Pasję ma każdy. Jedni oddają się jej w wolne popołudnia czy długie weekendy. Są tacy zarywający dla niej noce. No i są ci, którzy swoją pasją żyją i oddychają. To do tej ostatniej grupy zalicza się Daniel Wanke.

Sygnujący swoje projekty nazwą Wanke Cook’ink  – kulinarny freak ze Śląska – nie bierze jeńców i zaraża wszystkich dookoła, nie tylko swoim pozytywnym podejściem do życia, ale przede wszystkim zajawką do gotowania. Polska usłyszała o nim za sprawą jego udziału w 7. sezonie popularnego show kulinarnego Top Chef. Nie znaczy to jednak, że Daniel nie działał w branży już wcześniej. Kulinarny samouk zdobywał szlify w znanej i cenionej chorzowskiej restauracji Mañana Bistro & Wine Bar. Z tego doświadczenia zachował jedną, najważniejszą cechę. Nie uznaje kompromisów: ani w jakości produktów, ani w ich wykorzystaniu. Ten restauracyjny sznyt przeniósł do swojej obecnej działalności. Warsztaty kulinarne? Restauracja pop-up? A może klasyczny foodtruck? To wszystko da się zrobić. I Wanke to robi.

"Chcę podzielić się z Wami tym, co wychodzi mi najlepiej"

Gdyby szukać jakichś punktów wspólnych w jego działalności, to od razu na myśl przychodzi autorskość wszystkich tych szalonych kulinarnych pomysłów. Corn dog panierowany w posypce z ramenu, azjatyckie specjały z amerykańskim streetfoodowym twistem – proszę bardzo! Motywy azjatyckie przewijają się zresztą tutaj regularnie. Tego wszystkiego można doświadczyć w bardzo różnych warunkach.

Ostatnim hitem spod szyldu Wanke Cook’inkkulinarne warsztaty. Ich uczestnicy mają okazję upichcić coś samemu pod czujnym okiem wytatuowanego prowadzącego. Na miejsce czekają już wszystkie potrzebne składniki i odpowiedni sprzęt kuchenny. Wystarczy zabrać siebie i trochę chęci, by przygotować specjały kuchni tajskiej czy kanapki z szarpaną wołowiną. Oczywiście trud i kulinarne wyzwania są odpowiednio nagradzane. Po warsztatach obowiązkowym punktem jest uczta, z własnoręcznie przygotowanymi potrawami w roli głównej. Eventy te regularnie odbywają się w katowickim Polu do popisu, a informacje o nich najłatwiej znaleźć na facebookowej stronie Wanke Cooki’ink.

A może ktoś chciałbyś zaprosić Daniela na gościnne gotowanie do swojej restauracji? Jest to jak najbardziej możliwe. Popularny ostatnio format pop-up świetnie się sprawdza przy tak barwnej postaci, jak Wanke Cook’ink. Zabawa polega na tym, że kucharz na jeden wieczór przejmuje lokal i serwuje w nim swoje specjały. W tym wypadku prawdopodobnie całkiem odjechane, z dalekowschodnim akcentem. Jest ciekawie, ekscytująco i co najważniejsze – smakowicie. Niezapomniane dla kubków smakowych doznania gwarantowane!

 

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Klasyczne foto typa, który uśmiecha się do kwiatków na talerzu ??‍♂️?? #thecoolcat #wankecookink

Post udostępniony przez Daniel Wanke (@wanke.cookink)

Najważniejszym wydarzeniem dla projektu Wanke Cook’ink jest nadchodzący Camp Kulinarny w Chorwacji. Między 6., a 15. września fani gotowania będą mogli przeżyć prawdziwą przygodę. Czeka na nich nie tylko standardowe plażowanie i zwiedzanie, ale również szereg warsztatów kulinarnych. Oczywiście nie zabraknie lokalnych składników i równie tradycyjnych, chorwackich napitków! Jak przekonują organizatorzy i sam Daniel, nie trzeba być kucharzem, by dobrze się bawić i odnaleźć na Campie. Wystarczy kochać jedzenie!

Trzeba mieć na siebie pomysł

Daniel Wanke mówi o sobie gastroseksualny hedonista. Gdy prześledzimy jego działalność, trudno nie zgodzić się z tym ekscentrycznym określeniem. Brodaty i wytatuowanym chef-freelancer, to wyjątkowo ciekawa postać polskiej sceny gastronomicznej. Chce się go słuchać, gdy mówi o jedzeniu, chce się go oglądać, gdy na Instagramie publikuje kolejne zdjęcia dań spod mistrzowskiej ręki, tak samo jako chce się kosztować jego zakręconych wariacji popularnych potraw. Tacy ludzie przyciągają i zarażają innych swoją pasją. I możemy się tylko z tego cieszyć, ponieważ warto, by dookoła nas było pysznie!