Autorem wpisu jest: Marian Jeżewski
Korespondencja własna z Alzacji.
Hymn francuski kojarzyÅ‚ mi siÄ™ do tej pory z MarsyliÄ…. Teraz bÄ™dzie jeszcze ze Strasburgiem. Okazuje siÄ™, że to wÅ‚aÅ›nie tutaj, w jednÄ… noc powstaÅ‚a ta zagrzewajÄ…ca do boju pieśń. Strasburg kojarzyÅ‚ mi siÄ™ do tej pory z Europejskim Parlamentem. Teraz bÄ™dzie jeszcze z biaÅ‚ym winem, które niczym jezioro rynnowe rozlewa siÄ™ od Strasburga na poÅ‚udnie, tworzÄ…c tak zwany Alzacki Szlak Winny.
Route du Vin d’Alsace (z francuskiego), to ciÄ…gnÄ…cy siÄ™ wzdÅ‚uż wschodnich Wogezów, okoÅ‚o 120 kilometrowej dÅ‚ugoÅ›ci wÄ…ski pas kilkudziesiÄ™ciu malowniczych wiosek o kolorowej zabudowie i ciasnych uliczkach, 15 tysiÄ™cy ha winnic, pofaÅ‚dowanego terenu z drzemiÄ…cym gdzieniegdzie zamczyskiem oraz setkami piwnic ze sÅ‚ynnymi alzackimi winami, które czekajÄ… na spragnionych wÄ™drowców.
Przyjazd
Z Katowic do Strasburga jest ok. 1100 kilometrów. Nie powiem jak dÅ‚ugo jechaliÅ›my, by nie denerwować „drogówek” trojga narodów. ByÅ‚ to jeden z tych wyjazdów, gdzie decyzjÄ™ podejmuje siÄ™ podczas pierwszej rozmowy telefonicznej, aby za parÄ™ dni być już na miejscu.
Jako „noclegownia”, hotel „Ibis” sprawdziÅ‚ siÄ™ znakomicie. Można podziwiać maksymalne wykorzystanie powierzchni pokojowej na minimalnej powierzchni. Za to usytuowanie blisko centrum dawaÅ‚o możliwość swobodnego przemieszczania siÄ™ na wÅ‚asnych nogach.
Spacer po mieście
Dla osób z zaciÄ™ciem krajopoznawczym, jeden dzieÅ„ na zwiedzanie jest bez sensu. Strasburg, to tÄ™tniÄ…ce życiem, ponad 400-tysiÄ™czne miasto. Siedziba TrybunaÅ‚u Praw CzÅ‚owieka, Rady Europy i Parlamentu Europejskiego oraz 250 par bocianów (symbolu regionu, do kupienia w różnym rozmiarze, Å›rednio co 10 m na Starówce). Jest tutaj prawie 50 tysiÄ™cy studentów. W Strasburgu studiowaÅ‚ prawo Goethe i pracowaÅ‚ nad swojÄ… maszynÄ… drukujÄ…cÄ… Gutenberg. Nieopodal, wzdÅ‚uż Renu przebiegaÅ‚a Linia Maginota, a przez cztery wieki mieszaÅ‚y siÄ™ wpÅ‚ywy niemieckie z francuskimi (niemieckie nazwiska, nazwy miejscowoÅ›ci, a także winnych szczepów, przypominajÄ… o tym do dzisiaj).
Co, majÄ…c tak maÅ‚o czasu, jak my, warto zobaczyć? Polecam przechadzkÄ™ po „MaÅ‚ej Francji” (Petite France). To poprzecinana kanaÅ‚ami, baÅ›niowa kraina starych domów z pruskiego muru (szachulcowych domków), parków ciÄ…gnÄ…cych siÄ™ wzdÅ‚uż wody, leniwych spacerowiczów, knajpek i atmosfery nie z tej epoki. Odruchowo Å›ciszamy gÅ‚os, wszÄ™dzie panuje poranna krzÄ…tanina. Czas pÅ‚ynie tu jakby wolniej, wiÄ™c nieÅ›wiadomie zwalniamy krok. Pan prowadzÄ…cy na smyczy Å‚asiczkÄ™ (?) wydaje siÄ™ czymÅ› zupeÅ‚nie naturalnym.
WÅ‚óczenie siÄ™ po Starym Strasburgu (zabytek Åšwiatowego Dziedzictwa Kulturalnego) to przyjemność sama w sobie. Niezliczone iloÅ›ci eleganckich sklepów, kawiarenek, restauracji, barów, przytulnych zauÅ‚ków, placów, wÄ…skich uliczek i oddech historii czajÄ…cy siÄ™ za każdym
rogiem, korzystnie wpływają na układ nerwowy.
