Autorem wpisu jest: Marek Wyciślok

Brazylijskie akcenty, pomijając oczywiście piłkę nożną czy plażę Copacabanę, kojarzą nam się z szalonym karnawałem, pięknie opalonymi kobietami tańczącymi sambę i znaną w Brazylii od ponad 400 lat, a obecnie coraz śmielej podbijającą świat, a także i  Polskę – cachaça (wym.: kaszasa). To wódka produkowana z trzciny cukrowej, nazywana przez niektórych brazylijskim rumem.
Sami Brazylijczycy jednak nigdy tak swojego alkoholu nie nazywali, a przyczyniły się do tego  czasy kolonialne, w których chciano przynajmniej częściowo uniknąć protekcjonizmu francuskiego nakładającego wysokie podatki na wódki z trzciny cukrowej, które były produkowane poza terytorium zamorskim Francji. Cachaça od rumu różni się także samym procesem produkcji – używa się nie melasy, ale świeżego soku z trzciny cukrowej. Ponadto wódkę brazylijską od białych rumów różni także bardziej delikatny smak i aromat. Narodowy trunek Brazylijczyków destyluje się w miedzianych alembikach lub aparatach kolumnowych. Może dojrzewać nawet przez kilka lat, a moc to zazwyczaj ok. 40% alkoholu.

Najlepsze marki to: Néga Bulo, Fullo, Toquinho, Velbo Bariero, Ypioca a także najpopularniejsza w samej Brazylii Cachaça Pirassununga 51, która szczyci się tym, iż do dnia dzisiejszego zachowała walory jakościowe historycznej próbki 51(spośród 100 próbek ponumerowanych od 1 do 100, jako wyznacznik najlepszej cachaçy wybrano próbkę o numerze 51) i Pitú Cachaçę, którą najczęściej można spotkać także w naszych sklepach. Butelkę jest łatwo rozpoznać po charakterystycznej, dużej krewetce na etykiecie. Produkowana jest od 1938 roku z najczystszych i najlepszych trzcin cukrowych, a każda butelka Pitú powstaje z minimum pięciu kilogramów trzciny cukrowej i charakteryzuje się owocowo – wytrawnym smakiem, najczęściej jest bezbarwna, ale zdarzają się także odmiany w kolorach jasnosłomkowych.

Dla Brazylijczyków konsumowanie zarówno samej narodowej wódki jak i klasycznego drinka o nazwie caipirinha, którego  podstawowy składnik to właśnie cachaça, jest związane z pewnym rytuałem: pierwszą pięćdziesiątkę trunku należy wylać na podłogę w darze dla nieobecnych, dopiero następną można się rozkoszować. Picie caipirinhy także wymaga znajomości rzeczy – bardzo istotne jest, aby wychylić kieliszek nie później, niż 2-3 minuty po przygotowaniu drinka, gdyż wtedy można wyczuć charakterystyczną kompozycję słodyczy i goryczki limonki oraz cachaçy.  Warto także wiedzieć, że nie wypada pić Cachaçy bez zakąsek. Najlepiej komponują się: oliwki, smażone wieprzowe mięso, krokiety nadziewane rybą , owoce morza, a także orzechy.
Cachaçę, którą określa się także jako alkohol „dla rogacza” i „wzmagający potencję” można łączyć także z różnego rodzaju sokami owocowymi, powstaje wtedy tzw. empadinhas.

Zapewne szwajcarski emigrant Erasn us Scheltz, który rozpoczynał w 1543r.  produkcję cachaçy w okolicach Santos w San Paulo nie przypuszczał, że po ponad 400. latach młodszy brat rumu stanie się jednym z najbardziej rozpoznawalnych brazylijskich i zarazem dochodowych alkoholi na świecie. A w samej Brazylii w żadnym szanującym się lokalu nie może zabraknąć Cachaçy, o której Brazylijczycy mówią, że wyzwala wyłącznie pozytywną energię. Może to właśnie w ich narodowym alkoholu tkwi cały sekret mistrzów świata w piłce nożnej…?  

P.S. W naszej "Książce kucharskiej" znajdziecie Państwo przepis autora na brazylijskie koktajle.

Autorem zdjęcia jest Krzysztof Falkus.