Uwielbiam chrupiącą skórkę chleba żytniego na zakwasie i schłodzone kwaśne mleko. A jeszcze jak chleb upieczony własnoręcznie, a mleko skwaszone też samodzielnie to już w ogóle satysfakcja niebywała.

Mleko przywieźli mi znajomi ze wsi. Prosto od krowy. Kwasiło się od wczoraj. Rany, powalające.

Chleb też niczego sobie. Upiekłam na zakwasie, który dostałam od znajomego. Mówią, że zakwas dwuletni.

Nie wiem czy to kwestia mody, czy też powoli człowiek ma dość nadmuchanego pieczywa, w końcu przychodzi taki moment, że piecze się samemu.

Swojskie żarcie to jest to!

chleb2

Mój chleb należy do tych mniej suchych. Przepis mam od znajomego, który dał mi drugi, wiekowy zakwas. Od Piotrusia. (Jak Piotrek produkował zakwas to nie wiem, bo nie pytałam).

A oto przepis na prosty, smaczny chlebek.

Składniki:

Czas przygotowania

minut

Liczba osób

Przygotowanie:

Aktywacja zakwasu:

  • 150 g zakwasu, wyjmujemy z lodówki i ocieplamy w temp. pokojowej. Do zakwasu wlewamy 100 g mąki i 100 g ciepłej wody, odstawiamy na 4 godziny,
  • Po 4 godzinach dorzucamy 100 g mąki żytniej i 100 g ciepłej wody (dokładnie mieszamy i odstawiamy)
  • Po kolejnych 4 godzinach dorzucamy 150 g maki żytniej i 150 g wody (dokładnie mieszamy i odstawiamy)
  • Po tych 12 godzinach odlewamy 150 g zakwasu na kolejny chleb. Z reszty zakwasu rozpoczynamy produkcję chleba, jak w przepisie powyżej. I tyle.

Robimy chleb:

  • W osobnej misce mieszamy składniki suche.
  • Dolewamy zakwas, na końcu wodę. Wodę wlewamy partiami, jej ilość zależy od rodzaju użytej mąki. Razowa potrzebuje nieco więcej wody, niż ta o większym stopniu zmielenia.
  • Porządnie mieszamy, aż wszystko się połączy. Konsystencja powinna być gęsta, ale nie za gęsta. Ciasto powinno powoli odrywać się i jednocześnie spływać z ręki (nie wiem jak to opisać. aka odrywająco-wolno kapiąca).

Keksówkę wykładamy papierem do pieczenia  lub smarujemy olejem i obsypujemy otrębami psznnymi albo płatkami owsianymi. Wlewamy ciasto.

Potem wsadzamy chlebek do piekarnika i dajemy mu urosnąć w temp. maksymalnie 40 st. C przez około 40 min (musi nieco wystawać ponad keksówkę). Jak urośnie włączamy piec na 200 st. C i od momentu w którym zgaśnie lampka grzałki pieczemy ok. 40-50 min. Ma urosnąć, zarumienić się. Po upieczeniu wyjmujemy z pieca, z formy i smarujemy delikatnie skórkę na górze wodą (najlepiej pędzelkiem z włosia).

Zostawiamy do ostygnięcia na kratkach z piekarnika czy innych oddychających szczebelkach, żeby nam od dołu nie zaparował. Mnie najlepiej smakuje na drugi dzień. A tu na zdjęciu nie mogłam się powstrzymać i wyżarłam kawałek pięteczki.

Ważne, żeby nie trzymac pieczywa w worku. Ja trzymam mój chleb w papierowych torebkach, które zdobyłam w piekarni w okolicy.

Ach, idę sobie jeszcze ukroić, to nic że ta godzina… A jutro dostanę swojskiej kiełbachy od brata, więc już będzie wyżerka na całego. Mniaam.