochę przez przypadek: kucharz przygotowujący deser dla pewnej Francuzki imieniem Suzette, wybranki serca przyszłego króla Anglii, Edwarda VII (żył w latach 1841-1910), niechcący podpalił likier pomarańczowy. Ponieważ działo się to na oczach oczekujących na posiłek, kucharzowi nie pozostało nic innego, jak zachować kamienną twarz i podać płonące naleśniki. Efektowne danie przyjęło się bardzo szybko.
tort Sachera – wymyślił go w 1832 roku młody kuchcik, Franz Sacher. Miał przygotować na przyjęcie księcia Metternicha zupełnie nowy deser. Postawił na prostotę i stworzył tort bez zdobień i kremów, składający się z gorzkiej czekolady i marmolady morelowej.
melba – deser lodowy, który zawdzięcza swoją nazwę najwybitniejszej śpiewaczce operowej XIX wieku – Neli Melbie, czyli Helen Mitchel. Mąż śpiewaczki, bogaty amerykański przemysłowiec, wydał na cześć żony przyjęcie w londyńskim Savoy`u i polecił sprowadzonemu z Francji kucharzowi (Augustowi Escoffierowi) przygotowanie czegoś szczególnego. Ten dodał do lodów śmietankowych ugotowane w syropie z wanilią brzoskwinie, a wierzch deseru ozdobił malinową galaretką.
sos beszamelowy – jego autorem jest Luis de Bechamel, smakosz z końca XVII wieku. Pracował nad swoim wynalazkiem kilkanaście lat, a kiedy skończył jego sos stał się obiektem zazdrości samego Ludwika XV, który znany był ze swojej miłości do dobrego jedzenia i talentów kucharskich. Sos beszamelowy jest kompozycją zasmażki, mleka i żółtek, doskonale komponuje się np. ze szparagami oraz brokułami.
pizza Margherita – powstała na cześć królowej Margherity von Savoyen, żony Umberta I w 1889 roku. Stworzył ją Rafaele Eposito, który postanowił udekorować pizzę we włoskie barwy narodowe. Na drożdżowym, puszystym cieście znalazły się więc: biały ser mozzarella, czerwone pomidory i zielona bazylia.
filety Rossiniego – znany włoski kompozytor, Gioacchino Rossini (1792-1868), twórca 39 oper, m.in. „Cyrulika sewilskiego” i „Wilhelma Tella”, był również wielkim smakoszem i znakomitym kucharzem. Wymyślił danie, na które składają się: polędwica wołowa, gęsie wątróbki, trufle i porto.
kotlet pożarski – nazwę swą zawdzięcza bojarowi rosyjskiemu, który w roku 1612 na czele pospolitego ruszenia wyparł wojska polskie z Moskwy, Dymitrijowi Pożarskiemu. Kotlet jego imienia to mielony kotlet cielęco-wieprzowy z truflami. Nie wiadomo dokładnie, dlaczego potrawa nosi taką właśnie nazwę.
beef strogonoff – rosyjski arystokrata żyjący w XIX wieku w Odessie, książę Strogonoff, jako człowiek dobrego serca organizował u siebie tzw. otwarte obiady, na które mógł przyjść każdy (warunkiem był schludny wygląd). Na te okazje kucharz księcia, Antoine Careme, przygotowywał danie z pokrojonej polędwicy wołowej i pieczarek w sosie musztardowo-śmietanowym.
polędwica à la Wellington – filet z wołowiny pokryty pasztetem z gęsich wątróbek i zapieczony w cieście francuskim. Danie, którym zachwycał się książę Wellington, brytyjski bohater spod Waterloo.
zrazy Nelsona – czyli zapiekana polędwica z pieczarkami, cebulą i ziemniakami. Angielski bohater narodowy, admirał Horatio Nelson, którego zwycięstwa zapewniły Wielkiej Brytanii panowanie na morzu w epoce wojen napoleońskich i stworzyły podstawy brytyjskiej potęgi morskiej lubił proste i sycące potrawy.
polędwica Chateaubriand – (wym.: szatubrią) XIX wieczny pisarz i polityk, wicehrabia Francis Rene de Chateaubriand, użyczył swego nazwiska daniu, na które składa się polędwica wołowa z rusztu podawana na grzance z pasztetem. Po raz pierwszy danie to przyrządził kucharz arystokraty nazwiskiem Montinireil, w 1822 roku.
cielęcina Brillat-Savarin – danie autorstwa smakosza wszechczasów, twórcy setek przepisów, teoretyka smaku, filozofa, prawnika i historyka, Anthelme Brillat – Savarina żyjącego w latach 1775-1826. Uznawany za twórcę XIX – wiecznej gastronomii, jest autorem wydawanych do dzisiaj książek: „Fizjologia smaku” oraz „Medytacje o gastronomii doskonałej”. Jego cielęcina to rolada wypełniona farszem ze smardzów i kurzych wątróbek, podlana białym winem i bulionem wołowym.
Cóż byśmy poczęli, gdyby nie smakosze, którzy nie bacząc na własne zdrowie, zawirowania historii i ciężkie czasy, nie wypróbowali coraz to nowych przepisów? Gdyby nie anonimowi kucharze, dla których najbardziej nawet dziwaczne zachcianki panów były inspiracją do stworzenia niezwykłych dań? Pewnie ciągle jedlibyśmy soczewicę, a szczytem kulinarnej finezji byłoby zsiadłe mleko…
Opr. na podst. artykułu Iwony Derdy "Smakołyki z nazwiskami", Focus nr 10 (121), str. 14-18