Autorem wpisu jest: Marian Jeżewski

Urodzony we Florencji. Mama – Polka, tata – Włoch. Większości Polaków kojarzy się z programem „Europa da się lubić” i reality show „Wyprawa Robinson”, gdzie na dzikich wyspach Malezji wytrwał prawie do samego końca.
Dla „Dzień Dobry TVN” robi reportaże z ciekawych miejsc w Polsce i na świecie. Jego życiorys ściśle związany jest z krajami rodziców. O swoich doświadczeniach kulinarnych z dzieciństwa mówi: – „Dzieciństwo i młodość spędziłem wśród florenckich wzgórz. Na letnie wakacje przyjeżdżałem do dziadków w Gdańsku. Kiedy miałem pięć lat, na koloniach nad polskim morzem zdobyłem dyplom „Śledzika Bałtyckiego”. Był nagrodą za to, że zjadłem coś, co na pewno nie nadawało się do jedzenia. W 1980 roku z bratem mamy nosiłem kanapki strajkującym stoczniowcom.”
Dziś poda nam „murowany” przepis na włoską potrawę dla niespodziewanych gości i obali swój mit znawcy win i dobrej kuchni…

– Pierwsza poważna potrawa, którą udało mi się zrobić samemu:
– Spaghetti: aglio, olio i peperoncino (czosnek, oliwa (toskańska!) i peperoncino z Calabrii). Zjadłem ją sam, bardzo się udała. Robię ją do dzisiaj kiedy ktoś do mnie przyjdzie. Po tylu latach jestem przekonany, że będzie wszystkim smakować.

– Moja największa kulinarna katastrofa:
– Tak się boję katastrofy, że dlatego mało gotuję! Boję się… Gotuję tylko proste rzeczy, takie których jestem pewien w 99,99% i nie ma mowy o katastrofie.

– Gdybym mógł zaprosić na drinka, to zaprosiłbym…:
– Lecha Walesę, bo za dużo mówią o nim (i dobrego i złego), tak, że teraz samemu chciałbym coś zrozumieć, mieć swoje zdanie!

– Moja najciekawsza przygoda w restauracji lub pubie:
– Raz na gali naszej międzynarodowej firmy, skakałem na stole o godz. 22.00 i zszedłem ze stołu o 24.00 bez głosu, bo śpiewałem (najpierw sam…, a potem z około 600 osobami – wszyscy razem. Było to w trakcje kolacji, w jednej z najekskluzywniejszych restauracji we Florencji (Villa Castelletti).
Uwielbiam organizować w Polsce włoskie wieczory, gdzie jedną z największych atrakcji jest degustacja włoskich potraw i win: wszyscy są z tego zadowoleni i na koniec wieczora wychodzę na znawcę win i dobrej kuchni, a ja tylko jestem normalnym Włochem….

– Gdyby to miała być ostatnia szklaneczka w życiu, to wypiłbym….:
– Oczywiście najdroższe Brunello di Motalcino, bo po prostu byłbym już w Niebie…