DÅ‚uższÄ… chwilÄ™ spÄ™dzamy w Katedrze. To perÅ‚a gotyckiej architektury zbudowana z różowego piaskowca w 1284 roku. Ma 142-metrowÄ… wieżę (tylko jednÄ…, drugiej nigdy nie postawiono), piÄ™kne witraże, zegar astronomiczny (w którego lewym skrzydle dostrzegamy portret MikoÅ‚aja Kopernika) oraz 66-metrowÄ… platformÄ™ widokowÄ….
W restauracji obok Katedry (w każdej porzÄ…dnej miejscowoÅ›ci obok koÅ›cioÅ‚a powinna być karczma!) nastÄ™puje pierwszy kontakt z alzackim winem. Riesling (3,5 euro) jest dobrze schÅ‚odzony i caÅ‚kiem do przyjÄ™cia. WÅ‚aÅ›nie dzwony bijÄ… dwunastÄ…, przelatuje bocian, a ja siÄ™ czepiam: znajdujÄ™ w winie pÅ‚ywajÄ…cy kawaÅ‚ek korka, kieliszek ma zielonÄ… nóżkÄ™ (co zaburza ocenÄ™ koloru wina), w dodatku jest ona nieproporcjonalnie dÅ‚uga (kto wymyÅ›liÅ‚ takie gÅ‚upie kieliszki?!) i mam nalane „do peÅ‚na” (nie ma mowy o zamieszaniu i napowietrzeniu pÅ‚ynu). Może to piÄ…tek, trzynastego, a może znak, że wcale nie daleko nam do Europy?
Winny szlak
PoczÄ…tki alzackiego winiarstwa siÄ™gajÄ… czasów rzymskich. Jest ono królestwem biaÅ‚ych szczepów, takich jak: riesling, gewürztraminer, muscat, sylvaner, pinot blanc czy pinot gris (zwany tu tokay’em, lecz bez zwiÄ…zku z wÄ™gierskim). Czerwone szczepy, to margines, gÅ‚ównie pinot noir, lecz niezbyt wielki. ApelacjÄ™ w Alzacji wprowadzono w 1962 roku. Ciekawe, że riesling i gewürztraminer nie mogÄ… być uprawiane w innych regionach Francji. Wina, przeważnie jednoszczepowe, nazywajÄ… siÄ™ tak, jak szczepy, z których powstaÅ‚y (podobnie jak w przypadku win z tzw. Nowego Åšwiata), mniej popularne kupaże zwane sÄ… Edelzwicker. Jest też wino musujÄ…ce Crémant (bardzo dobre), robione przeważnie z pinot blanc oraz wina z późnych zbiorów, tzw. Vendanges Tardives.
Regionalne potrawy
W strasburgskim „Au Brasseur” (tÅ‚um. Piwowar – robiÄ… na miejscu swoje piwo w mini-browarze) jemy tradycyjne Tartes Flambées – Flammekueches. Jest to tarta: na cienkim chlebowym cieÅ›cie z cebulÄ…, skwarkami z bekonu i Å›mietanÄ… (kuzynka pizzy). Bierzemy też jednÄ… z kozim serem, pomidorem, jednÄ… wegetariaÅ„skÄ… i z podwójnym serem – wszystkie smaczne, duże i nie drogie (od 4,90 do 7,40 euro). Bar jest nietypowy, bo kuchnia czynna od 11.00 do 0.30. Mimo, że to piwiarnia, nie ma problemu z podaniem wina, chociaż kelner powiedziaÅ‚, że w ogóle nie ma pojÄ™cia, co to jest w tej karafce.
W każdej winstubie (dosÅ‚ownie: pokój z winem) dostaniemy szparagi (jeÅ›li jest sezon na nie, jak teraz), idealnÄ… potrawÄ™ do biaÅ‚ego wina. PodajÄ… je razem ze zrolowanÄ… szynkÄ… i wÄ™dzonym boczkiem, ze Å›mietankowym sosem i majonezem. Pity do tego wszystkiego Muscat tworzy bardzo udany duet. W urokliwym Bergheim, gdzie zamówiliÅ›my wÅ‚aÅ›nie taki zestaw, na koniec prosimy o krem brulée – pychotka, Å‚asuchy wiedzÄ… o co chodzi!
