Autorem wpisu jest: Brzuchomówca
W restauracji „Petit Paris" w Gdyni mieści się największa na wschód od Champs Élysées – kolekcja wież Eiffle'a. Ażurowy symbol stolicy Francji pręży się na licznych fotografiach, litografiach i pornografiach, bo wieża może budzić pewne skojarzenia. Papierowe ajfle stoją na stolikach, a metalowa – na barze. Tę ostatnią ktoś pragmatyczny oplótł gustownym zielonym owłosieniem i światełkami, co zawczasu rozwiązuje jeden z podstawowych problemów Bożego Narodzenia. Ale nie ajfle są w „Petit Paris" najważniejsze, choć jeden z najważniejszych Francuzów jadał wyłącznie w restauracji na sławnej wieży, bo…tylko stąd nie było jej widać.
W „Petit Paris" najważniejsze jest jedzenie (ta tajemnica w 70% polskich restauracji nadal czeka na odkrycie). Przytulne bistro przy Świętojańskiej, poza ajflami, ma kilka wygodnych stolików i krzeseł, mały bar i kuchnię wywołującą podświadomy zespół mlaskania sennego utrzymujący się nawet do trzeciej nocy po posiłku. W „Małym Paryżu" są wyśmienite ślimaki i krewetki w głębokim tłuszczu. Sekret polega na tym, że smaży się je bardzo krótko w bardzo dobrej oliwie z grubymi plasterkami świeżego czosnku i podaje na małej patelni, którą gość może wytrzeć do sucha kawałkami (pieczonej na miejscu!) paryskiej bagietki. Jeden jej kęs wart jest tony podłużnego pieczywa z hipermarketu, które nazywa się tak samo, choć smakuje, jak cukrowa wata z wiejskiego odpustu – przy założeniu, że pijany producent zamiast cukru do bębna kręcącego watę nasypał mąki kartoflanej.
Poza krewetkami z bagietką są w „Petit Paris" aksamitne zupy bez śladu proszku i fantastyczne dania główne. Brzuchomówca jadł wiele z nich, choć od kilku tygodni zamawia wyłącznie kaczkę i będzie ją zamawiał, dopóki mu się nie przeje, czyli zawsze. Tutejsza kaczka zasługuje na szacunek choćby z tego względu, że zupełnie różni się od restauracyjnych kaczych wiórów obłożonych gąbczastymi kawałkami jabłek utaplanych w oleju rzepakowym, który przez cały ubiegły sezon pracował w smażalni ryb w Darłowie. Kaczka w „Petit Paris" jest delikatna, soczysta, podana z pieczonymi kasztanami i muśnięta leciutkim, puszystym, białym sosem o niepowtarzalnym smaku. Poezja.
Bracia K., chwilowo rządzący Polską, którym wszyscy brzydko dokuczają z powodu nazwiska i innych drobiowych cech osobowości, powinni niezwłocznie uczynić kaczkę z „Petit Paris" narzędziem swojej kampanii PR-owej. Polubienie gwarantowane.
Przy błogim deserze (wszystkie z karty zasługują na użyty przed chwilą przymiotnik), Brzuchmówca zamyka oczy i modli się do boga łasuchów w intencji, żeby dał nam jak najwięcej „Małych Paryżów" i jak najmniej wielkich restauracji, w których odgrzewa się nieświeży prestiż w przypalonej panierce obiegowych opinii. Orewłar.
Restauracja "Petit Paris", Gdynia, ul. Świętojańska 69