Autorem wpisu jest: Marek Wyciślok

Ciekawe jak potoczyłyby się przygody agenta 007, gdyby nie kobiety i alkohol. Temat jest dość niewdzięczny, gdyż każdy fan Jemesa Bonda będzie miał swoją teorię na ten temat. Ale to jedyny sposób, aby się przekonać ilu prawdziwych fanów jest wśród widelcowych czytelników.

A więc od początku. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Niektórzy faceci mają wszystko: życie pełne przygód, piękne kobiety, szybkie samochody no i wspaniałe alkohole. Dla przypomnieia – film zatytułowany „Dr No" (1962): w jednej ze scen Bond (w tym odcinku w Bonda wcielił się Sean Connery) chwyta butelkę, by ratować dziewczynę: „ To Dom Perignon, rocznik 55, panie Bond. Byłaby wielka szkoda go stłuc". Bond w tym momencie odstawia butelkę, siada i mówi: „Osobiście wolę rocznik 53".

Dzięki najnowszej części przygód agenta Jej Królewskiej Mości „Casino Royal" (tak nie lubianej przez prawdziwych Bondomaniaków) dostaliśmy, po raz pierwszy w 40-letniej historii Bondów, gotową recepturę na ulubionego, bezapelacyjnie wstrząśniętego nie zmieszanego drinka, która brzmi mniej więcej tak: trzy miarki gordona, jedna wódka, pół miarki Kina Lillet, wstrząsnąć z lodem i dodać cienki plasterek cytryny.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że pierwsze znane wszystkim stwierdzenie „wstrząśnięty, nie zmieszany" po raz pierwszy agent 007 wypowiedział w książce „Diamonds are forever" z 1956 r. Wart także odnotowania jest fakt, że po raz pierwszy w filmie powyższe słowa zostały wypowiedziane w wyżej już wspomnianej części „ Dr No".

Ale w ciągu 21 odcinków James Bond nie ograniczał się oczywiście do jednego drinka.
Scenarzyści co jakiś czas przypominają, że Bond nie tylko „wstrząśniętym, nie zmieszanym stoi". I tak nasz bohater nigdy nie stroni od wspomnianego już wcześniej szampana, wina czy whisky. Zdarzało mu się zapominać o Martini i pić tylko czystą wódkę. Na przykład w „Operacji Piorun" z 1965 Bond nalewa dwie szklanki niebieskiego Smirnoffa, czekając na prof. Denta. Inny przykład – scena otwierająca ,,Jutro nie umiera nigdy", kiedy Bond wypija kolejkę i zaraz uzupełnia szklankę czerwonym Smirnoffem. Zastanawiający w tym momencie może wydać się fakt, że ulubiona wódka Bonda tak często walczącego przeciw Związkowi Radzieckiemu, jest dziełem Pierre'a Arseneevicha Smirnoffa, który w 1864 otworzył w Moskwie destylarnię i rozpoczął produkcję wódki według własnej receptury.

Daniel Craig na wieść o tym, że zagra w nowym Bondzie powiedział: „Osuszyłem z tej okazji kilka ładnych Vodka-Martini".
Tak więc życzę nam wszystkim samych miłych wiadomości …