Autorem wpisu jest: Tomasz Bartoszewski

Pisano o nim już w Starym Testamencie, ale w Europie nie mógł zdobyć poważania. Na średniowiecznych dworach długi czas jadano … rękami.

Widelce przywędrowały do Europy z Bliskiego Wschodu. Tam znano je już w IV w. n.e. i używano podczas szczególnie eleganckich uroczystości, wkrótce znalazły się także na stołach bizantyjskiej arystokracji i stamtąd właśnie, w XI w. przeniesione zostały do Europy. Podróż z Azji Mniejszej na Półwysep Apeniński odbyły w skrzyni bizantyjskiej księżniczki Marii Argyropouliny, która poślubiła weneckiego dożę Pietra Orselo II. Kiedy jednak podczas pierwszej oficjalnej kolacji księżniczka wyciągnęła widelec i zaczęła jeść za jego pomocą, wenecjanie nie potrafili ukryć zniesmaczenia – na weneckim dworze jadało się bowiem palcami.  Nic dziwnego, że wkrótce po śmierci księżniczki, wielu przypisywało jej przedwczesny zgon barbarzyńskim zwyczajom, które obrażały Boga.

Stały przyczółek w Europie, a dokładnie mówiąc w Italii, widelce zdobyły dopiero kilkaset lat później, a potem szybko rozprzestrzeniły się na europejskich dworach i w domach zamożnych patrycjuszy. Wówczas były to prawdziwe dzieła sztuki: wykonywano je ze złota lub srebra i zdobiono szlachetnymi kamieniami. Widelce miały wtedy tylko proste dwa ząbki (wyglądem przypominały widły), a sposób, w jaki je używano był dość osobliwy. Otóż, na widelec nabijano mięso tylko po to, by je otrzepać z sosu, a następnie … zdjąć z widelca i rękoma włożyć do ust.

Dopiero na dworze Króla Słońce widelcom dodano ząbków. Najpierw jeden – bo zgodnie z ówczesnym obyczajem jadano trzema palcami, więc tyle ząbków musiały mieć widelce. Później dodano następny, a niektórzy wytwórcy dodawali nawet ząbek piąty. Podobno na polecenie kardynała Richelieu, który chciał uniemożliwić swoim gościom dłubanie widelcami w zębach, sztućce te specjalnie wygięto.