Autorem wpisu jest: Marian Jeżewski

Mieli 35 kilogramów żelastwa na sobie, ogolone głowy, rude, zmierzwione brody z resztkami jedzenia sprzed miesiąca. Któż nie słyszał o tajemniczym Zakonie? Tyle napisano i powiedziano o Templariuszach, że głowa boli. Dla mnie są niedościgłym wzorem w jednej kwestii – 9. litrów wina dziennie na jednego braciszka. Tylko, żeby wyrobić taki limit, trzeba by dzisiaj mieć ich pieniądze! Zwłaszcza na wina, które dane było mi degustować.

Znawca wina i podróżnik oraz „Kawaler Miłośników Dobrego Szkła” (pokazał certyfikat wydany przez Bractwo!) – Andrzej Woźnikowski – wybrał i przywiózł parę butelek bordoskich win z Château du Grand Mouëys. To posiadłość, która była prawdopodobnie kiedyś w rękach Templariuszy. Zachowała się średniowieczna płaskorzeźba – dowód na związek zamku z oddalonym o 6 km opactwem. Przekazy mówią o łączącym je, ale ciągle nie odkrytym tunelu i zakopanym złocie. Coś w sam raz dla poszukiwaczy skarbów i przygód.

Przygodą tego wieczoru były wina. Prawobrzeżne Bordeaux w kolejnych odsłonach:

  • Château du Grand Mouëys 2005 AOC Bordeaux (90% Sauvignon Blanc, 10% Semillon): jasnożółte, pachnące łąką i kamieniami rzecznymi, z mineralnymi nutami i odrobiną słodyczy w oddali; rześkie, świeże – dobre na aperitif i do lżejszych potraw, owoców morza (37 zł);
  • Château du Grand Mouëys Clairet 2005 AOC Bordeaux (45% Merlot, 34% Cabernet Sauvignon, 21% Cabernet Franc): ciekawy kolor – clairet – pomiędzy różowym, a czerwonym; bardzo udany rocznik 2005, dał wino o aromatach czerwonych owoców i krzemienia; stworzone do picia podczas grillowania, do przystawek i łososia (37 zł).
  • Les Templiers du Grand Mouëys 2005 AOC Premières Côtes de Bordeaux (Merlot i Cabernet Sauvignon po 50%): przedstawiciel tzw. „drugiego wina” czyli tego z młodszych winorośli (są one zawsze bardziej atrakcyjne cenowo!) o sporym potencjale leżakowania (pan Andrzej uważa, że to nieszczęście win bordoskich, że trzeba na nie czekać, by dojrzało); jeszcze z dominującą goryczką i kwasowością, nie poukładane, żywe i owocowe; dobre do czerwonego mięsa, serów (37 zł).

Następne trzy wina, to tzw. degustacja „pionowa”: wina powstałe z takich samych szczepów i ich proporcji (Merlot 50%, Cabernet Sauvignon 35% i Cabernet Franc 15%), z tej samej winnicy, różniące się tylko rocznikami. Możemy porównać jak zmienia się z wiekiem jakość Château du Grand Mouëys AOC Premières Côtes de Bordeaux:

1. 2004: jeszcze owocowe, lecz już pojawia się zwierzęcy niuans, piżmo; goryczka i kwasowość wyczuwalne, ale nie mocno (60 zł) – przechodzi bez większego echa;
2. 2000 (uwaga bardzo dobry rocznik!): wyraźniejsza skóra, siano, może cedr lub pudełko po cygarach; po przełknięciu można doszukać się imbiru, pieprzu czy bazylii (pan Andrzej podpowiada – my wyłapujemy); jest zrównoważone i eleganckie (66 zł) – do mnie trafiło, mógłbym przy nim pozostać;
3. 1998: czerwień zdecydowanie jednorodna, o uspokojonym tonie; wino w połowie drogi – może poleżakować jeszcze nawet do 10 lat (66 zł) – niektórzy uważają, że to najlepsze wino wieczoru; idealne do poważnych dań np. z dziczyzny.

Cały czas chłonąłem wiedzę sommelierską Andrzeja Woźnikowskiego. Ona w nim po prostu kipi. Czasem rzucił jakąś zabawną anegdotą, jak ta, kiedy to będąc w podróży służbowej, o 10 rano odebrał telefon od szefa z pytaniem: „co już dzisiaj piłeś?” – „Jeszcze nic” – odpowiedział zgodnie z prawdą. – „Jak to, już jest godzina 10, a ty j e s z c z e nic nie piłeś!??”…
Czasem zwrócił nam wagę na istotne elementy degustacji, opowiedział historię regionu, wskazał dobre i tragiczne roczniki lub zasypywał szczegółami… Należy podziwiać taką pasję i zazdrościć mu, że robi coś, co naprawdę lubi.

Wina bordoskie wymagają więcej skupienia, uwagi i otwartości. Nie są szybkie, „fast-foodowe”. Z pewnością za parę dni taka sama degustacja dałaby trochę inne odczucia. Zmienia się wino, zmieniamy się my, nasz nastrój, pogoda za oknem, towarzystwo, oświetlenie czy cierpliwość. Pewnie Jarek Gibas opowiedziałby historię zakonu Templariuszy też w zupełnie inny sposób. Teoria mówi, że stała jest tylko zmienność. Czyli skazani jesteśmy na to, by stale zmieniać wina!

Degustacja win z Bordeaux odbyła się 4 kwietnia 2007 roku w probierni „Górna Półka. Skład alkoholi” w Imielinie. Prowadził ją Andrzej Woźnikowski, przedstawiciel firmy Bomex.

Foto: Marian Jeżewski

Na zdjęciu: prowadzący degustację – Andrzej Woźnikowski