Autorem wpisu jest: Marek Wyciślok

Parafrazując scenę z kultowego filmu ,,Miś”, narodziła się nowa świecka tradycja: Walentynki. Co roku o tej porze na całym świecie, a od kilku lat także w Polsce, coraz huczniej obchodzi się Dzień Zakochanych.

Święto, które przywędrowało do nas z zachodniej Europy obchodzone jest tam co najmniej od XV wieku. W Polsce od wieków zakochani swój dzień mieli w czerwcu, w wigilię św. Jana, w noc świętojańską. Dlatego też święto wywołuje w Polsce wiele emocji. Przeciwnicy przedstawiają swoje racje, a zwolennicy – jak co roku – w tym czasie spokojnie przygotowują się do dnia, w którym rządzą czerwone serduszka, czekoladki, panowie rezerwują stoliki w restauracjach, a co bardziej zakochani sami przygotowują romantyczną walentynkową „kolację we dwoje”. Nie może zabraknąć upominków, kwiatów, romantycznej muzyki, ale także wina i potraw, które dodatkowo mogą rozbudzić zmysły zakochanych.

Afrodyzjaki, bo o nich tu mowa, są stare jak świat. I od wieków służyły zawsze trzem celom: podnosiły potencję mężczyzny, zwiększały potrzeby seksualne obu płci oraz wspomagały leczenie bezpłodności. Nazwa wywodzi się od Afrodyty, zrodzonej z piany, greckiej bogini miłości i piękna, która wypłynęła z muszli przypominającej kształtem kobiece łono. Prawdopodobnie dlatego też wszelkiego rodzaju owoce morza uważane są za znakomite afrodyzjaki. Ale człowiek z natury jest nieufny i zadał sobie wiele trudu, odkryć w czym tkwi moc afrodyzjaków. Okazało się, że są one bogate w witaminy i mikroelementy, a ponadto są lekkostrawne.

Ilość znanych nam afrodyzjaków jest przeogromna i mimo, że nie wszyscy wierzą w ich zbawienną moc, to ludzkość od wieków starała się uatrakcyjnić intymną sferę życia.
Pierwsze przepisy na mikstury służące przedłużeniu aktu miłosnego, zapisane są hieroglifami i pochodzą z ok. 700 roku p.n.e. Zapis mówi, że należy ususzyć liście tarniny oraz akacji, rozdrobnić je i zmieszać z taką samą ilością miodu, odstawić na 4 dni, a potem specyfik ten regularnie spożywać. Z kolei w starożytnym Rzymie i Grecji siłę dodawał czosnek i miód. Miód bowiem daje miłość i słodycz, a czosnek ogień.

Inny z kolei przepis pochodzi od średniowiecznego lekarza Mosze Majmonidesa. Jego mikstura to mieszanka korzenna, w skład której wchodził pieprz, korzenie galgantu (roślina podobna do imbiru), cynamonu, anyżu, gałki muszkatołowej i macisu, czyli suszonego i sproszkowanego miąższu owocu muszkatołowca.

Jak widać ludzi zadają sobie wiele trudu, by wspomóc własne siły i możliwości. I to chyba tylko tłumaczy ogrom poświęceń, do jakich są skłonni. Bo kto z własnej woli sięga po sproszkowane poroże jelenia, róg nosorożca, czy johimbinę (ekstrakt z kory drzewa yohimbe, rosnącej w tropikalnej Afryce)?
W Afryce Północnej nie ma nic bardziej cennego niż lwie jądra, przez które – jak się sądzi -przenika lwia siła, odwaga i seksualna potencja, a w Grecji taką samą sławą cieszą się genitalia osła, które służyły nie tylko jako przysmak, ale także noszono je na szyi w charakterze amuletów.
Hiszpanie raczą się jądrami byka, na Bałkanach oczyma jagniąt, a na Węgrzech, na liście miłosnych stymulatorów można znaleźć grzebienie kogutów. Tajom z pomocą przychodzi świeża krew węża rozpuszczona w wódce z cukrem, w Chinach oziębłych kochanków rozgrzewa wypicie ciepłej sake z kilkoma karaluszymi niemowlętami.

Ale, jak wszystko na tym świecie co dla jednych coś jest obrzydliwe, dla innych jest rarytasem, dlatego niech nam do podniesienia potencji wystarczą potrawy, które testowali tacy eksperci, jak Juliusz Cezar, który przed spotkaniem z ukochaną pił likier goździkowy, Casanova poza czekoladą spożywał na śniadanie 50 ostryg, Don Juan omlet z 10. jaj z ogromną ilością ziół i przypraw (bazylia, lubczyk, czosnek), madame Pompadour, słynna faworyta króla Francji Ludwika XV, gustowała w soku z marchewki i – jak odnotowały kroniki – zaskoczyła znudzonego wykwintnymi przysmakami kochanka prostą potrawą z marchewki i ziemniaków polanych sosem beszamelowym. To z pozoru niewyszukane danie służyło królowi, pobudzając jego aktywność w igraszkach miłosnych.

Nie ma naukowych dowodów na działanie afrodyzjaków, ale mimo wszystko wiele z nich budzi erotyczne skojarzenia. A co do przypisywanej im magicznej mocy, może warto to samemu sprawdzić. Najlepiej w Dniu Zakochanych.