Pełna nazwa: Amarone della Valpolicella. Wino wyjątkowe, niezwykłe. Wino z duszą i charakterem. Mocne i subtelne. Romantyczne i eleganckie. O wielu twarzach. Zachwyca kobiety i intryguje mężczyzn. To James Bond wśród win.

C.V.
Rodowód Amarone sięga czasów starożytnych. Posiada jedno z najdłużej udokumentowanych pochodzeń – z VI w.n.e. W paszporcie może mieć też wpisane: Romeo z Werony, bo wzgórza położone nieopodal tej miejscowości, to jego rodzinne strony. Jest (najczęściej) kupażem trzech miejscowych szczepów o włosko brzmiących nazwach: Corvina, Rondinella i Molinara. Najwięcej do powiedzenia ma zwykle Corvina (do 80%), która daje daje smak i pełnię. Następnie Rondinella (do 30%), to aromat i piękna głęboka czerwień. Także (do 15%) może być Molinara (kwasowość i goryczka), lub innych endemicznych szczepów, a nawet międzynarodowych, jak Cabernet Sauvignon, czy Merlot.
Region, od którego wzięło nazwę, Valpolicella, moglibyśmy przetłumaczyć na „dolinę wielu piwnic”. „Amarone”, od amaro, znaczy gorzki (tak charakterystyczne dla Bonda…).

Licencja na niepowtarzalność
Sekret wyjątkowości Amarone jest wypadkową wielu czynników. Po pierwsze: terroir, czyli miejsce. Połączenie chłodnego, ostrzejszego klimatu górskiego z ciepłym wpływem największego włoskiego jeziora Garda. Bardzo pofałdowana rzeźba terenu i wapienno-bazaltowa, piaszczysta, miejscami dość żyzna gleba.

Po drugie:miejscowe szczepy winorośli.

Po trzecie: appassimento, czyli suszenie. Po winobraniu, grona rozkłada się na słomianych matach, lub w drewnianych, przewiewnych skrzynkach, w dobrze wentylowanych pomieszczeniach, lub po prostu na powietrzu. Tak, przez 3-4 miesiące jagody wysychają, tracąc nawet do połowy swojej masy, a zyskując na koncentracji smaku i aromatu (dopuszcza się częściową „botrytyzację” – przemianę wewnątrz gron po zaatakowaniu szlachetną pleśnią nie powodującą procesu gnicia). Ze 100 kg winogron powstaje ok. 25 litrów wina.

Po czwarte: selekcja. Wybierane są grona najlepsze z najlepszych (kiedyś nawet pojedyncze, z samego czubka kiści). Po wyciśnięciu, sok fermentuje ok.1,5 miesiąca. Następnie wino dojrzewa w beczkach (nierzadko z dębu słoweńskiego) przez 2-3 lata, po czym jest butelkowane.

Po piąte: poprzez dużą swobodę w kupażowaniu, w czasie suszenia i dojrzewania, leżakowaniu w różnej wielkości beczkach z różnego dębu i innych ruchomych elementów składowych – jest tyle Amarone, ilu tworzących je winiarzy.

Zdobywca serc
Mówi się, że każdy raz w życiu powinien spróbować Amarone. Podstępny chwyt. Nie da się raz. To jest jedno z najmniej kontrowersyjnych win świata. Nie trzeba być wielkim kiperem czy sommelierem, by poznać się na jego walorach. Ma wspaniały, rubinowy kolor. Aromaty wiśniowych powideł, migdałów, suszonych owoców, miodu, rodzynek, tytoniu. W ustach pełne, skoncentrowane, przyjemnie długie, w finiszu wyczuwalna gorzka czekolada, kawa. Sprawia wrażenie słodkości, a jest wytrawne (czasem balansuje na krawędzi półwytrawności), mocne (14-16%), gęste, zrównoważone i eleganckie. Od „pierwszego spojrzenia” rozpala zmysły i zniewala.

Rozgłos i „podróby”
Amarone podbija świat. Jest, obok Barolo i Brunello, najbardziej pożądanym winem włoskim. Pomyśleć, że jeszcze na początku lat osiemdziesiątych uważane było za przeżytek (starożytni Grecy i Rzymianie mogli sobie podsuszać grona, ale nie nowoczesny winemaker)! Teraz wśród snobistycznych elit nie wypada go nie znać. Stało się rozpoznawalne i modne. O jego popularności świadczą fałszywki, które pojawiły się na rynku. Próbuje się także w innych regionach winiarskich tą samą metodą zrobić takie samo „amarone”. Nic z tego – nie chce zbliżyć się do oryginału.

Tradycja i eksperymenty
Winiarze z Veneto (region obejmujący apelację Valpolicella) podzielili się na „starych” i „nowoczesnych”. Ci ostatni próbują doskonalić Amarone, a to stosując małą barrique z francuskiego dębu, a to ograniczając wpływ botrytis, a to zwiększając zawartość cukru, a to eliminując oksydację, a to kupażując dziwne szczepy, a to jeszcze nie wiadomo co innego wymyślając… Oby tylko nie przesadzili z tym ulepszaczami i nie zapędzili się w „kozi róg”. Ideały nudzą. Tradycyjne Amarone, jak James, ma parę słabości, ale jest genialne!

Foto: MJ