Autorem wpisu jest: Marian Jeżewski
Nasza gospodyni na Kaszubach zauważyła, że jesienią pod domostwo podchodzą jelenie, aby zajadać się antonówkami i pietruszką. Coś w tym musi być. Jelenie nie czytają gazet i nie surfują po Internecie. Nie znają więc żadnej z tysiąca ośmiuset dwudziestu super-diet. Weźmy na przykład taką „hiszpańską” dietę z półproduktów – idealna dla zapracowanej bizneswoman dysponującej tylko połową czasu.
Dojdzie zaraz do tego, że po to, by zdobyć jakiś dietetyczny badylek np. niuch-niuch, będziemy musieli wkraść się w łaski Makłowicza planującego rozłożyć swój stolik na najwyższej górze Tasmanii, a płetwę różowego delfina amazońskiego wybłagać u Pawlikowskiej. A zwierzaki nie potrzebują kombinować. Wiedzą, co dobre.
Pani Irena sądzi, że pietruszka jeleniom wyjątkowo „podeszła”, jest to pewnie dla nich afrodyzjak, bo ryją ziemię bez opamiętania, nawet potem, gdy pietruszki już nie ma. Wiemy, że pietruszka jest baaardzo zdrowa, a antonówka nadaje się na wiele super przetworów, jak żaden inny owoc. Może by tak zgłosić nową, prostą i łatwo dostępną, witalną, dobrą, bo polską, dietę warzywno-owocową? Oto: „Siła Jeleni”! Komponujemy sałatki, surówki, zupki, wywary, susze, soczki i inne ściśle określone mikstury na każdy dzień. Rozkładamy to na czternaście lub dwadzieścia jeden porcji, albo najlepiej od razu na pół roku. Prosimy znajomego doktora (może być nawet specjalistą od lokomotyw, byle się doktoryzował) o pozytywną opinię, rozsyłamy informacje do „Hallo zdrowie”, Naj, naj, naj” i „Kobiety na gorąco”, puszczamy plotkę, że premier Lepper od naszej diety ma taką męską sylwetkę i śliczną cerę, i sukces gwarantowany.
Dogonić roztropność zwierząt człowiekowi nie łatwo. Spójrzmy na ten przykład na higienę. Obserwowałem harce dwóch kotów na podwórku. Co one wyprawiały – można było popłakać się ze śmiechu. Aż tu nagle, w momencie największego rozbawienia.… przerwa – jeden kot wylizuje sobie tylną łapkę, a drugi czyści futerko na boku. Jakby się umówili. Kogo z nas byłoby stać na taki odruch, na taką dbałość o własną czystość w chwili, gdy impreza rozkręca się w najlepsze? Gospodarz właśnie polewa nową kolejkę, a my: przepraszam panów, muszę wyjść do łazienki wyczyścić paznokcie! Jesteśmy w połowie Makareny: moment, zaraz wracam tylko szyję umyję!
Czasem mamy zryw bojowy. Głodówką, postem czy pokutą, wymachujemy jak szabelką w obronie wyższych celów lub zdrowego rozsądku. Na pohybel durnocie i zwierzęcym instynktom!… Przepraszam, nie obrażajmy zwierząt. To walcząca o przetrwanie hiena może robić wrażenie krwiożerczego polityka, a myślący lis kojarzyć się z chytrym sprzedawcą. To wilk wilkowi może być człowiekiem – gdy się wynaturzy. Wyłączyłbym z tego tylko komary, jeżowce, gołębie na parapecie i małe, ujadające przy łydce pieski.
Teoria „Ziemi – Gai” nie jest dla nas szczególnie sympatyczna. Człowiek, niestety, nie może obyć się bez natury, natura bez człowieka, niestety, tak. Pomyślmy o tym chociaż przez moment, kiedy następnym razem będziemy kładem mordować ciszę kaszubskiego lasu.