Mało, że nie ma sprawiedliwości na tym świecie, ale równości również. Nie ma, bo jak ma być, skorośmy tacy różni. Nawet żołądki też mamy inne…

Odmienność żołądków nie dotyczy bynajmniej ich pojemności, barwy czy może liczby odstresowych wrzodów. Elementem różnorodności są wielorakie odczucia wywołane przez jego treść. A treścią wypełniającą żołądek i życie w ogóle, jest pożywienie. Jego brak lub niedostatek, ową nierównością nazwiemy. To uczucie głodu.

Spacerowałem ja sobie dni kilka temu w okolicach krakowskiego Rynku. Podeszła do mnie niezbyt zadbana dziewczyna. Przepraszam, ale czy może mi pan… – zaczęła. Byłem pewien, że chce pieniędzy, czyli w domyśle: zbiera kasę na papierochy, alkohol, czy jeszcze coś tam gorszego. Do takich rzeczy ręki sponsora przykładać rzecz jasna nie chcemy. Już miałem spytać na co tym razem potrzebuje, kiedy dotarła do mnie druga część jej pytania: … kupić mi coś do jedzenia? I dodała, że jest bezdomna.

Podczas gdy opowiadała o swojej złej sytuacji, przyjrzałem jej się dokładniej. Coś mi mówiło, by nie zastanawiać się czy mówi prawdę, czy naciąga. Poszliśmy do sklepu. Przy stoisku z wędlinami sama wybrała cztery kaszanki, potem jeszcze butelkę wody…

Dokładnie pięć minut później byłem już na bankiecie. Blask świec nastrojowo skrzył się w kieliszkach, równo ułożonych sztućcach i eleganckich naczyniach na białych obrusach… Oddział kelnerów i kelnerek wmaszerował, by podać pierwszą potrawę… Potem była druga, trzecia, wino musujące, białe i czerwone, kawa i deser… Z boku dyskretnie przygrywał pianista…

Dookoła wytworne towarzystwo prowadziło rozmowy. Ktoś właśnie wrócił z Gwadelupy, komuś białe wino było zbyt kwaśne… Zauważyłem wiele nakrytych, pustych miejsc. Jeszcze tego samego dnia przed południem organizatorzy wydzwaniali do zaproszonych gości, by jeszcze raz potwierdzili swoją obecność. Miał być komplet. Tyle przygotowań, pracy, wspaniałości na marne…

Przed oczami stanęła mi młoda dziewczyna, która przecznicę stąd z wdzięcznością i zażenowaniem przyjmowała wyżebrane jedzenie… Cóż, pewnie nie przyszli, bo nie byli głodni.