Autorem wpisu jest: Marian Jeżewski

Restauracje zapraszają, restauracje zacierają ręce, restauracje czekają na sylwestrowiczów. Już niedługo, już za chwilę, już za 500 zł od pary. Będzie szałowo, będzie odjazdowo, będzie obżarstwo, pijaństwo i brak tlenu na parkiecie. Zorganizowany Sylwester? Czemu nie!

Czy witając kolejny rok w lokalu zastanawiamy się w jakim stopniu wykorzystamy wpłacone pieniądze? Spróbujmy – będzie zimna płyta, pieczywko, coś na ciepło, napój, ciastko, kawa, lampka bąbelków o północy i pół litra w cenie. Opłaca się? Tak? Gratuluję.

Wiadomo, restaurator nie Św. Mikołaj, nie sprezentuje ci imprezy. Tyle, że mógłby czasem obniżyć swoją wartość dodaną. Wino, które kupuje za 12 zł, nie musiałoby stać u niego w menu za 60. Butelkę „szampana" (w sklepie 7 zł) rozleje czternastu osobom – ale się wykosztuje! A ile może wydać na parę plasterków szynki, kubek barszczu i jedną wuzetkę? I możemy sobie kalkulować, przeliczać i wyliczać, tylko czy coś to nam da? Może tak, lecz z pewnością nie będzie to lepsze samopoczucie.

Spytacie do czego zmierzam? Jeśli już zdecydowaliście się i wysupłaliście ileś tam złociszów, to nie kombinujcie potem, gdzie się one wszystkie, kurde, rozeszły. Naprawdę są one tyle warte, ile dadzą wam przyjemności. Zagadka: woda mineralna kosztuje 2,50 – ile dasz za taką samą butelkę po 10 godzinach spaceru przez słoneczne bezdroża równikowej Afryki?…

Wracając do tytułowej nocy sylwestrowej – ile rzeczywiście na nią wydajemy? Dorzucić trzeba tutaj jeszcze czterocyfrową, niezapomnianą, jedyną taką kreację, cztery godziny w salonie piękności, świecący drobiazg na szyję, rękawiczki, torebkę i trzewiki z krokodylej skóry, koszulę i gang od Gucciego, taryfę w obie strony i koszty reanimacji dnia następnego…

Fetujemy właściwie z jakiego powodu? Bo nie chodzi tu przecież o zwiększający się dystans między teraz, a datą naszych urodzin! Właśnie, robimy to ponieważ odcinamy się od wszystkich nieszczęśliwych wypadków, błędów i niepowodzeń – stare odchodzi! Przeżyliśmy, a nie było to wcale oczywiste! Wróżka powiedziała, że 2008 będzie fantastyczny – kariera, pieniądze, nowa żona i takie tam! Spłacimy wreszcie auto! 2007 był jednym, wielkim koszmarem – przyszły musi być lepszy, nie ma innego wyjścia! Nasz durny szef odejdzie! Do końca roku nie palę! Itd, itp.

A tyle wydatków na jeden wieczór, czy to nie przesada? Nie! Bo jasne, że można tak jak Zjeżony Myśliciel z małżonką spędzić go w łóżku, w piżamach, oglądając ulubione filmy na DVD, przy dobrym winie i pysznych serach – tak, lecz wysoki rachunek musi w konsekwencji dać wysoką satysfakcję. Chcesz czy nie – musisz się dobrze bawić! Ja mogę iść spać wcześniej…