Autorem wpisu jest: Wredna menda

Kelner to brzmi dumnie, ale kim tak naprawdę jest ten "ktoś" w odświętnym wdzianku biegający po sali z małym notesikiem? W wielu wypadkach jest zaledwie takim krótkodystansowym biegaczem z tacą i na tym się jego rola kończy. Potem tylko szybko rachunek i nadzieja na duży napiwek. Swoją drogą to powinniśmy chyba kelnerowi dawać go już na wejściu, aby dać do zrozumienia, że to my mamy kasę i to nas trzeba obsługiwać jak należy.

W dzisiejszych czasach zawód kelnera to nie tylko bieganie z tacą. Śmiało mogę powiedzieć, że kelner to zawodowy handlowiec i to właśnie tak powinniśmy go postrzegać. Dobry kelner już na wstępie powinien nas przywitać i stworzyć odpowiedni klimat byśmy poczuli się jak V.I.P tego lokalu, dostarczenie karty to zaledwie jak wyciągnięcie ręki na powitanie, a nie jak to ma miejsce przedstawienie oferty lokalu. Ciekawe czy nasz kelner wie, co ma w karcie, jak to smakuje i ile się na to czeka. Czy potrafi merytorycznie opisać oferowane potrawy?
Osobiście nie raz miałem dylemat, co wybrać i rzadko, kiedy kelner mógł sprostać moim oczekiwaniom jako doradca. Zamiast odegrać przedemną magiczny rytuał przejęcia kontroli nad moim pionem decyzyjnym mizernie rozkładał ręce i przytakiwał na prawie każde moje pytanie: "chyba tak". Chyba?

Niestety, nierzadko za ten stan rzeczy odpowiada sam właściciel, który uważa, że zatrudnienie kelnera ogranicza się do dobrych manier i akrobacji z tacą opanowanej do perfekcji. Dlatego to na nas klientach spoczywa piętno ich wynagrodzenia w postaci napiwku. Gdyby jednak właściciele zapewnili im szkolenie z podstaw handlu, negocjacji czy rozwiązywania konfliktów, gdyby zaprosili ich do kuchni by dokładnie poznali, co sprzedają, bo zapewne mało, który kelner wie jak smakują wszystkie potrawy, jakie lokal ma w menu i potem na pytanie czy coś jest dobre słyszymy: chyba tak. Chyba?

Aby ciąć koszty kelner musi biegać z małym notesikiem i ołówkiem ala IKEA, a mamy takie piękne technologie jak PDA, (kto nie wie, co to, polecam google) wystarczy wybrać potrawę, jedno klikniecie i już u szefa kuchni pojawia się, komu co i jak bardzo krwiste.

No i na koniec, jak na dobrego handlowca przystało, to wynagrodzenie adekwatne do jego pracy. Jeśli klienci zamawiają najsmaczniejsze potrawy, piją najznakomitsze trunki to naprawdę jest zysk by się nim podzielić a napiwki będą nareszcie obrazą dla kelnera, a nie premią.