Autorem wpisu jest: Robert Fiałkowski
Korespondencja własna z Iranu.
Różnorodność kuchni irańskiej, związana jest z burzliwą historią tego kraju. Na obecny jej kształt nałożyły się wpływy świata arabskiego, nomadów afgańskich, ludów Kaukazu oraz Indii. Jest od nich jednak łagodniejsza w smaku, a dodawany do wielu potraw sok z cytryn i owoców granatu nadaje jej specyficzny, słodko-kwaśny smak.
Irańska tradycja kulinarna sięga korzeniami wiedzy starożytnych. Przechowuje bogate doświadczenia kulinarne, zaczerpnięte z tradycji medycyny ludowej oraz filozofii powstałej w czasach Achemenidów. Na odkryciach starożytnych medyków i filozofów opiera się zwyczaj łączenia napojów i posiłków w taki sposób, by nie zakłócały sił integrujących nasze ciała i umysły. Stąd dążenie do zachowania równowagi diety „gorącej” i „zimnej”- a posiłki powinny być spożywane razem. Na przykład, jeśli zamówisz, dugh napój zrobiony ze spienionego kwaśnego mleka lub jogurtu z daniem rybnym, kelner prawdopodobnie popatrzy na ciebie tak, jakbyś miał dwie głowy. Oba te posiłki są bowiem "zimnymi" daniami i stanowią ryzykowną proporcję.
Filozofia „gorących” i „zimnych” dań pochodzi wprawdzie z ery Achemenidów, lecz jest wciąż stosowana. Jogurt, ser, rzodkiewka i świeże zioła są „zimne” i są tak częste na irańskich stołach, jak sól i pieprz w krajach zachodnich. Działają jako przeciwwaga dla mięs i słodkich deserów, które są zaliczane do „gorących”.
Dawno temu Persowie odkryli jeszcze jedną prawdę: doszli do wniosku, że odpowiednia dieta nie zawiera nadmiaru tłuszczu, czerwonego mięsa czy alkoholu, dzięki czemu nie przekształca człowieka w słabego, samolubnego brutala.
Mimo tak bogatej tradycji, oferta kulinarna irańskiej „małej” gastronomii nie jest zbyt bogata. Poza Teheranem, zawartość menu restauracyjnego pozostawia sporo do życzenia. Irańskie restauracje oferują niewiele więcej, poza wszechobecnym kebabem, podawanym w niezliczonych odmianach. Od razu można zauważyć, że mocno swe piętno odcisnęła tu tradycja pasterska. Nomadowie od niepamiętnych już czasów smażyli na ogniu zwierzynę. Z czasem miejsca postoju karawan wyrosły na ważne ośrodki, w których mieszała się tradycja kulinarna ludów Orientu.
Chcąc poznać pełną różnorodność irańskiej kuchni, trzeba przyjąć zaproszenie do irańskiego domu. Okazji takich będziemy mieli całe mnóstwo. Jako gość, będziesz „darem Bogów”, a bajeczne dania i pokorna gościnność będzie niezapomnianym przeżyciem.
Innym sposobem poznania bogactwa irańskich potraw będzie wizyta w tradycyjnej irańskiej restauracji. W kartach dań znajdują się potrawy, jakich nie uświadczysz gdzie indziej. W takich miejscach Irańczycy z przyjemnością palą djelyun – perską fajkę wodną, słuchają tradycyjnej muzyki, której brzmienie dyskretnie wypełnia wnętrze stylowej restauracji.
Irańczycy chętnie zapełniają miejskie skwery w poszukiwaniu wytchnienia. W gronie rodzinnym urządzają wieczorne pikniki. Jak okiem sięgnąć, rozwijają perskie dywany, jakby sposobili się do lotu. Wydaje się, że tylko na moment przystanęli, gromadząc zapasy przed kolejnym przelotem. Wszędzie jest gwarno i wesoło. Na każdym dywanie kobiety odziane w czadory rozkładają obrusy. Wszyscy siadają dookoła. Mężczyźni podwijają rękawy, na znak, że nie mają złych zamiarów. Gest ten jest także wyrazem szacunku dla osób sporządzających potrawy.
Najważniejsza osoba przy „stole”’, to ta, przy której stoi czajnik z herbatą i pojemnik na wodę. Najczęściej to najstarsza kobieta w rodzinie. To ona wszystkich częstuje napojami, a sama pije na końcu. Posilanie się na podłodze, na dywanie jest normą. Przystępując do kolacji należy zdjąć buty. Gdy częstują nas ze wspólnego naczynia, unikajmy używania lewej ręki. Gdy podaje się jedzenie, wtedy rozmowy zamierają. Irańczycy spożywają potrawy w ciszy i skupieniu. Po chwili powraca swobodna dyskusja. Zaczynają się wtedy długie Irańczyków rozmowy…
P.S. Wybierając się w podróż do Iranu trzeba myśleć o pobycie w tym kraju jako o oczyszczającym doświadczeniu, w trakcie którego nasze ciało odpocznie od „diabelskiego” alkoholu. Alkohol jest całkowicie zabroniony irańskim muzułmanom, lecz możemy być pewni, że nie jest to zwyczaj wyniesiony od starożytnych. Do czasu rewolucji Chomeiniego wino było powszechnym trunkiem na irańskich stołach. Obecnie nie sposób go legalnie dostać. Podobno jest jeszcze dostępne w dzielnicy armeńskiej w Teheranie, ale biorąc pod uwagę rozmiary tego miasta (14 milionów mieszkańców) skuteczność owych poszukiwań równałaby się znalezieniu igły w stogu siana. Jest oczywiście czarny rynek i czasami można usłyszeć słowo „whisky” od przechodzącego obok człowieka. Lecz odczuwana obecność "opiekunów" z policji moralnej, nie pozwala najczęściej na dokonanie transakcji. Jeśli wierzyć doświadczonym podróżnikom, nie ma czego żałować, gdyż owa „whisky” jest nieprzyzwoicie słodka, posiada niewyraźny zapach i ma konsystencję paliwa rakietowego. Dostępne jest za to, na otarcie łez, piwo o smaku jabłkowym, oczywiście bezalkoholowe. Myślę, że ta mała niedogodność nie przysłoni nam obrazu sztuki kulinarnej Iranu, która roi się od arcydzieł godnych najsubtelniejszych podniebień.
Foto: Robert Fiałkowski
Na zdjęciu: restauracja pod gołym niebem w Jazd
Galeria – od lewej: restauracja hotelowa w Jazd, restauracja Kohan w Jazd, irański "stół", tradycyjna restauracja w Teheranie, skwer w Isfahan, bazar w Bander Abas