Moja żona uparła się, że zrobi knedle. Pani Łyżeczka ją namówiła. Łyżeczka tymczasem robi powidła ze śliwek. To chyba z okazji pierwszego dnia jesieni. Ach te baby!
Jedna drugą nakręciły, ale w sumie obiad nie będzie zły, a powidła się przydadzą. Klepnąłem kilka słoików. Na powidła przepisy obiecała Łyżeczka. Zobaczymy jak się sprawi, bo ona jest leniwa -oficjalnie zalatana.
A tu knedle. Sam pewnie też zrobię, bo się okazuje, że wcale nie są trudne i chodzi opinia, że facetom wychodzą lepsze.
Ziemniaki ugotować i wystudzić, przepuścić przez praskę (odmiany suche, mączne, są lepsze na knedle, kluski czy kopytka). Dodać mąkę pszenną i ziemniaczaną, jajko. Zagnieść ciasto. Uwaga – za dużo mąki pszennej = twarde ciasto.
Śliwki umyć, przekroić na pół, wyjąć pestki, robaczywe wyrzucić, opruszyć w środku cukrem trzcinowym lub zwykłym.
Z ciasta urywać po kawałku robić placuszek, zgniatać na dłoni, wsadzać śliwkę i turlać, aż wyjdzie kształtna kula.
Wrzucać na wrzącą, osoloną wodę, gotować ok. 4-5 min.
Uwaga, placki ciasta zgniatać na cienko, żeby za grubo nie było wokół śliwki.
Czym polać? A to jak lubicie. Ja lubię z bułką tartą na maśle. Jak zrobić?
1/4 paczki masła – rozpuścić w rondelku, wsypać dwie łyżki bułki tartej i zasmażać aż zbrązowieje. Polewać knedle, posypywać cukrem. Można dodać kleksa śmietany na talerz i cynamonu. I koniec, cześć pieśni, smacznego!
PS. Ręka na zdjęciach nie moja, ja robiłem zdjęcia.
Marko
Wyglądają wyjątkowo apetycznie.
Mr. Knife
Dzięki! I tak też smakują, my już jemy 3 dzień knedle:)