Kuchnia alzacka dopasowaÅ‚a siÄ™ do miejscowych win, co zdaje siÄ™ naturalne. W biaÅ‚ym winie Å›wietnie „pÅ‚ywajÄ…” Å›limaki. Monika – nasz tÅ‚umacz i przewodnik w jednej osobie, Polka mieszkajÄ…ca i pracujÄ…ca w Strasburgu – zaprosiÅ‚a nas do siebie na kolacjÄ™. Åšlimaki w zioÅ‚ach z czosnkiem, polane maseÅ‚kiem, jeszcze teraz Å‚askoczÄ… moje kubki smakowe, a jest to potrawa do Å‚atwego podania w domu.
W restauracji „Bourse” niedaleko centrum Strasburga, skosztowaÅ‚em miejscowej golonki: „Jambonneau Braisé au Pinot Noir” – w czerwonym, jak widać, winie. Kruchość tej golonki byÅ‚a po prostu doskonaÅ‚a, do tego pieczone talarki ziemniaków i gÄ™sty, ciemny sos na bazie pinota. WÅ‚aÅ›ciwie mógÅ‚bym jeść jÄ… dwa razy dziennie. Tutaj też po raz pierwszy i ostatni (w czasie naszej podróży) piÅ‚em czerwone wino (Pinot Noir) – nic nadzwyczajnego, z aromatami owocowymi, w których przebijaÅ‚a nutka truskawki – z daniem gÅ‚ównym w zupeÅ‚noÅ›ci wspóÅ‚grajÄ…ce.
Degustujemy
Pierwszy winiarz, którego atakujemy, to Stoeffler z Barr. Firma rodzinna od czterech pokoleÅ„, posiadajÄ…ca 14 ha upraw. Wino robiÄ… od 1970 roku, wczeÅ›niej sprzedawali winogrona. Smakujemy wina – uczymy siÄ™, to pierwsze doÅ›wiadczenia i doznania. Na poczÄ…tek mÅ‚odziutki Muscat – 3 tygodnie w butelce – żywy, kwiatowy, owocowy, miÅ‚y, niezbyt agresywny. Po skosztowaniu 10 win, małżonka bez wahania wybiera Pinot Gris Grand Cru 2005 – delikatnie póÅ‚sÅ‚odkie, w równowadze z kwasowoÅ›ciÄ… (Grand Cru – oznacza, że wino pochodzi z konkretnej dziaÅ‚ki, speÅ‚nia okreÅ›lone kryteria dojrzaÅ‚oÅ›ci i smaku). Mnie przypada do gustu Riesling Grand Cru 2004 – o smaku Å›wieżych owoców, z charakterystycznymi dla regionu nutami mineralnymi (alzacka gleba bogata jest w mineraÅ‚y granitowe, wapieÅ„ i piaskowiec) oraz z aromatem petrolu (to przez bliskość przejeżdżajÄ…cych tirów i mnogość stacji benzynowych – oczywiÅ›cie żartujÄ™!), smak zaÅ‚amuje subtelna goryczka.
Gospodyni jest bardzo miÅ‚a i cierpliwie odpowiada na nasze pytania. Na koniec wpisuje nas do komputerowej bazy danych – nowoczesnego odpowiednika ksiÄ™gi goÅ›ci.
Kolejny punkt – Guy Wach z Andlau, to polski akcent na szlaku. Jego żona, Marta, jest PolkÄ…, która nie wróciÅ‚a do kraju po grudniu 1981. ProwadzÄ… razem „KasztanowÄ… PosiadÅ‚ość” – jak nazwano to rodzinne przedsiÄ™biorstwo, które zwiÄ…zaÅ‚o siÄ™ z winiarstwem już w 1748 roku. Wina sÄ… ciekawe, ambitne i różnorodne. Do naszych zapasów dolewamy cytrusowego Sylvanera i kwiecistego Gewürztraminera. ProwadzÄ…cy degustacjÄ™ pan jest jakby trochÄ™ speszony, przejÄ™ty. KasujÄ…c nasze zakupy zupeÅ‚nie nie daje rady terminalowi kart pÅ‚atniczych. WyrÄ™cza go Monika – zacny jej gest ratuje firmie obrót.
