Autorem wpisu jest: Marian Jeżewski

Nasze nieszczęście polega na tym, że nie widzimy, nie chcemy widzieć aniołów. Z tego powodu jesteśmy ateistami. Nie pozwalamy na koncert niebiańskiej orkiestrze, która w nas mieszka. Bela Hamvas, węgierski filozof-eseista znalazł na to radę. Swoje przemyślenia zawarł w niewielkiej książeczce „Filizofia wina”. Jeśli mamy jakikolwiek stosunek do tego napoju, to znaczy, że jest to dla nas lektura obowiązkowa.

Nie do wiary, że Hamvas napisał to latem 1945 roku! To pierwsza myśl, która przychodzi do głowy po przeczytaniu książki. Nie jest to ani poradnik, ani przewodnik. Może tytuł „Metefizyka wina” byłby bardziej adekwatny. Wino, według Hamvasa, posiada właściwości nadprzyrodzone. Umożliwia dostęp do świata o lepszej konstrukcji, przechytrzenie zła. Trzeba przejść pewien poziom, który przysłaniany jest przez ubogich duchem, ślepych i głuchych, ogarniętych pychą i dążących do dominacji.  Wino jest sposobem na pokonanie tych ograniczeń, bo świat wina ma boską naturę…

Dawno nie czytałem, a właściwie nie pamiętam, abym w ogóle kiedyś czytał książkę przepełnioną taką miłością do wina. Miłością szeroko pojętą. Im dłużej czytamy, tym bardziej rozumiemy, że jest to uczucie prawdziwe, mało tego, sami zaczynamy mu ulegać. „Filozofia…” powinna być rozdawana za darmo we wszystkich winiarniach, probierniach i sklepach winiarskich!
Bela Hamvas jest też człowiekiem twardo stąpającym po ziemi winnych upraw, znającym się na gatunkach winorośli i rodzajach win. Potrafi wino smakować i celebrować. Uzmysławia nam, jak poznajemy naszą rzeczywistość poprzez usta – nie tylko degustując trunki. Nam usta kojarzą się najczęściej z paplaniem… Hamvas przekonuje, że „każde wino posiada swoją własną indywidualność, podobnie jak człowiek”.
Ktoś skomentował, że zespół „widelca” ma obsesję na punkcie tanich win z Bułgarii, że przecież „niejednemu odkryły świat wina”. Dementuję teraz tę plotkę. Obsesji nie mamy, ale uważamy, że jest wiele innych, godniejszych Państwa uwagi win. I tak jak kiepski nauczyciel potrafi zniechęcić uczniów do swojego przedmiotu na całe życie, tak kiepskie wino może prędzej drogę do świata winnych trunków zamknąć, niż otworzyć.  Na próżno w takim winie doszukiwać się  „mistycyzmu i niezwykłych wrodzonych cech prowadzących wprost do natury”!
Hamvas pisze, że do każdej sytuacji jest odpowiednie wino – inne do oficjalnych rozmów, inne do gry w karty, jeszcze inne do picia w karczmie, w samotności, do pisania listów i spotkania z przyjacielem. Z pewnością więc znajdziemy jakąś nieciekawą okazję do wypicia nieciekawego wina!…

Pan Bóg dał nam wino i powinniśmy z tego daru korzystać.  O winach wiemy ciągle mało. Mamy w „Filozofii wina” lekturę wielu nieoczekiwanych odkryć, zaskakujących stwierdzeń i myśli. Kontemplujemy więc Wielkiego Winiarza, człowieka i świat. Nie jest moim zamiarem streszczanie, ale nie mogę powstrzymać się przed jeszcze dwoma cytatami.
Słuchając rozsądnych argumentów mędrca mądrego ugrupowania jako riposty na rzeczową wypowiedź rzecznika innej grupy, gubimy się w poszukiwaniu jedynie słusznej racji. Bela Hamvas: „wiele razy sprawdziłem, zarówno osobiście, jak i z doświadczenia innych, że największe głupstwa popełnialiśmy w życiu, kiedy za wszelką cenę chcieliśmy być bardzo mądrzy. Nie na tyle jednak mądrzy, aby wyrzucić rozum za okno.”… Dostało się gadającym głowom, lecz wcale nie trzeba daleko szukać. Spójrzmy choćby na mijające się z tematem komentarze Internautów, na złośliwości i wymądrzanie się…
A remedium na zły stan ducha znajdziemy w dobrym winie, bo tam „mieszka mały aniołek, który nie znika wcale po wypiciu wina, wprost przeciwnie, dołącza do wielu innych aniołków i rusałek, zamieszkujących w człowieku. Kiedy wychylamy kielich wina, wtedy owe istotki witają anielskim chórem nowego przybysza i obsypują go deszczem kwiecia. Człowieka także ogarnia płomień radości, ogarnia go serdeczność wobec świata”…

„Filozofia wina” Bela Hamvas, Wydawnictwo Studio EMKA, Warszawa 2001