Autorem wpisu jest: Marek Wyciślok

"…delikatne ciasto z miodu i mielonych migdałów, które wybrańcy Kleopatry zlizywali z najintymniejszych zakątków jej ciała, odchodząc dzięki temu od zmysłów…”

Jeżeli lubisz seks i lubisz jeść, „Afrodyta” Isabel Allende na pewno Cię zainteresuje. I mimo, że w książce wyraźnie także zaznaczono, iż najlepszym afrodyzjakiem jest szczera miłość, to nic nie stoi na przeszkodzie żeby przekonać się jak smakują takie delikatesy, jak „przysmak kochanków”, „cycuszki nowicjuszki”, „indyk z haremu” czy „omlet carycy”.

Autorka książki twierdzi, że nie jest w stanie rozdzielić jedzenia i erotyzmu, nie widzi powodów, by to robić, wręcz przeciwnie, stara się korzystać z obu przyjemności, póki starcza jej na to sił i poczucia humoru. Dlatego w swojej książce oddaje hołd dwóm największym życiowym przyjemnościom: kochaniu i jedzeniu.
Wiele tu uwag o „waginokształtnych ostrygach” i „penisopodobnych szparagach”. Jest o też o „fallusokracji kłosa” i o magicznym działaniu frutti di mare. Nie brakuje także opisów marzeń sennych, w których autorka np. kąpie się w basenie wypełnionym ryżem na mleku, gdzie „pływa z wdziękiem morświna” i podaje receptę na niezawodny ponoć sposób ożywienia męskiej potencji.

W książce nie brakuje klasyfikacji i szczegółowych opisów każdego ze znanych i mniej znanych afrodyzjaków. Znajdziemy w niej m.in. informacje na temat karczocha, pora, trufla, absyntu, a nawet koniaku. Na „deser” Czytelnik otrzymuje kilkadziesiąt przepisów o bardzo zachęcających i pobudzających zmysły nazwach.

Książce smaczku dodaje fakt, że autorką jest zdeklarowaną feministką. Dlatego nikogo nie powinny zdziwić podczas lektury porównania: „że mężczyźni są bliżsi małpom niż kobietom. Mają dłuższe ramiona, obfitsze owłosienie, a podniecenie seksualne zaczyna się u nich od wzroku, co odziedziczyli po przodkach…” czy, że: „w każdej fallusokracji afrodyzjaki odgrywają istotną rolę, zważywszy na ograniczenia tego kapryśnego męskiego wyrostka, który zwykle słabnie nie tylko z powodu niedostatku sił właściciela, ale bywa, że i ze zniechęcenia”
Isabel Allende w latach 60. XX wieku pisała także felietony zatytułowane „Ucywilizuj swojego barbarzyńcę”, które ukazywały się w magazynie „Paula”.

„Afrodyta” to bez wątpienia książka, która może stać się idealnym prezentem na Walentynki. Ponad 300 stron przepełnionych jest subtelnym i smacznym erotyzmem. Na pewno nie będzie się przy niej nudził ani smakosz ani lubieżnik.

Isabel Allende „Afrodyta”, ilustracej: Roberet Shekter, Wydawnictwo Muza, 2001 rok.