To nie wymysł wyobraźni, on istnieje na jawie, miałem zaszczyt go degustować, jeszcze mlaszczą mi wspomnienia. Taki sernik to spełnienie najskrytszych, łasuchowych marzeń. Z kilku względów nie podam jego adresu. Właściwie to on sam przyjeżdża do konsumenta. Lecz, aby on mógł przyjechać do ciebie, ty musisz wyjść mu naprzeciw, a raczej wypłynąć. Kajakiem.

Spływ kajakowy to ten rodzaj wypoczynku, który na szczęście nie wszystkim odpowiada. Na szczęście, bo gdyby odpowiadał wszystkim, to trudno byłoby o wypoczynek. Z tegoż to powodu nie ujawnię publicznie lokalizacji tego bajkowego miejsca. Oby jak najdłużej zachowało swój charakter.

„Widelcowa” maksyma, że „jedzenie stało się sztuką”, w takich warunkach nabiera nowego, zupełnie innego wymiaru. Odkrywamy kolejny raz te same stare prawdy, które atakują nas, jak natrętne gzy rozpasane ciało. Piszę „na gorąco” po powrocie, czując jeszcze w obolałych rękach wiosło, bo za tydzień stare prawdy przykryje świeża warstwa rozsądnych wymówek.

Przede wszystkim banał na początek – jemy za dużo. Tak, to krzyk na puszczy i gadanie do obrazu, do tego z pełnymi ustami. Bo jedzenie jest przecież jedną z nielicznych przyjemności, które nam jeszcze pozostały, ale zatrąbię ponownie: jemy za dużo. Miłość do jedzenia jest głucha, więc napiszę wielkimi literami – ZA DUŻO JEMY. Jest może też ślepa, więc obmacajmy teraz dłońmi nasz krągły brzuszek, powiedzmy mu jakieś słodkie kłamstewko, bo miłość nie wie co to nieprawda. My wiemy, ale mamy krótką pamięć.

Kolejna prawda, która się objawiła, to nasza niezwykła umiejętność komplikowania sobie życia, które i bez tego do prostych nie należy. Jesteśmy genialni w budowaniu chaosu i gubieniu się w nim potem. Pomieszanie z poplątaniem. Smaczne nie zawsze musi być wymyślne. Sztuką jest osiągnąć genialność w prostocie.

Chorujemy na niedobór natury. Są piękne programy przyrodnicze i podróżnicze w kablówce, ale jeszcze piękniejsze mogą być w naszych aparatach, dzięki naszym nogom. A jak tam smakuje chleb z pasztetem, że o domowym serniku nie powiem! Chyba, że ktoś woli polędwiczkę identyczną z naturalną.

Wszyscy płyniemy w takich samych kajakach i po tej samej wodzie. Bardzo potrzebne jest zrozumienie, zgranie, współpraca i wyciągnięta pomocna dłoń. Można też szarpać się samemu. Co ciekawe, kilkudniowy brak zasięgu wszystkich komórkowych operatorów nie spowodował końca świata, czy innych tragedii. Okrutna prawda wypłynęła na wierzch – mogą obyć się bez nas. Wysiłek i niewygody, to autotest, poznanie i sprawdzenie siebie. Ile jesteśmy warci bez codziennych gadżetów i przećwiczonych scenek? Obywamy się bez sztućców, a w sandałach nie da się ukryć słomy…

Nie musimy wyjeżdżać Bóg wie dokąd. Możemy bez wysiłku finansowego zorganizować sobie wakacje w kraju (wszystkie koszty, z opłatami, jedzeniem i piwem, wyniosły po czterysta złotych na osobę, na tydzień). Możemy za cztery pięćdziesiąt dostać najlepszy sernik na świecie z dostawą do namiotu. Możemy jeszcze tak tanio cieszyć się życiem.