Człowiek jest zwierzęciem na ogół podejrzliwym.  Gdy zauważymy, że kelner wystawił zbyt wysoki rachunek i zwrócimy mu na to uwagę, zawsze otrzymamy tą samą odpowiedź, że przeprasza, że się pomylił. Mylić się jest rzeczą ludzką, więc kelnerską jak najbardziej też. Ale podejrzenie pada. A może zrobił to celowo? Może chciał mnie naciągnąć? Nie mamy prawa sugerować mu oszustwa, musimy przyjąć zasadę domniemanej uczciwości. Mógł się przecież faktycznie pomylić. Tylko zawsze chodzi mi po głowie w takiej sytuacji złośliwe pytanie: ale czemu nie zdarzyło się mu pomylić na swoją niekorzyść?!
Jak to sprawdzić? W „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?” bohater grany przez Krzysztofa Kowalewskiego znalazł się na  Węgrzech, w restauracji. Płaci rachunek i próbuje kelnerowi opowiedzieć scenę mordowania Desdemony. Kelner nic nie rozumie po polsku, więc Kowalewski łapie go za szyję i demonstruje duszenie. Przerażony kelner wydaje resztę.  Może to jakaś podpowiedź!?
Ale poważnie, kelnerskie pomyłki „odbijają się” bezpośrednio na naszej kieszeni, wielkie oszustwa badają komisje, a o jeszcze większych pewnie nigdy się nie dowiemy. Wielcy maja prawo się mylić, a mali za to płacą. Kiedyś PZU miało taką niefortunną reklamę: „Większy może więcej”…
Na co dzień mamy inne dylematy – czy ten z wyciągniętą ręką to potrzebujący, czy naciągacz? Naszą wartością pozostaje dobry uczynek.  Inna sprawa, że cwaniactwo ma ciągle pozytywne zabarwienie. Może dlatego, że cwaniak był synonimem radzenia sobie w życiu? Walki z systemem. Wcześniej z zaborcą i okupantem. Konspiracja, szmuglowanie, wprowadzanie w błąd wroga, mówienie nieprawdy – gdzieś to przesiąknęło do naszych genów?
Kiedyś jechałem miejskim autobusem w Salonikach. Dowiedziałem się, że bilet należy kupić u konduktora siedzącego na końcu autobusu. A co będzie, gdy nie kupię i złapie mnie kontrola? – dopytałem. – Będziesz musiał kupić bilet u nich. – No to co? – To przecież taki wstyd!…

Przenieśmy się do katowickiej restauracji, w której znajoma była świadkiem sceny wyproszenia osób z lokalu pod pretekstem rezerwacji sali. Jakież było jej zdziwienie, gdy usłyszała, że oni po prostu nie spodobali się kelnerowi…
A teraz coś z pierwszej ręki. Przyszliśmy do restauracji na obiad w dwie rodziny. Mieliśmy wcześniejszą rezerwację. Kelner zainteresował się nami po dłuższej chwili, a to tylko po to, aby nas przesadzić w inne miejsce. W celu umilenia oczekiwania uraczył nas olejem balsamicznym – smaczna niespodzianka. Kolejną niespodzianką było to, że obiady wjeżdżały na stoliki osób, które zjawiły się znacznie później od nas, a my mogliśmy w tym czasie podziwiać ich zamówienia i nasze wylizane talerzyki.  Zwróciłem uwagę kelnera na wyszczerbienie w szklance – poprosiłem o wymianę. Dało się dostrzec na jego obliczu lekkie rozdrażnienie. Chyba mu podpadłem – pomyślałem. Do picia zamówiłem duży sok pomidorowy, dostałem mały.  Poprosiłem jeszcze raz o duży – nie ma dużych, są tylko małe. Zrobiło mi się głupio, że domagam się czegoś, czego nie ma. I już do końca pan kelner był, delikatnie mówiąc, zniesmaczony. A dodam, że restauracja uznawana jest z jedną z lepszych w Katowicach.

Czepiamy się kelnerów, bo oni mają pecha pracować na widoku, są obserwowani. Na widelcu. Taki mechanik samochodowy ma lepiej, nikt mu nie patrzy na ręce, nie musi być nawet specjalnie miły. Albo ochroniarz, on to najlepiej żeby był przezroczysty. A tzw. klawisz, to już w ogóle pracuje w zamknięciu. Dobrze też ma poeta. Siedzi sobie w kapciach, nieogolony, jak już coś napisze, to wcale mu nie zależy, żeby ktoś to zrozumiał, a wręcz przeciwnie. A hodowca dżdżownic? Kto tam mu włazi z butami do jego pracy? Ktoś powie, że kelner jednak powinien zdawać sobie sprawę z charakteru wykonywanego przez siebie zajęcia!  Chyba, że woli spokój i robótki ręczne.

Tak sobie myślę, że wystarczy, aby kelner był uprzejmy. Chociaż pewne predyspozycje też się przydadzą. A może tak, jak piloci samolotów, kelnerzy też, raz na jakiś czas, powiedzmy – raz na kwartał, dla kontroli ich przydatności do zawodu, musieliby zaliczać specjalny test? Np. pisemny. To przykładowe pytania:
1.Klient zwrócił uwagę na niedomytą łyżkę:
A. przepraszasz go bardzo, szybko wymieniasz łyżkę na czystą, dostaje od ciebie pieczywo czosnkowe gratis jako rekompensatę;
B. tłumaczysz mu, że to takie przebarwienie w metalu i sprawa oświetlenia, a łyżka jest w porządku;
C. spoglądasz na niego groźnie i mówisz, że może nie zamawiać zupy lub jak mu się nie podoba, to niech zmieni lokal;
D. robisz się ironicznie grzeczny, zabierasz demonstracyjnie łyżkę, przynosisz prawie czystą, a do zupy wrzucasz mu np. ziemniaka z podłogi, na koniec zwiększasz rachunek.
2. Oblałeś klientowi spodnie sosem:
A. śmiejesz się rozbawiony, mówisz żeby się nie przejmował, że są dobre proszki, to sobie poradzi; itd.

Wiemy, że każdy zawód ma swoje tajniki i wymaga określonych umiejętności. Tak naprawdę mało kto pracuje w wyuczonym zawodzie. A i to nie gwarantuje, że będzie to profesja jego życia. „Ciężka jest praca górnika, niełatwa jest praca kelnera” – śpiewał kiedyś Andrzej Rosiewicz. Górników ubywa, a kelnerów mamy coraz więcej. Może teraz, w rocznicę wydarzeń sierpniowych, zadumamy się przez chwilę nad tym, jaka jest nasza praca?