Przyłożyliście kiedyś ucho do otwartej butelki z winem? Nie? A warto. Przy odrobinie szczęścia usłyszycie jak wino gra. Mogą to być anielskie chóry, może być Chuck Berry, podśpiewująca sobie podczas prasowania sycylijska dziewczyna, wyjący do księżyca pies sąsiada lub hit promowanego beztalencia z list przebojów…

Jeśli wina nie słyszysz, to wytęż słuch i usłysz. Wino gra, śpiewa, buczy, brzęczy, łka, prowadzi do tańca, piłuje, jodłuje i wlewa balsam do skołowanego serducha… Jest tak samo nieobliczalne jak człowiek, który je pije. Jeśli go nie słyszysz, zmień częstotliwość i wstrzymaj oddech…

Zdarzyć się może, że to co dotrze do ciebie, to nie będzie twoja melodia. To normalne. Wszystkich ludzi też przecież nie lubisz słuchać…

Tym razem opiszę wina inaczej. Muzycznie. Każde porównam do bardziej, lub mniej znanego konkretnego zespołu/solisty. Zrobię to jak zwykle całkowicie subiektywnie. Tak jak różnimy się ulubionymi wykonawcami, różnimy się ulubionymi winami. W każdej duszy coś gra i gra odmiennie. Zapraszam do nastawienia odbiorników!

Chianti, 83 pkt., M, samo/jedz
(sangiovese, canaiolo) włoskie, czerwone, wytrawne, 33 zł
To Zucchero. Śpiewny, z żywym rytmem i odrobiną romantyzmu, od którego prawdziwy Włoch nigdy nie ucieknie. Na imprezę z tańcami, albo jako podkład do spotkania ze starymi, dobrymi znajomymi. Słyszycie, jak śpiewa: „baila”?

Don Aurelio, 83 pkt., M, samo/jedz
(tempranillo) hiszpańskie, czerwone, wytrawne, 23 zł
Iglesias, ale Julio. Uroczy, kochany i przejmujący. Łapie za serce, wzrusza, ale nie rozckliwia, pełen temperamentu. Może niemodny, lecz od czasu do czasu słucha się go całkiem przyjemnie. Większa intensywność nie koniecznie wskazana.

Hardy’s, 80 pkt., K, samo/jedz
(riesling, gewurztraminer) australijskie, białe, półwytrawne, 29 zł
Sugar Babes – miłe, łatwe i przyjemne. Lecz ta słodycz jakby taka rozwodniona. Przyjemnie się słucha (i patrzy!), lecz z czasem zaczyna wiać nudą. Niestety.

La Rose Metairie, 80 pkt., M/jedz
francuskie, czerwone, wytrawne, 25 zł
Prince, z tych za ciężkich kawałków. Zbytnio przytłacza, męczy, szorstki. W pewnym stanie ducha można to nawet strawić. Tym niemniej, gdyby darował sobie taką twórczość, to nie miałbym do niego żadnych pretensji.

Le Carré, 77 pkt., M/jedz
(syrah, carignan) francuskie, czerwone, wytrawne, 22 zł
Ich Troje. Gorzki i cierpki. Poza granicami dobrego smaku. Kiczowatość. Dla miłośników muzyki ze stolicy Bułgarii. (Uwaga: dosypać cukru przed wylaniem.)

Nekaes, 81 pkt., M/jedz
(tempranillo, merlot) hiszpańskie, czerwone, wytrawne, 25 zł
Mniej ambitne Dire Streets. Wiemy, że czasem bierze pieniądze za nic, ale zawsze da się posłuchać. Z półki: „do włączenia podczas obiadu”. Nie będzie przeszkadzać, a nawet umili konsumpcję.

Oveja Negra, 81 pkt., K, samo/jedz
(chardonnay, viognier) chilijskie, białe, wytrawne, 20 zł
Shakira. Żwawa, energiczna, z południowoamerykańską duszą. Tu z koncertu na żywo – dalsza od pop-u, ciekawsza. Nuta słodyczy w limonkowym sadzie. Sympatyczna płyta w bardzo korzystnej cenie.

Riddle Creek, 82 pkt., K/M, samo/jedz
(chardonnay, semillon) australijskie, białe, wytrawne, 20zł
The Corrs. Dla wszystkich. Może nic nadzwyczajnego, ale nie męczy. Na wiele okazji i bez okazji, przyzwoite. Muzyka środka z racją bytu i mnóstwem sympatyków znających się na rzeczy.

Woodhaven, 79 pkt., K/M, jedz
(merlot) kalifornijskie, czerwone, półwytrawne, 20 zł
Papa Dance rozkręcony na cały regulator w przydrożnym fast foodzie. Intensywnie mdlące. Siódme niebo – drewniane. Stoi, bo muzykalne korniki uciekły. Nie dały rady.

Katowice, marzec 2008

LEGENDA:
K: kobiece
M: męskie
K/M: bez wyraźnego charakteru
jedz: lepsze z jedzeniem
samo: można pić bez jedzenia
minimum – 8 ptk
maximum – 108 ptk