Autorem wpisu jest: Jarosław Gibas
Wyobraźmy sobie, że przynosimy do szewca parę butów do naprawy, a on nam zaczyna opowiadać, że tak naprawdę to pracuje tutaj, bo nie ma innego wyjścia, że na Zachodzie to i owszem zarabiają, ale u nas to ogólnie katastrofa. I że właściwie on nie lubi tej pracy, więc spodziewanie się po nim, że będzie cośkolwiek robił ponad niezbędne minimum, to czysta głupota. No i powiedzcie Państwo – zostawilibyście takiemu do naprawy buty. Ja na pewno nie.
Oto wyczytałem w widelcowych komentarzach zwierzenia pewnego faceta zatrudnionego na stanowisku barmana, który żali się na wykonywane zajęcie. Co więcej, powiada, że robi to jedynie dorywczo, bo za te parę złociszy, to w ogóle skandal, że musi robić. Ano, rozbierzmy tę wypowiedź na czynniki pierwsze. Oto mamy kogoś, kto nie lubi swojej pracy, kto jest za nią źle wynagradzany, robi ją przejściowo. A zatem możemy się spodziewać, że jak tylko nadarzy się okazja, to porzuci dotąd wykonywane zajęcie, dla bardziej intratnego. Z wypowiedzi wynika również, że raczej rodzaj zajęcia nie ma tu znaczenia. Znaczenie ma dochód. W takim razie lepiej płatne przepychanie toalet też mogłoby wchodzić w rachubę. Przykładów można mnożyć. Nie o to idzie – idzie o to, że taki ktoś jest hańbą dla wszystkich tych barmanów, którzy uczą się tej sztuki, jeżdżą na zwody i zdobywają trofea. Powiem więcej, bufetowy z takim nastawieniem do swoich obowiązków powinien odstraszać od restauracji, w której pracuje. A wiadomo to czy przy takim podejściu (praca za karę) nie napluje nam do szklanki? Zatem taki lokal lepiej omijać szerokim łukiem. No chyba, że mamy dokładnie to samo poczucie, co bufetowy i tak jak on do roboty, tak my do pubu chodzimy za karę.
Niestety, nasuwa się tu jeszcze straszniejsza konstatacja: bufetowy ów nie dość, że w swym nastawieniu nie dostrzega niczego osobliwego, to jeszcze zwrócenie uwagi odbiera, jak policzek. Ponieważ uznał, że taka postawa jest normą. W końcu studiuje i dopiero potem będzie pracował "naprawdę" – teraz zaś pracuje "na niby". Otóż śmiem wątpić czy taki brak szacunku do pracy przełożyć się może w przyszłości na cokolwiek dobrego. Ba, śmiem bezczelnie wątpić czy dany delikwent w ogóle w życiu cokolwiek osiągnie.
Mój dawny przełożony zwykł mawiać, że cokolwiek się robi, należy to robić tak, żeby zasłużyć na nagrodę Nobla. Coś w tym jest – bo kariery robione po protekcji czy fortuny zdobyte cudem i nie okupione pracą zazwyczaj obracają się przeciwko nam. Gorzej jeszcze – taka właśnie postawa tworzy tych wszystkich, którzy co dzień, jako bohaterowie kolejnych afer, wyzierają z telewizora.
Restauracja zaś czy pub to miejsce, gdzie postawa kelnera czy barmana ma ogromne znaczenie – potrafi zachęcić lub skutecznie zniechęcić klienta. Potrafi uczynić wieczór bardzo przyjemnym, ale potrafi też zepsuć wszystko. Ten serwis został stworzony z myślą o tym, by promować kulturę restauracyjną – niezależnie od tego czy stoi się przed, czy za barem. By promować miejsca, w których my, klienci, jesteśmy traktowani z szacunkiem przez pasjonatów uwielbiających swoją pracę. Promocja postaw, z którymi przez lata, my wszyscy – zakochani w restauracjach szaleńcy usiłujemy walczyć ukazuje, jak wiele jeszcze zostało do zrobienia. To smutne.