Odwiedzamy Domanie Marcel Deiss – gÅ‚oÅ›nego w regionie producenta, wymykajÄ…cego siÄ™ utartym w Alzacji zasadom. Dla Jean-Michaela Deissa najważniejsze jest „terroir” – winnica, gleba, poÅ‚ożenie danej dziaÅ‚ki, w której mieszka i dojrzewa winoroÅ›l. Może to być jeden lub wiÄ™cej szczepów, to mniej istotne. Wszystkie winogrona zbierane sÄ… i fermentujÄ… razem. Powstaje z nich jedno wino pod nazwÄ… miejsca pochodzenia. RodzÄ… siÄ™ tu okazy wyjÄ…tkowe (potwierdza to ich cena: 15-60 euro). Nasza degustacja też nie jest schematyczna. MÅ‚ody czÅ‚owiek zamiast opowiadać, przepytuje. Domaga siÄ™ wrÄ™cz, naszych wrażeÅ„, każe porównywać wina i wyciÄ…gać wnioski (może dowiadujÄ…c siÄ™, że jesteÅ›my z Polski poczuÅ‚ bakcyla dydaktycznego czy coÅ› na ksztaÅ‚t misji do speÅ‚nienia?) Dostajemy „winne” menu z nietuzinkowymi opisami poszczególnych win, terrior, nalepkami, cenami i datami przydatnoÅ›ci do spożycia. Kolejne osoby wchodzÄ…, kupujÄ…, wychodzÄ…, a my siedzimy i dyskutujemy dalej.
Rotenberg 2002 (riesling i pinot gris), który przekonaÅ‚ mnie do siebie, jest (dla mnie) faktycznie winem niecodziennym. W nosie „miÄ™siste mandarynki”(cytat), Å›wieże kwiaty, jabÅ‚ka, gruszki, lekko ziemiste, mineralne, harmonijne i eleganckie (30 euro), może leżakować do 2015 roku.
Wychodzimy poruszeni oryginalnością i klasą winiarza.
DosÅ‚ownie po paru minutach jesteÅ›my już na obrzeżach Ribeauville u Andre Kintzlera. To piÄ™knie poÅ‚ożone miejsce na wzgórzu wÅ›ród pól winnych krzewów (o tej porze roku na krzakach pojawiajÄ… siÄ™ pierwsze pÄ…ki, a z pnia wystajÄ… dwa Å‚ukowate pÄ™dy – przypomina mi to stworka z dwoma czóÅ‚kami, z filmu „Faceci w czerni”). ObsÅ‚uguje nas bardzo sprawnie, dÅ‚ugowÅ‚osy, energiczny mężczyzna – wracamy do win jednocyfrowych. Sprawdzamy kolejne smaki i podziwiamy przez przeszklone Å›ciany piÄ™kne alzackie widoki…
W Riquewihr
Miejscowość Riquewihr jest tÅ‚oczna, gwarna i kolorowa, peÅ‚na sklepików, winstubów, ciasnych uliczek, kwiatów, pluszowych misiów i zajÄ™cy na parapetach, piwnic (cave), sklepowych hostess czÄ™stujÄ…cych sÅ‚odyczami i pstrykajÄ…cych aparatów fotograficznych. ChodzÄ…c bez Å‚adu i skÅ‚adu, przypadkowo zaglÄ…damy do niewielkiego (3 ha) miejscowego producenta. Jean Marc Hanss wita nas Å›piewnym alzackim akcentem – i od progu ujmuje swojÄ… prostotÄ…, goÅ›cinnoÅ›ciÄ… i rzeczowÄ… informacjÄ…. Podnosi nagle klapÄ™ w podÅ‚odze i zaprasza do niewielkiej, peÅ‚nej beczek, starej piwnicy (belki stropowe sÄ… z 1568 roku). Tu degustujemy wina ze szklaneczek („bo tak siÄ™ pije w piwnicy” – stwierdza Jean Marc). Wina sÄ… przyzwoite, zwÅ‚aszcza Gewürztraminer – bardzo Å‚agodny, delikatnie kwiatowy, niezbyt sÅ‚odki, ale charakterystyczny. Firma „Camille Hanss & Fils” nie reklamuje siÄ™ nigdzie, ludzie trafiajÄ… tutaj z polecenia, nawet goÅ›cie zagraniczni.
I taki obraz winiarza z Alzacji zachowam w pamiÄ™ci. Serdeczny, ze spracowanymi rÄ™kami, w biaÅ‚ej koszuli, trochÄ™ dumny i uÅ›miechajÄ…cy siÄ™ – sól ziemi alzackiej, rodzÄ…cej wyjÄ…tkowe wina w bajkowym miejscu, trochÄ™ jakby nie z tego Å›wiata…
Foto: Marian Jeżewski
Na zdjęciu: winnica niedaleko Strasburga
Galeria: degustacja u państwa Wach, charakterystyczne kieliszki do białych win, degustacja u pani Stoeffler, przed Parlamentem Europejskim, Strasburg, Katedra w Strasburgu, alzackie winnice, winny krzew na plantacji Andre Kintzlera, u Jeana Marca Hanssa (drugi z prawej)