Autorem wpisu jest: Marian Jeżewski
Kiedy okazało się, że zamiast oliwy z oliwek, kupiłem bezwiednie olej z pestek winogronowych, niczego jeszcze nie podejrzewałem. Odkładając szampon na półkę zauważyłem, że zawiera ekstrakt z winogron – coś mnie tknęło. Puzzle ułożyły w całość wieczorem. Nabrałem pewności łapiąc się na tym, że z „mieszanki studenckiej” wyjadam wyłącznie rodzynki. Dopiłem lampkę „Chianti Classico” i poszedłem spać. Gdy kładłem głowę na poduszce ogarnęło mnie przeczucie, że dzisiejszy dzień bez wątpienia nie ułożył się przypadkowo…
Otworzyłem nagle oczy – powodem niepokoju był niewyrażalny bezruch. Mimo wczesnej pory słońce już grzało, błyszcząc w kroplach rosy. Dzień dobry Sangiovese! – usłyszałem niski męski głos. – Dzień dobry Damiano! – odpowiedziałem. Słuchałem jak mówi potem sam do siebie i nie dziwiło mnie, że rozumiem wszystko po włosku. Przybliżył się do mnie, zerwał dwa liście – poczułem na sobie dodatkowe słoneczne promienie. – To miłe, że tak się o mnie troszczy! – pomyślałem…
Co roku przychodzi ten dzień – byłem przekonany, że to właśnie dzisiaj. Piękne, słoneczne lato dało niebywale dużo słodyczy w jagodach. Ludzie podjęli decyzję o zbiorach. Czuję, że będzie to wyjątkowy rocznik…
Pulchna, wybuchająca co chwilę śmiechem Maria, nie przerywając plotkowania z innymi, zręcznie odcięła kiście. – Zrobiło mi się lekko. Jakbym pozbył się jakiegoś obowiązku. – Śliczne, dojrzałe – powiedziała i ostrożnie odłożyła je do pojemnika. – A słyszeliście, że staremu Sergio znowu przyśniło się, że może?! – zarechotała i przeszła do następnego krzaczka. Szkoda, że już poszli. Teraz ja odpocznę, a moje grona przejdą prawdziwą metamorfozę – pomyślałem. Sok przemieni się w wino, przeleją je do pachnących beczek, potem do butelek, a później rozjadą się na spotkania z ludźmi we wszystkie strony świata. Będą starać się pocieszać ich niespokojne dusze… Właśnie obok przeszli Damiano i Filippo. – … to będzie wyjątkowe Chianti… – usłyszałem szczątek rozmowy…
Znowu otworzyłem oczy – przez okno przygrzewało jesienne słońce – czułem jego ciepło na twarzy… Gdy robiłem śniadanie, mój wzrok wyostrzył się na butelce „Chianti Classico” – coś jakby się we mnie zaśmiało. Dziwne, ale dałbym głowę, że było to po włosku…