Ja piję tylko białe wino! – słyszałem ostatnio kilkakrotnie. Nie ważne jaki wino ma kolor, byle było czerwone! – powie ktoś inny. To kwestia gustu! – stwierdzimy. Ja mam jeszcze trochę inne zdanie. Uważam, że takie podziały, to wynik niepotrzebnego zamykania się.  Powodem tego dość często bywa pierwsze wrażenie. Czy słusznie? Trochę przypomina to przyklejanie etykiety uczniowi w szkole, na podstawie jednej odpowiedzi. Najgorsze, że z ograniczeniem można pozostać już na zawsze.

Sam preferuję wina czerwone. Nie znaczy to jednak, że wcale nie spróbuję białego. Mało tego, są takie białe wina, które bardzo lubię, a wśród nich także wina słodkie. Tego też mało, wśród win czerwonych są również wina słodkie, po które sięgam z przyjemnością. A i musujące potrafią być całkiem ciekawe.  Kiedyś nie do pomyślenia.

Bo z winami, to tak jak z ludźmi. Dawno temu sądziliśmy, że wszyscy Niemcy są źli, a wszyscy Rosjanie dobrzy. Ponoć są tacy, którzy uważają tak do dzisiaj. Ciekawość świata i ludzi, to także otwarcie się na różnorodność winnych trunków. Bez segregacji ze względu na zawartość cukru i kolor. Jasne, że wszystkim nie będzie odpowiadać wszystko, doznania zawsze pozostają subiektywne. Niełatwo jest znaleźć prawdziwego przyjaciela, jeśli się go nie szuka! Ale jeśli ktoś szuka…

Côtes du Ventoux, 84 pkt., K/M, samo/jedz
francuskie, czerwone, wytrawne, 25-30 zł
Nie przejdziesz obok niego obojętnie. Albo polubisz, albo nie. Uroda jest sprawą gustu, lecz są przypadki, gdzie różnica zdań powoduje emocje. One nie lubią nijakości. Trzeba przekonać się samemu.

Espiritu de Chile, 70 pkt., jedz
(carmenére) chilijskie, czerwone, wytrawne, 20-25 zł
Pomyłka. To duch, który straszy. No chyba, że ktoś lubi kwasek cytrynowy z pieprzem i ze spalonym papierem.

Gallo, 75 pkt., K/M, samo/jedz
(ruby cabernet) kalifornijskie, czerwone, wytrawne, 20-25 zł
Dla jedzących fast foody, amerykańskich grubasów. Nachalnie intensywne i wręcz słodkawe. Nie pozostawia miejsca na subtelności. Myślę, że dobrze komponowałoby się z przypalonym befsztykiem.

Jacob’s Creek, 80 pkt., K, samo
(chardonnay) australijskie, białe, wytrawne, 20-30 zł
Nic wybitnego, ale w swojej klasie wystarczająco udane. Pije się lekko i przyjemnie. Dobre do trzymania na podorędziu. Może towarzyszyć w samotności lub dla umiarkowanej ekipy.

Les Combes Saint-Sauveur, 86 pkt., K/M, samo
francuskie, czerwone, wytrawne, 30-35 zł
To nie wodzirej tylko mistrz ceremonii. Elegancki i wyważony. Nie narzuca się. Jak dłużej mu się przyjrzysz, to zauważysz i docenisz jego walory. Na dobre samopoczucie.

Les Moirets, 90 pkt., K/M, samo
francuskie, czerwone, wytrawne, 30-40 zł
Aria na strunie G, Bacha. Koi serce i duszę. Ale wymaga chwili zatrzymania, odsapnięcia i zastanowienia. Nie spiesz się więc i pomyśl jak łatwo jest przyzwyczaić się do lepszego. Cena mogłaby nawet być wyższa.

Luna del Mar, 71 pkt., jedz
(tempranillo) hiszpańskie, czerwone, wytrawne, ok. 30 zł
Ten toreador najlepsze lata świetności ma już za sobą. Została przytępiona szpada i dumna postawa.

Maipo, 88 pkt., M/K, jedz/samo
(carmenére) chilijskie, czerwone, wytrawne, 30-35 zł
Czeka z otwartymi ramionami. Przyjazne, imprezowe, wyraziste. Takiego wina z Chile oczekujemy. Owocowe, żywe i na cały wieczór.

Simonsvlei, 79 pkt., K, samo/jedz
(chenin blanc) południowoafrykańskie, białe, wytrawne, 25-30 zł
Wytrawne ze słodką nutą owoców południowych i skórką cytryny dla przełamania smaku. Nieskomplikowane, lekkie. Na aperitif jak znalazł.

Katowice, styczeń 2007

LEGENDA:

K: kobiece
M: męskie
K/M: bez wyraźnego charakteru
jedz: lepsze z jedzeniem
samo: można pić bez jedzenia
minimum – 8
ptk
maximum – 108 ptk