Autorem wpisu jest: Dorota Mrówka

Lokale z kuchnią arabską czy egipską nie są dzisiaj żadną atrakcją – tym bardziej więc, by przyciągnąć klientów trzeba wymyślić coś oryginalnego i kuszącego. Na taki właśnie pomysł wpadli właściciele nowootwartego baru restauracyjnego „Ramsis" w Katowicach, którzy poza serowowaniem oryginalnej egpiskiej kuchni, podają także…. fajki wodne.

Niewielu z nas miało wcześniej okazję spróbować tego specyfiku – znamy je przeważnie z filmów i opowiadań. Teraz nie trzeba wybierać się w daleką podróż – wystarczy odwiedzić „Ramsisa".
Ten niewielki lokal znajduje się wprawdzie „kawałek" od ścisłego centrum, ale na tyle blisko, że można tam dotrzeć z Rynku na piechotę w kilkanaście minut.
Jasne, pastelowe wnętrze, z obowiązkowymi hieroglifami na ścianach, wizerunkiem Wielkiej Piramidy i stylowymi meblami, sprawia sympatyczne wrażenie. Ciepłe światło, egipska muzyka sączca się niezobowiązująco z głośników, zapachy przypraw i tytoniu pozwalają oderwać się od zgiełku miasta.
„Ramsis" podzielony został na trzy obszary – bar, gdzie moża zamówić dania na wynos, część restauracyjną oraz specjalną salę do palenia fajek.

W karcie dań znajdziemy całkiem spory wybór – kilka rodzajów shoarmy i kebaba, koftę, kurczaka curry, egipskie spaghetti z kurczakiem i papryką, zupę lessen arfur, zimne napoje – ajneb, tamrihendi, amarldin, gorący napój cynamonowy, kawę i heratę po egipsku, karkade, sahleb, helbe i jasnum.
Dla tych, którzy są bardziej przywiązani do europejskiej kuchni, przygotowano m.in. spaghetti bolognese, makaron z beszamelem, kilka tradycyjnych zup i sałatek.

Amatorzy tytoniu za 20 zł mogą wypożyczyc fajkę wodną z jednym z 13 oferowanych tytoni – np: karmelowym, dyniowym, waniliowym, kokosowym, cappuccino, miętowym. Do każdej fajki są sprzedawane dodatkowe, plastikowe ustniki.
W przycienionej sali wyłożonej kobiercami można zasiąść wygodnie i oddać się rozważanion na temat istoty bytu lub po prostu – poleniuchować bezkarnie, pocigając na zmianę dym z fajki i łyk egpiskiej herbaty.

Choć nazwy większości potraw niewielie mówią, nie należy się tym przejmować, bo wszytsko smakuje bardzo dobrze. Zupa lessen arfur przypomina nieco nasz bulion, ale jej głównym skaldnikiem są nasiona przypominające nasiona dyni. Do smaku można dodoać plasterek cytryny. Połączenie karkoomne – ale tylko na pozór. Na upalne dni idealnie nadają się napoje ajneb i tamrihendi – nie mam pojęcia z czego je przyrządzili, ale okazały się wyborne: jeden z nich – różany, drugi o nucie suszonej śliwki. Podane z lodem krzepią i orzeźwiają, a pomimo sporej zawartości słodyczy, wcale nie „zaklejają".

Dużym plusem są także ceny – najdroższa potrawa kosztuje w „Ramsisie" 18,90 zł – a porcje serwują słusznej wilekości. Brakuje natomiast klimatyzacji – szczególnie w tak upalne lato, jak tegoroczne, odczuwa się to dotkliwie.

Bar restauracyjnu "Ramsis", Katowice, ul. Damrota 6

Lokal otwarto na początku lipca 2007 roku.

 

 

 

 

 

Foto: DM