Autorem wpisu jest: Wiktor Żelazny

Riesling przez dziesięciolecia był utożsamiany u nas z trunkami nienajwyższych lotów. Obecnie ukazuje swoje prawdziwe oblicze, a raczej ich mnogość, bo z tej odmiany winogron wytwarza się wyjątkowo szeroką paletę win – od wytrawnych i lekkich, przez pełne i łagodniejsze, po szlachetnie słodkie, czyli osiągające często zawrotne ceny Eisweiny. Król kocha słońce i wymaga anielskiej cierpliwości. Dojrzewa późno (październik-listopad), ale warto poczekać.

Choć pretensje do winnego „Króla Słońce” (jak często nazywa się ten szczep) roszczą sobie i Alzatczycy i Austriacy, to za ojczyznę szczepu uznawane są powszechnie Niemcy (Dolina Renu, Pfalz), gdzie do dzisiaj w okolicach Spiry zauważyć można krzewy dzikiego, pra-rieslinga, a o samym rieslingu śpiewa się piosenki i recytuje poematy. I trudno się temu dziwić, skoro wyjątkowo oddanym winomanem i piewcą potęgi rieslinga był sam Johann Wolfgang von Goethe, którego „enologiczne” manuskrypty są dziś bezcenne.

Winiarstwo Niemcy zawdzięczają jednak nie jemu, lecz stacjonującym poza Italią legionom rzymskim, których cierpliwość, kondycja i morale zależały przez wieki od pokaźnych dostaw wina z Półwyspu Apenińskiego. Ponieważ wiązało się to z trudnościami, które dziś nazwalibyśmy  logistycznymi, praktyczni legioniści rozpoczęli uprawę winorośli na miejscu, natrafiwszy na wyjątkowo sprzyjające warunki. Rzymską proweniencją swojego winiarstwa Niemcy szczycą się zresztą do dzisiaj, skrzętnie gromadząc wszelkie jej ślady. Kilka lat temu posiadłość winiarska Dr. Bassermann – Jordan z Palatynatu przekazała Niemieckiemu Muzeum Winiarstwa najstarsze wino zachowane w tym kraju, datowane na 100 r. n.e.!

Rodzaje
Riesling uprawiany jest także z dużym powodzeniem poza Niemcami (przede wszystkim w Alzacji, Austrii i Australii, a także w USA i Nowej Zelandii), lecz wielu ekspertów niezmiennie twierdzi, że najlepsze warunki ku temu daje jednak Dolina Renu. Wielkim uznaniem cieszą się rieslingi z Rheingau, Rheinhessen, Mosel-Saar-Ruwer i Pfalz. W Rheingau warto skierować uwagę na rieslingi od Domdechant, Georga Breuera i Roberta Weila. Nadreńska Hesja szczyci się Gunderlochem i Strubem. Nad Mozelą i Saarą królują rieslingi od Egona Müllera, Maksa Ferdynanda Richtera, Dra Loosena i Molitora. W Pfalzu należy koniecznie pochylić się nad rieslingiem od tzw. „trzech B” (Bassermann – Bürklin – Buhl), a nie mniejszym uznaniem cieszą się Christmann, Rebholz (wytwarzający też fantastyczne Spätburgundery, czyli pinot noir) i elitarny Müller-Catoir.
Rieslingi różniące się często dość znacznie, zachowują zawsze podstawowe cechy szczepu – żwawość, elegancki charakter i subtelny, cytrusowy aromat. Różnice wynikają głównie z mnogości rodzajów gleb (piaskowiec, łupki, bazalt) i mikroklimatów. Riesling znad Mozeli to napitek lżejszy, o niższej zawartości alkoholu niż pełne, korzenno-mineralne wina z wyjątkowo ciepłego Palatynatu (Pfalz).

Zwolennicy terroir (unikalna, optymalna dla danej odmiany winorośli kombinacja warunków geologicznych, glebowych i klimatycznych) kierują się w badaniach, uprawie i klasyfikacji właśnie precyzyjną lokalizacją upraw. Najdzielniejsi niemieccy teruaryści wręcz przeciwstawiają się swojej krajowej ustawie winiarskiej, nie uwzględniającej w dostatecznym stopniu wyjątkowości  danej parceli. Aby zrozumieć ich racje, wystarczy spróbować rieslinga z lokalizacji Deidesheimer Kieselberg w posiadłości Bassermanna i porównać go z Pechsteinem od Buhla bądź z Kalkofen czy Jesuitengarten od Bürklina-Wolfa. Choć wszystkie te parcele leżą w Palatynacie, sąsiadując ze sobą i wymieniane są jednym tchem jako „3 B’s”, terroir sprawia, że rodzą Rieslingi o różnym charakterze. Każdy świetny.

Co jednak równie intrygujące, nawet z tej samej parceli pochodzić mogą niezwykle zróżnicowane rieslingi wytwarzane przez jednego mistrza. Wszystko zależy od jego wiedzy i kreatywności, a także… odwagi. Niemieccy winiarze należą, rzec by można, do śmiałych konserwatystów, a łącząc tradycję z nowatorstwem, eksperymentują i udoskonalają zarówno metody upraw jak i winifikacji. Efektem tego jest równie śmiała jak oni teoria, że odpowiedniego rieslinga dobrać można do każdej potrawy. I coś musi być na rzeczy, bo w świecie (także kulinarnym) mówi się od niedawna o ofensywie rieslinga lub wręcz rieslingowej rewolucji. O tym, że jest to prawda przekonałem się podczas degustacji win u E. Friedrich’a. Gospodyni a zarazem właścicielka winnicy podała nam regionalną zupę z Palatynatu na bazie rieslinga. Bardzo smaczne, a zarazem oryginalne zestawienie. Niestety, przepisu nie chciała mi zdradzić.

Riesling na świecie
Eksport niemieckiego rieslinga  do USA wzrósł  do końca 2003 roku o ponad 30%. Coraz więcej piją go Holendrzy, Szwedzi i Brytyjczycy, a moda na ten trunek przenika także do Polski. I bardzo dobrze, bo do jego powstania w znaczącym stopniu przyczynia się cała rzesza Polaków, tradycyjnie pracujących w niemieckich winnicach (zresztą niezwykle tam cenionych za fachowość i profesjonalizm). Sam byłem ogromnie zdziwiony i zarazem zaskoczony, kiedy to w Weingut Anselmann (znany  z Win FIFA na Mistrzostwa Świata) poczułem się bardzo swojsko, widząc wszędzie napisy po polsku, swojsko brzmiące słowa „rozlać, dopełnić, zabutelkować” umieszczone na kadziach, zbiornikach, beczkach.